Przybysze z Kaliningradu i Moskwy robią w Polsce coraz skromniejsze zakupy, bo złotówka dwukrotnie zdrożała. Boją się swoich celników, ponieważ ci mogą zatrzymać cały autobus za jedną polską kiełbasę, lub ser. Boją się też antyrosyjskich nastrojów, którymi straszy ich macierzysta, pro-putinowska telewizja. Tłumaczą, dlaczego musieli zająć Krym i pytają, czy w Warszawie nie ma teraz zamieszek. Efekt: w trójmiejskich hotelach pierwszy raz od lat widać pustki.
Więcej
    Komentarze