Od pół roku reżim Aleksandra Łukaszenki więzi Andrzeja Poczobuta, naszego redakcyjnego kolegę i działacza Związku Polaków na Białorusi. To niezłomny człowiek i niezłomny dziennikarz. Zarzucono mu - i czterem innym działaczkom Związku Polaków na Białorusi, w tym prezes Andżelice Borys - złamanie paragrafu 130 kodeksu karnego, czyli 'umyślne działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz niezgody na podstawie przynależności narodowej, religijnej, językowej i innej, a także rehabilitację nazizmu popełnioną przez grupę osób'. Oficjalną przyczyną do wszczęcia postępowania karnego stały się obchody 'dnia żołnierzy wyklętych', zorganizowane przez działaczy w Grodnie. Grozi za to nawet 12 lat więzienia.
Reżim Łukaszenki uznał bowiem, że trzeba brutalnie spacyfikować wszystkich, którzy upominają się o demokrację i sprawiedliwość, którzy informują świat o tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą oraz nie zgadzają się, by dyktator w bezczelny sposób ich okradł.
Bo i Łukaszenka, i Białorusini, i my wszyscy doskonale wiemy, że dyktator przegrał prezydenckie wybory ze Swiatłaną Cichanouską. I tylko dzięki powszechnemu terrorowi, posuwając się nawet do morderstw, wciąż jest u władzy. A tysiące dzielnych Białorusinek i Białorusinów płacą za swą odwagę ogromną cenę.
Jedną z takich osób jest Andrzej Poczobut, korespondent 'Wyborczej' na Białorusi. Z Wołodarki został przeniesiony do owianego złą sławą więzienia Żodzino. Za kratkami ludzie dyktatora odmawiali mu dostępu do leków, przeszedł też ciężkie zakażenie koronawirusem. Nie dopuszczano do niego adwokatów i ograniczono kontakty z rodziną - żoną Oksaną i dwójką dzieci.
W sobotę minie pół roku od czasu, gdy Andrzej Poczobut został uwięziony. Dlatego od 20:30 na fasadzie Pałacu Kultury i Nauki, od strony ul. Marszałkowskiej, przez całą noc będziemy wyświetlać poświęconą mu animację i żądać jego uwolnienia.
Zapraszamy też wszystkich, którzy chcą oddać hołd jemu oraz represjonowanym Białorusinkom i Białorusinom, przed PKiN, od strony głównego wejścia do Pałacu. Jeśli macie, przynieście biało-czerwono-białe flagi wolnej Białorusi i biało-czerwone flagi polskie.
Odczytamy list od Swiatłany Cichanouskiej, będą przemawiać Adam Michnik, redaktor naczelny 'Wyborczej', i Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Warszawie, dziś członek opozycyjnej Rady Koordynacyjnej. A białoruska pieśniarka Nasta Niakrasava wykona 'Mury' Jacka Kaczmarskiego przy akompaniamencie Jacka Kleyffa. Będziemy to wszystko transmitować na Wyborcza.pl.
Pokażmy, że Andrzej Poczobut - choć daleko stąd i za kratkami - nie jest sam.
Wszystkie komentarze
Śmieciowy, znanemu ruskiemu trollowi, klikać tylko kosz.
Z drugiej strony, próby celebrowania mordercy Białorusinów Burego, czy innego Łupaszki, na Białorusi, to aberracja. Dlaczego jeszcze Ukraińcy nie postawili w Polsce pomnika ich bohatera narodowego Stepana Bandery, lub nie świętują pod Pałacem? Bo byśmy wsadzili każdego, kto by to zrobił. Dla nas, Bandera to eksterminator Polaków na Ukrainie, który tam jest oficjalnie celebrowany. Podobnie, jak Bury, który wymordował kilka białoruskich wsi, u nas. Moralność Kalego.
lepiej dać się zdeptać, siedząc cicho???!!!
Najlepiej siedzieć na d... i nie kopać się z koniem, bo "najdzielniej biją króle, a najgęściej giną chłopy" - Maria Konopnicka. Miliony Ukraińców żyją teraz w nędzy, bo uwierzyli zagranicy i własnym oligarchom w cuda.
A wcześniej żyli w przesycie....
A Polacy dalej powinni czapkować CCCP.
Pierwsza część wpisu - typowa postawa chłopka pańszczyźnianego, co to i pisowi poliże D, za złudzenie "spokoju".
Druga część - niestety, prawdziwa. Celebrowanie ludzi, którzy pacyfikowali (czytaj - mordowali) Białoruskie wsie - celebrowanie na Białorusi - to nie tylko podłożenie się reżimowi, to po prostu niegodziwość niezależnie od sytuacji.