11 listopada 2017 roku czternaście kobiet usiadło na trasie Marszu Niepodległości w Warszawie. Miały ze sobą transparent z napisem 'Faszyzm stop'. - To był nasz krzyk rozpaczy. Poszłyśmy tam z poczucia beznadziejności, bo widzimy, że instytucje do tego powołane - policja, urząd wojewody, urząd miasta - nie reagowały na hasła neofaszystowskie i rasistowskie wznoszone na wcześniejszych Marszach Niepodległości - tłumaczyła 'Wyborczej' Krystyna Zdziechowska, lekarka anestezjolog, uczestniczka blokady.
Kobiety były popychane i opluwane. Tłum wyzywał je od 'kurew', 'suk' i 'lachociągów'. Zawiadomiły prokuraturę, ale śledztwo po dziesięciu miesiącach umorzono. Od tamtej pory kobiety (te i inne) nie raz jeszcze stawały na drodze marszom narodowców.
Zobaczcie opowieść o ich buncie.
Więcej
    Komentarze
    Brawo. Jakże mądre i odważne kobiety. Dziękuję.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0