Kiedy w 1989 r. upadł mur berliński, wydawało się, że w Europie nie istnieją już bariery. Ale to było mylne wrażenie. Przez cały ten czas mur istniał, dzieląc Belfast na dwie części: dzielnicę katolicką, republikańską, niepodległościową od dzielnicy protestanckiej, monarchistycznej, unionistycznej, czyli wiernej Londynowi. W dalszym ciągu, podczas przejścia z jednej strony muru na drugą, natrafia się na ciężkie, stalowe drzwi, które są otwierane codziennie o świcie i zamykane po zachodzie słońca: w nocy, nawet dwadzieścia jeden lat po porozumieniach pokojowych, ze względów bezpieczeństwa lepiej jest trzymać je zamknięte, co stanowi dowód, że przemoc i napięcia nie zniknęły całkowicie. Kolorowe murale, które zdobią ścianę Belfastu, przypominają o czasach ożywionego konfliktu. Na szczęście te przeważnie makabryczne rysunki, które opowiadają o zamachach, zemście, represjach, są teraz bardziej atrakcją turystyczną. Brexit budzi jednak demony przeszłości.

#EU4YOU

Podczas kilkumiesięcznej podróży wszerz i wzdłuż Unii reporterzy pięciu partnerów z sojuszu LENA - 'Wyborczej', 'El Pais', 'La Repubbliki', 'Le Soir' i 'Tribune de Geneve' - odwiedzą wszystkie kraje członkowskie, aby poznać, w jaki sposób zjednoczona Europa jest obecna w naszym życiu, jak wpływa na nas prawo stanowione przez Parlament Europejski i czy naprawdę eurosceptycy mają ludziom coś do zaoferowania.

Zobacz całą serię: #EU4YOU
Więcej
    Komentarze