W ostatnich katastrofach lotniczych w Indonezji i Etiopii zginęło niemal 350 osób. W obu przypadkach kilka minut po starcie runęły na ziemię najnowsze modele boeinga 737 MAX. W ocenie Emilii Derewienko, ekspertki z portalu Rynek Lotniczy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w obu przypadkach zawiniła maszyna. - Były to samoloty nowe, latające zaledwie od kilku miesięcy. Z raportów wynika, że załogi miały duży problem z zapanowaniem nad nimi i do katastrof doszło zaledwie w kilka minut po starcie - zwraca uwagę Derewienko. W jej ocenie decyzja o uziemieniu wszystkich wyprodukowanych dotychczas maszyn do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrof była słuszna. - Boeinga bardziej od strat finansowych mogą dotknąć straty wizerunkowe. Mimo to pozycja producenta samolotów na rynku raczej nie jest zagrożona - ocenia Emilia Derewienko. Zobacz wywiad Marcina Warszawskiego!
Wszystkie komentarze
Zdesperowanym. Konkurencja ma nowsza konstrukcje i to spowodowalo potrzebe unowoczesnienia wlasnej z lat 60 bo na opracowanie nowej nie bylo czasu. Srodek ciezkosci nie zostal zmieniony celowo tylko z koniecznosci przez zastosowanie nowych mocniejszych silnikow o wiekszej srednicy, ktore z braku miejsca trzeba bylo przesunac do przodu. Do tego dochodzi legalna mozliwosc certyfikacji wlasnych rozwiazan. Jednym z nich bylo to watpliwe oprogramowanie ktore mialo zapewniac bezpieczenstwo.
Airbus to niestety taki sam szmelc jak reszta
W 4 września 1993 samolot A320 rozwalił się na Okęciu bo komputer nie pozwalach hamować pilotom na pasie startowym
Bo jeśli nie, to może niech podobne spekulacje zachowa dla siebie a wyjaśnienie zawiłości systemu MCAS w 737 MAX i ewentualnych braków w szkoleniu pilotów pozostawi komisji FAA i inżynierom Boeinga.
Akurat FAA i Boing są w tej sprawie oskarżonymi, a nie sędziami...
Errata: miało być Boeing. Głodny jestem, litery zjadam...
Już w 4 września 1993 samolot A320 rozwalił się na Okęciu bo komputer nie pozwalał hamować pilotom na pasie startowym.