W poniedziałek (23.04) przed godziną 10 Donald Tusk przyjechał do warszawskiego Sądu Okręgowego. Przesłuchanie byłego premiera zaplanowano w związku z organizacją wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Tusk zeznaje jako świadek w procesie dotyczącym niedopełnienia obowiązków przy organizacji wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku. Oskarżonymi w tej sprawie są były szef kancelarii Donalda Tuska, Tomasz Arabski oraz czterej inni urzędnicy kancelarii i ambasady RP w Moskwie. Proces rozpoczął się dwa lata temu z prywatnego oskarżenia rodzin ofiar.
Wszystkie komentarze
szkoda tylko, że nie udało mu się uchronić Polski przed ... Polakami. Cóż, to karkołomne zadanie:)
I to nie premier Tusk zna odpowiedzi na pytania 'wyjaśniające' dlaczego samolot nie odleciał...
- Niezależnie od tego, czy mówimy o samolocie, czy np. o samochodzie w kolumnie, nie sądzę, żeby jakikolwiek premier na świecie sprawdzał techniczne aspekty podróży. Widać po ostatnich miesiącach, że obie formy lokomocji bywają bardzo ryzykowne - odcina się były premier.
---
- Czy pan ma orientację w różnicach bądź zbieżnościach przygotowań technicznych do tych wizyt? Np. czy podczas pańskiej wizyty używana była inna aparatura sprowadzania samolotu, niż podczas wizyty prezydenta? - pyta Tuska mec. Lew-Mirski.
- Niezależnie od tego, czy mówimy o samolocie, czy np. o samochodzie w kolumnie, nie sądzę, żeby jakikolwiek premier na świecie sprawdzał techniczne aspekty podróży. Widać po ostatnich miesiącach, że obie formy lokomocji bywają bardzo ryzykowne - odcina się były premier.
---
- Odnosiłem czasami wrażenie, że ta samodzielność może przekraczać granice konstytucyjnego ładu - mówi Donald Tusk, pytany o to, czy prezydent mógł samodzielnie zdecydować o wylocie do Smoleńska. /Cwaniak, ominął, choć mógł, oczywistość, że Jarek posłał tam Lecha/