Marek Edelman, jeden z przywódców powstania w getcie warszawskim, przez wiele lat po wojnie otrzymywał 19 kwietnia od nieznajomej bukiet żółtych żonkili. Z biegiem lat kwiat ten stał się symbolem pamięci o powstańcach z warszawskiego getta.
Przez cały dzień na ulicach Warszawy trwać będzie akcja 'Żonkile' organizowana przez Muzeum Historii Żydów Polskich 'Polin' i stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny
Wszystkie komentarze
Ten sam generał pisał do Londynu, że nadmierne "Interesowanie się sprawami żydowskimi nie cieszy się w Polsce tolerancją"....
I po co tak głupio łgać? Okręg Warszawski AK przekazał powstańcom przed wybuchem walk 1 karabin maszynowy, 1 pistolet maszynowy, 90 pistoletów i rewolwerów (każdy z podwójną jednostką ognia) oraz 600 granatów; oprócz tego delegowano do getta kpt. Zbigniewa "Szynę" Lewandowskiego (zastępcę dowódcy warszawskiego Kedywu), który zorganizował na miejscu produkcję granatów i butelek zapalających. Jeśli ci się wydaje, że są to liczby niewielkie, to przyjmij uprzejmie do wiadomości, że było to ok. 8% całej broni strzeleckiej jaką miał w magazynach Okręg Warszawski (oprócz karabinów powtarzalnych), i to w sytuacji gdy sama AK mogła uzbroić choćby symbolicznie tylko ok. 4% swoich zaprzysiężonych żołnierzy.
Rowecki faktycznie miał opory przed wysyłaniem większej ilości broni do getta, ale były one zupełnie innej natury niż piszesz - po prostu było dla wszystkich oczywiste, że broń wysłana żydowskim bojownikom, którzy nie mają żadnych szans na zwycięstwo i tylko symboliczne na ocalenie, będzie raz na zawsze stracona, a straty zadanie Niemcom zapewne niewielkie (i tak się zresztą przecież rzeczywiście stało). Poza tym początkowo dowództwo AK wymagało od ŻOB zobowiązania, że w razie konfliktu z Sowietami w dalszej części wojny organizacja nie wystąpi po ich stronie, na co z kolei nie chciał się zgodzić Anielewicz; ostatecznie, wobec pewnej absurdalności takiego sporu w zaistniałych realiach, rzecz załatwiono polubownie (ŻOB zobowiązał się formalnie do wykonywania poleceń rządu, bez wchodzenia w szczegóły).
Broń do getta przemycały też inne organizacje, a przede wszystkim Gwardia Ludowa, która jednak była sama w takim dole pod tym względem, że były to dostawy czysto symboliczne.