Poniedziałek 16 kwietnia, późny wieczór. Na Cmentarz Wojskowy na Powązkach wchodzi siedem, na oko przypadkowych osób. Po północy, gdy w rejonie Kwatery Smoleńskiej pojawia się zespół do ekshumacji zwłok, grupa wychodzi z ukrycia i staje przed grobem Jolanty Szymanek-Deresz. Żądają przerwania ekshumacji. Na miejscu pojawia się żandarmeria wojskowa i mimo wezwania do natychmiastowego opuszczenia cmentarza blokujący zostają przed grobem.
- Domagamy się zakończenia ekshumacji realizowanych na polityczne zamówienie szaleńca chorego na nienawiść. Żądamy poszanowania godności gwarantowanej nam przez Konstytucję. Apelujemy o uszanowanie świętości religijnej, jaką jest spokój mogiły - mówi jeden z blokujących.
Po godzinie w eskorcie policji na miejsce przyjeżdża zarządca terenu, a przed grób kolejne radiowozy. W tym czasie terenu wokół cmentarza pilnuje kilkudziesięciu policjantów.
Tuż przed godziną 3 nad ranem grupa (proszą o anonimowość) zostaje wylegitymowana, siłą wyprowadzona do radiowozów i wywieziona z cmentarza na Powązkach.
Paweł Deresz o przeprowadzeniu nocnej blokadzie ekshumacji dowiedział się po fakcie. Poinformował nas, że prokuratura odrzuciła wniosek o wstrzymanie ekshumacji. Zapowiedział też, że będzie w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Stasburgu walczył o to, żeby odpowiedzialni za ekshumacje ponieśli konsekwencje. Ostatecznie ekshumacja odbyła się.
Wszystkie komentarze
Barbarzyńskie hieny cmentarne.
Wspieram Pana całym sercem i również wspólczuję.
Po prostu brak mi słów na to barbarzyństwo.
Wyrazy współczucia dla najbliższych. Ciężko było w 2010, a polityczne hieny rozdrapują rany.
Kto mógł przewidzieć 8 lat temu, że obroną przed PARSZYWA ZMIANĄ jest KREMACJA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mam nadzieję , że Jak mówią w PIEKLE , Jarosław lada dzień dołączy do brata !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!