Walijski dziennikarz Gareth Jones, nie zważając na 'prikazy' władzy, jadąc pociągiem do Moskwy, wysiadł w Charkowie. To był 1933 rok. W Ukrainie ludzie masowo umierali z głodu, ale świat o tym milczał.
- To jest troszkę tak jak historii Jana Karskiego i jego dwudniowa podróż do getta i obozu zagłady. Ponieważ on chciał przekazując tę prawdę ludziom być jej naocznym świadkiem. To znaczy uwiarygodnić swoją relację, swoim doświadczeniem. I chcielibyśmy, żeby nas film o Garecie Jonesie był właśnie takim doświadczeniem tego co się wtedy wydarzyło, wciąż się wydarza i może wydarzyć się znowu - mówi Agnieszka Holland. Zdaniem reżyserki świat nie wyciągnął wniosków z Hołodomoru. Temat jest wciąż niezwykle aktualny ['milczenie' Zachodu wobec wielkich tragedii].
Holland podkreśla, że gdy dostała scenariusz, ta historia ją poruszyła. Na początku myślała nawet, że być może główny bohater to postać fikcyjna. Gareth Jones istniał naprawdę, ale jego historia do dziś jest mało znana. Dopiero kilka lat temu zaczęły powstać pierwsze dokumenty o dziennikarzu (m.in BBC), który pomimo pogróżek od sowieckich służb i utraty wiarygodności nie przestawał mówić i Hołodomorze. Był pierwszym dziennikarzem na świecie, który go nagłośnił. W filmie Holland o Garecie Jonesie ważną postacią jest jego antagonista Walter Duranty. Jeden z największych ekspertów od Związku Radzieckiego w tamtym czasie. Zdobywca Pulitzera za teksty chwalące nowy socjalistyczny projekt Stalina, zaprzeczał doniesieniom Jonesa. Została uruchomiona cała cenzorska machina, żeby zdyskredytować Garetha Jonesa.
Anne Applebaum w swojej najnowszej książce 'Czerwomny Głód' w jednym z rozdziałów szczegółowo opisuje powołując się na źródła i dokumenty odkrycie Garetha Jonesa. Agnieszka Holland nie ukrywa, że książka Anne Applebaum 'jakby spadła jej z nieba'. Premiera filmu Holland jest planowana na 2019 rok.
Wszystkie komentarze