Przed niespełna dwoma laty działacze Partii Zieloni przyszli na demonstrację z 'kotwicą' z domalowanymi znakami płci. Policja obwiniła ich o znieważenie znaku Polski Walczącej. W czwartek sąd prawomocnie ich uniewinnił. - Wyrok jest taki, jakiego się spodziewaliśmy i jedyny, jaki był możliwy - komentował po ogłoszeniu wyroku Marek Kossakowski, współprzewodniczący Zielonych. Policjanci wnioskowali o ukaranie trójki działaczy: przewodniczącej ugrupowania Małgorzaty Tracz, autorki baneru Elżbiety Hołoweńko i Marcina Krawczyka, działacza z Poznania.
- Ten wyrok oznacza, że jeszcze mamy coś do powiedzenia i że możemy dalej walczyć. Polska nie została jeszcze zawłaszczona przez jedną stronę - komentowała Elżbieta Hołoweńko. Przyznała podczas rozprawy, że znak Polski Walczącej jest dla niej bardzo ważny, gdyż w powstaniu warszawskim walczyły jej babcia i matka. - Nawet przez sekundę nie pomyślałam, że parafrazując znak w ten sposób, znieważam go. Chodzę z tym transparentem na manify od 2013 r. Widziały go tysiące ludzi, najczęściej chwalili za pomysł. A w 2016 r. nagle się okazało, że jest niepoprawny politycznie - mówiła Hołoweńko.
Proces cieszył się sporym zainteresowaniem mediów. Czwartkową rozprawę obserwował również przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Wszystkie komentarze