Bez zakładania obozów przejściowych, w ograniczonym trybie komunikowania się ze światem zewnętrznym - od dziewięciu dni trwa zimowy atak Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol na Nanga Parbat, jeden z ośmiotysięczników w Himalajach Zachodnich. W czwartek 25 stycznia prawdopodobnie byli widziani przez lornetkę. W piątek górę zakryła chmura. Francuzce udało się przesłać do męża SMS-a z informacją o tym, że na wysokości ok. 7400 metrów mają problemy. Oznacza to, że konieczna jest akcja ratunkowa. Niestety warunki pogodowe są coraz gorsze - wieje silny wiatr, odczuwalna temperatura spada do minus 60 stopni. Jaki los może czekać himalaistów zmuszonych do spędzenia kolejnej nocy w takich warunkach? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Dominik Szczepański, dziennikarz sportowy 'Gazety Wyborczej'.
Wszystkie komentarze
E tam, jak chcą niech to robią. Ale niech nie wymagają że pół świata ruszy im na ratunek.
Myślę że powinno być wymagane obowiązkowe ubezpieczenie na pokrycie ewentualnej akcji ratunkowej gdy coś pójdzie nie tak.
Osobną kwestią jest narażanie życia ludzi (np pakistańskich żołnierzy, pilotów) którzy będą ich ratować.