- To próba uciszenia krytyków, którzy twierdzą, że Polacy odbierają im miejsca pracy - tak Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu komentuje w 'Temacie dnia' zapowiedź prezydenta Francji zmian w unijnej dyrektywie o pracownikach delegowanych. Zmierza ona do tego, by pracownik delegowany zarabiał nie stawkę minimalną kraju przyjmującego, a tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. To uderzy w polskie firmy, bo do pracy za granicę wysyłamy najwięcej pracowników w Europie. I mamy nikłe szanse, aby w toku rozmów wynegocjować rozsądne okresy przejściowe - mówi Janusz Jankowiak. I dodaje: Problem polega na tym, że nasza obecna pozycja w Unii Europejskiej jest na tyle słaba, że bardzo trudno będzie osiągnąć kompromis. I może się okazać, że w tej sprawie zostaniemy postawieni wobec faktów dokonanych.
Więcej
    Komentarze
    Europejscy politycy omijają Warszawę bo tu śmierdzi pisem
    @kociak1 Nikt z UE wkrótce nie będzie chciał z nami rozmawiać i to na nasze życzenie. Możemy tylko powspominać hasło "nic o nas bez nas"
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    I dobrze. Polakom tez zalezy na podwyzkach wynagrodzen tak jak Francuzom i Niemcom. Zatrudniajac Polakow na najnizszym wynagrodzeniu nie zachecacie pracodawcow w Polsce do inwestycji przynoszacych godziwe wynagrodzenia, ani do likwidacji umow smieciowych.
    @abk2 Polacy nie będą pracować na taką skalę we Francji i Niemczech. Pracę znajdą/zachowają tyko ci, którzy znają język i są na tyle ogarnięci, by sami dbać o pracę. W Polsce pracodawcy mają inwestować w godziwe wynagrodzenia? No nie wiem.. Tu mamy mentalność szlachecko-pańszczyźnianą(czyli niewolniczą), więc inwestycja przyniesie zyski inwestującym, a pracownicy będą zarabiać jak najmniej. Taka gmina... Z drugiej strony w Polsce jest nieco lepiej niż na Białorusi, Ukrainie i Rosji. Jeszcze - myślę, że już niedługo wrócimy do szeregu.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    @mprzb Nie o mentalność chodzi...a o pazerność fiskusa . Żeby zapłacić pracownikowi np. 3000zł pracodawca musi mieć na jego pensję minimum 4500zł. Załuż firmę , pieniądze na nią możesz uzyskać z UE czy naszych funduszy i zapłać każdemu pracownikowi francuska czy niemiecką pensję. Cekaw jestem jak długo pociągniesz?
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @mprzb Tu nie chodzi tylko o Niemcy ani Francje, ale o zmiane przepisow w unii, ktore preferuja coraz tansza prace, na czym cierpia wszyscy pracujacy ludzie. Zyski z tego czerpia przede wszystkim duze koncerny, placace coraz nizsze podatki, korzystajac z licznych ulg podatkowych. W rezultacie przegrywa kazdy z nas.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    @grajag W Polsce nie musisz nikomu placic francuskiej pensji. We Francji mozna tyle zarobic.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @abk2 10 razy ++++++++++ :-)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    ...postawią Polskę przed faktem dokonanym - jasne, z durnym się nie dyskutuje, bo i o czym...?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Problem pracowników delegowanych za granice jest rozdmuchany. Ale jest doskonałą okazją dla ukrócenia transferu zysków zachodnich koncernów do krajów macierzystych. Robią to w sposób prosty i prymitywny, bo obciążają spółki córki w Polsce fikcyjnymi kosztami, które średnio inteligentny pracownik skarbówki wyłapałby z łatwością - gdyby chciał i gdyby mu pozwolono. Szefowałem firmie amerykańskiej i wiem jak to się robi. Tylko do takich działań trzeba naprawdę wstać z kolan.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Socjalna turystyka musi się skończyć. Tam gdzie pracujesz, tam zarabiasz i tam płacisz podatki a socjal na dzieci wypłaca się według stawek gdzie mieszka dziecko. A władze pisowskie mówią „To absurdalna sytuacja, w której jedno państwo narzuca warunki płacowe firmom innych krajów”. Fakt, kompletnie absurdalne jest, że firma z Bangladeszu nie może przysłać swoich pracowników (dzieci?) do Polski żeby w Polsce pracowały zgodnie z warunkami płacowymi z Bangladeszu. I ci pracownicy z Bangladeszu dostawaliby powiedzmy złotówkę na godzinę a nie polską płacę minimalną. I to nie byłby absurd? Każdy kto znajduje się na terenie danego państwa podlega prawu tego państwa. Czy może chcielibyśmy w Polsce żeby przyjeżdżali do nas Irańczycy czy Chińczycy i działali według swojego irańskiego czy chińskiego prawa a nie prawa polskiego? Więc pytam co jest absurdem? Przestrzeganie prawa obowiązującego w danym kraju czy nieprzestrzeganie tego prawa? Więc pytam dlaczego kierowcy (obojętnie z jakiego kraju) nie mogą dostać w Niemczech i Francji choćby minimum jakie Niemcy i Francuzi gwarantują? A co będzie jeżeli niemieccy i francuscy kierowcy z Niemiec czy Francji zostaną formalnie zatrudnieni przez polskie spedycje to wtedy ci ludzie będą jeszcze mniej zarabiać? W jakim kierunku mają iść płace podczas prawnych wątpliwości: w dół czy w górę? Bo ja uważam, że płacowe niejasności prawne trzeba interpretować na korzyść pracownika. Ok, jeżeli polski kierowca wiezie bułki ze Szczecina do Berlina, rozładowuje i za parę godzin wraca to jasne, że może to zrobić na stawkach polskich. Ale chodzi o to, że ten kierowca wjeżdża do Niemiec i jeździ z Hamburga do Monachium i z powrotem na polskich stawkach. To może polskie sprzątaczki w niemieckich biurach też zaczną robić oficjalnie za 2,90 euro na godzinę (minimalna stawka w Polsce 13 złotych) zamiast 40 złotych na godzinę (8,50 euro minimalna w Niemczech).
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Nic nie szkodzi, teraz zaczną ich wysyłac do Chin. :) - TomiK
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pewnie w coraz mniejszym stopniu polski głos będzie liczył się w Unii. Działania 'dobrej zmiany' przynoszą efekty, które były do przewidzenia
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Skoro Francuzi nie chcą wykonywać określonych prac (za stawkę określoną w danym regionie) a chcą tę pracę wykonywać Polacy (za płacę minimalną) to dlaczego mamy się oburzać na zmianę przepisów? Francuz i tak nie będzie pracował w ubojni, sprzątał, itp. Nikt nie zabierze nam tam miejsc pracy, bo Francuzi po prostu pewnych prac nie będą wykonywać (tak jak Niemiec nie będzie zbierał szparagów, Brytyjczyk nie będzie prowadził autobusów itd). A tak na marginesie - Polacy to zmyślny naród i na pewno znajdziemy obejście przepisów. 15 lat temu firma Otto wysyłając pracowników do Holandii płaciła co prawda holenderskie stawki minimalne. Ale jednocześnie odejmowała z wypłaty koszty zakwaterowania. Oczywiście nie można było samemu znaleźć sobie noclegu na miejscu, opłata za nocleg była integralną częścią umowy o pracę (nie muszę dodawać, że koszt noclegu "załatwianego" przez firmę był wyższy niż stawki rynkowe ;) ).
    już oceniałe(a)ś
    1
    1