Nie ma bardziej uniwersalnego i zarazem banalnego tematu niż miłość, lecz chociaż wszystkie historie miłosne wydają się podobne, każda z nich jest inna. W sztuce Złotnikowa poznajemy historię Diny i Wiktora ? zwykłą a zarazem niezwykłą, komiczną i dramatyczną, zabawną i smutną? jak samo życie. Oboje po przejściach i z przeszłością, oboje samotni, rozżaleni i spragnieni ciepła, bliskości oraz szczęścia u boku innej osoby. Pozornie inni, nie pasujący do siebie, ale jakże podobni w poszukiwaniu prawdziwego uczucia. Czy im się uda?
Przyszedł mężczyzna do kobiety od 11 marca w Teatrze Mazowieckim.
Więcej
    Komentarze
    Świetny spektakl! Zabawny i ciekawy. Oglądałem go w Teatrze Mazowieckim tydzien temu. Polecam :)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ja tam wole stosunki od relacji ale teraz popwaznie... Poradniki Carlosa Xuma raczej nie są znane w Polsce (Europie) i między innymi dlatego postanowiłem osoba znajacym angielski polecic jego ksiazke/poradnik "Inner Game". Szczególnie ciekawy jest rozdział dotyczący zasad wyboru życiowej partnerki. Autor -powojujac sie na zrodla- przytacza treść dość niekonwencjonalnej i "odważnej" (nawet jak na obyczajowo liberalne Wschodnie Wybrzeże) oferty matrymonialnej opublikowanej w jednej z nowojorskich gazet (w moim wolnym tłumaczeniu) : "Powiem szczerze i otwarcie. Jestem wyjątkowo atrakcyjną ("spectacularly attractive") 25-latką. Posiadam bardzo dobre wykształcenie i jestem dziewczyną z klasą. Jestem spoza Nowego Jorku. Szukam mężczyzny w celach matrymonialnych z rocznymi dochodami nie mniejszymi od $ 500000. Zdaję sobie sprawę, jak niektórzy z was zareagują na moje ogłoszenie ale wymieniona suma wcale nie jest wygórowana nawet na warunki nowojorskiej klasy średniej. (...) Mówiąc krótko - szukam zamożnego męża. Powstrzymajcie się od pochopnego wyciągania wniosków i obrzucania mnie obelgami. Panowie, większość pięknych kobiet jest bardzo powierzchowna i zakłamana. Doceńcie moją szczerość." List ten spotkał się z bardzo żywą reakcją mediów i podzielił opinię publiczną. Ale było to nic w porównaniu z burzą, jaką wywołała nadesłana wkrótce do redakcji odpowiedź w formie listu otwartego, adresowanego do wyżej wymienionej młodej kobiety: "Oferta matrymonialna proponowana przez ciebie - aczkolwiek szczera - z komercyjnego/biznesowego punktu widzenia jest dla mnie mało atrakcyjna. To co oferujesz to zwykły handel wymienny. Ty wnosisz do transakcji swoje wdzięki a ja moje pieniądze. W porządku... niby proste i uczciwe... Ale widzę w tym bardzo istotny problem. Bez wątpienia twoja uroda z biegiem czasu ulegnie dewaluacji gdy tymczasem moje dochody - raczej z dużą dozą prawdopodobieństwa - będą się zwiększać. Mówiąc krótko moje konto bankowe będzie wyglądać coraz lepiej a więc będzie odwrotnie proporcjonalnie do twojej urody....W kategoriach ekonomicznych moja siła nabywcza będzie rosnąć a twoja będzie ulegać deprecjacji i to w przyśpieszonym tempie. Pozwól, że ci to wyjaśnię bardziej obrazowo. Masz 25 lat i wg. mnie zachowasz swoją "wyjątkową" urodę przez najbliższe 5... góra 10 lat. W wieku 35 lat twoja wartość rynkowa - wybacz, że użyję terminu giełdowego - będzie ekwiwalentem kapitałowym "akcji" nadających się do wyprzedaży (puszczenia w giełdowy obieg) a nie tzw. "buy&hold". Wg. mnie twoja wizja małżeństwa, oparta na zakupie twojej urody łamie podstawowe zasady dobrego biznesu. Dlatego zamiast kupowania ciebie proponuję ci związek na zasadzie wynajmu ("lease"). Zanim oskarżysz mnie o okrutny cynizm chciałbym podsumować swój list otwarty jednym prostym zdaniem: Cena powinna zawsze odpowiadać aktualnej jakości reklamowanego towaru. Dlatego z perspektywy opłacalności biznesu związki tymczasowe ("dating") są dla mnie bardziej przekonywujące od bezterminowego związku małżeńskiego. P.S. Proszę, spróbuj sama zarobić wymienioną przez ciebie w ogłoszeniu sumę a wtedy nie mielibyśmy powodów do prowadzenia tej żenującej rozmowy"
    już oceniałe(a)ś
    0
    0