Na początku było inaczej. Otoczona 4 milionami ludzi dostawałam ataków paniki. Byłam pewna, że jeśli coś się stanie, nikt mi nie pomoże
Poznałam miejsce, w którym każdy dostaje 90 minut przerwy na obiad. Dopiero tutaj spotkałam się z szacunkiem dla wspólnej trudnej historii, jak i podziwem dla polskiej pracowitości
Mieliśmy dosyć tego, że żywność za droga, że praca na czarno bardziej się opłaca, że na przyjemności nie ma funduszy, że mieszkanie zimne mimo kosztownego ogrzewania.
Irytowało mnie, że nie doceniają tego spokoju i dobrobytu, w którym żyją, a czasem złośliwie żartowałam, że ich największym stresem jest to, czy nie przegapią najnowszego modelu iPhone'a
Okazuje się, że polskie plakaty o głowę biją to, co można zobaczyć na ulicach Barcelony, a Łódź to europejska stolica street artu. Moda na retro/vintage jest popularna w Hiszpanii, ale tylko w Polsce mogę znaleźć najlepsze kąski, buszując po...
To źle? Że nie tęsknię za Polską i jej absurdami? Podoba mi się życie na obczyźnie. Zostanę pewnie potępiona. Nie tylko przez Polaków, którzy pozostali w kraju, ale również przez ludzi mieszkających za granicą. Jak śmiem TO lubić?
Dziś, 7 lat i ponad 1000 układów tanecznych później, w lustrze widzę dyrektorkę marki fitnessowo-tanecznej. A przecież nic takiego nie planowałam
Potem wyjechaliśmy na dwa lata do Iranu. Potem przez pięć lat był Berlin. Potem Ottawa na dwa lata, następnie Kijów na trzy. Po Kijowie powrót do Kanady i po trzech wiosnach spędzonych w Ottawie wyjechaliśmy do Singapuru. Mieszkamy tu do dziś
Kiedy idę do dentysty, myślę sobie, że ta moja dentystka w Polsce była najfajniejsza. Z chęcią zjadłabym babcine specjały i poszłabym do sklepu, który znam od dziecka. Jadąc pociągiem, marzę, żeby pojechać nim w Tatry
W końcu stać cię, żeby utrzymywać dietę wegańską: mleko sojowe i produkty ekologiczne są tutaj w tej samej cenie co inne
Moi rówieśnicy nie znają mrożonych krokietów, pierogów z Tesco za 5 złotych, 20 złotych do pierwszego, braku pieniędzy na ?bywanie?. To utrudnia komunikację. Być może się zasymilowałam, ale nie mogę nazwać tego integracją
Moim zdaniem coś takiego jak asymilacja nie istnieje. Wyjedźcie na rok za granicę i spróbujcie się tam ?zasymilować", wtedy sami zobaczycie, czy to takie proste
Żeby wyjechać na własny ślub, musiałam zawalczyć o paszport. Pomimo stanu wojennego udało się. Niestety na ceremonię nie dotarł nikt z mojej rodziny
Od tamtego momentu minęło 15 lat. I kiedy zdarza mi się sentymentalna podróż w czasie, pukam się w głowę i myślę: Jak do cholery jasnej sobie poradziłaś?
Dom to pojęcie względne. Bo gdzie jest dom, jeśli rodzina w Polsce, praca w Anglii, ostatnie pół roku w Ekwadorze, a partner w Hiszpanii?
Pierwszy rok. Odległość się nie liczy. Mamy przecież internet. Jesteśmy blisko. Jest Skype. Jest Facebook. Drugi rok. 8 tys. 500 km od Warszawy. Różnica czasu - 7 godzin. Trzeci rok. Dzielą nas lata świetlne
Miałam wrażenie, że straciłam duszę. Zawieszona w próżni. Nie chciałam wracać i walczyć z nową rzeczywistością, ale też nie chciałam zostać, bo tutaj, w Polsce, już nie było dla mnie miejsca
Wtedy, w 1992 roku, połowa Polski miała nadzieję na takie życie.
Cieszyłam się chwilą i nie dopuszczałam do siebie myśli, że za chwilę znowu trzeba będzie się pożegnać, rozstać i wyjechać. I tak będzie zawsze. Odległość jest dla mnie największym wyzwaniem
Jak to się stało, że nagle otwierając drzwi do cudzego przecież mieszkania, wzdycham z ulgą: "Jak dobrze być w domu!"?
Wpojono mi, że nie powinnam się wychylać, że nie mam prawa niczego wymagać i że muszę się na wszystko godzić. W głowie wciąż mam formułkę: "Jak się nie podoba, to droga wolna. Mamy tysiące chętnych na twoje miejsce".
W domu mówimy po polsku. Jednak nasza córeczka i tak bawi się ?behind the krzaki?.
Wiele osób uważa, że to uwłaczające, by sprzątać z tytułem magistra. Ja uważam, że to uwłaczające, jeśli się tylko na takiej pracy poprzestanie mając wyższe aspiracje
Prawie każdy Flamand czuje się tu jak obcokrajowiec, a Walończyk czy Francuz traktowany jest jak najeźdźca i okupant. Jeden kraj, a tak podzielony
Przypadki emigracyjne. Karolina zna je wszystkie. Mianownik: kobieta spełniona. Celownik: komu można się wypłakać po ciężkim dniu? Biernik: co ci do tego?
Emigrowałam z przeświadczeniem, że życie codzienne będzie takie samo jak w Polsce, tyle że łatwiejsze. Że emigracja to przeprowadzka na inną, ładniejszą ulicę
Od dawna skrawek mojego umysłu błąka się po ulicach Warszawy, i są to konkretne miejsca, np. róg Nowego Światu i Chmielnej albo Sadyba z czasów mojego dzieciństwa. Pojawiają się nagle, kiedy pracuję, czytam albo jadę samochodem
Pracujemy z mężem w Google'u, gdzie naszym zadaniem jest czuwanie na tym, żeby jak najwięcej aplikacji było dostępnych dla ludzi niepełnosprawnych. Wieczorami piszę książki
Do ojczyzny wracam niczym syn marnotrawny, wyjeżdżam z poczuciem winy, gdy na odchodne słyszę od siostry: Z taką częstotliwością powrotów mamę zobaczysz jeszcze może 20 razy w życiu, dziadka - pięć. I znowu jadę odpokutowywać dożywocie, samobiczując...
Czasem brakowało mi polskich absurdów, ale może dlatego, że widziałam na co dzień tylko te francuskie. Ale jako mistrzyni autoironii śmiałam się najbardziej z polskich, swojskich, rodem z "Misia". Może to jest swego rodzaju patriotyzm?
Kiedy już myślała, że być może zaraz będzie miała tu kogoś bliższego niż sprzedawcy w pobliskim sklepie, okazywało się, że nie mogła liczyć na nic więcej. Brakowało jej w Belgach czegoś ważnego. Ale może tylko jej? W końcu zawsze była nadwrażliwa,...
Polska mnie wychowała, nauczyła liczyć na samą siebie i za tego kopa w wiadome miejsce jestem jej bardzo wdzięczna. Natomiast Francja dała mi wolność
"A skąd jesteś?" - to pytanie słyszę w podróży bardzo często. W hostelu, na promie, w samochodzie, który zabiera mnie z pobocza, na wiejskiej ścieżce. To wstęp, punkt zaczepienia, znaczek na mapie, pierwszy niefizyczny opis
Jestem wystarczająco dobra dla łowców głów z Londynu i Amsterdamu, ale za słaba na moją własną ojczyznę. Czyżby ktoś mi zrobił zły PR? Czy rozniosło się po Polsce, że wychodziłam z pracy po ośmiu godzinach?
Pierwszym doświadczeniem za granicą była ogromna samotność, która spowodowała, że szybko straciłam dziewictwo i zaszłam w ciążę z nieodpowiednim człowiekiem. Usunęłam tę ciążę. Nikt mnie nie potępił. Dostałam dużo wsparcia od francuskich instytucji...
Wracasz, bo w końcu odkrywasz, że też lubisz narzekać, że Święta bez karpia to nie Święta. Że chcesz mieć swój głos w sprawie in vitro, że pierwszego sierpnia chcesz się zatrzymać w pół drogi na dźwięk syren
Kiedyś ludzie wyjeżdżali na amen: płynęli statkiem trzy tygodnie i zostawali na zawsze w jednym kraju. Nie zastanawiali się, kiedy zobaczą bliskich, nie żyli w rozkroku pomiędzy dwoma krajami.
Widzę Polskę, gdzie wszystko jest możliwe i dostępne - jeśli zarabia się w funtach. A gdybym żyła na pensji polskiej?
Cieszy mnie to, że nam, Polakom nie chce się już siedzieć w niewygodnym stroju ludowym na krawężniku Europy. Ale denerwuje mnie, że wciąż reagujemy na to, co dzieje się w kraju, wybuchem śmiechu lub gniewem
Wracam często do Starego Kraju, żeby odwiedzić rodzinę, przyjaciół. Przejść się po ukochanym Nowym Świecie, kupić polopirynę S i wodę utlenioną, ale też po to, żeby czytać po polsku. Ile się da i kogokolwiek
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.