Najnowsza produkcja Netflixa "Aż do kości" nie jest kolejną wzruszającą opowieścią o pokonywaniu anoreksji w stylu telewizyjnych prawdziwych historii. W swoim reżyserskim debiucie Marti Noxon pokazuje różne oblicza choroby.
Czy to się dzieje naprawdę? Z "Matriksem" nigdy nie wiadomo. Ale wszystko wskazuje na to, że znowu zażyjemy czerwoną pigułkę i znowu będziemy podążali za białym królikiem. W czyim towarzystwie? Jak na razie bez Keanu Reevesa i bez sióstr Wachowskich.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.