Ten pomysł był absolutnie szalony. Ale zadziałał chyba nawet lepiej, niż przewidywali organizatorzy. Publiczność znakomicie zdała egzamin, pomogła w tym też pogoda. Ta muzyka we mgle sprawdziła się znakomicie. Ze względu na swój apokaliptyczny...
Muzycy francuskiego duetu Justice opowiadają o tym, że nie mają pojęcia o muzyce elektronicznej i o filmie, w którym na własne życzenie pokazali się w złym świetle.
Ten występ był jak soundtrack do nieistniejącego filmu, w którym Sofia Copolla parafrazuje wątki z powieści Jane Austen i podaje je w konwencji stylowego, gotyckiego horroru.
Diplo z Major Lazer - mimo problemów na lotnisku w Gdańsku - okazał się wygadanym, ale równie dziwnym rozmówcą, jak cały ten projekt muzyczny.
- Wczoraj widzieliśmy kilka porywających występów, dziś ostrzymy sobie zęby na Bon Ivera. Będziemy grali w Polsce drugi raz i strasznie nam się tu podoba. Naprawdę nie rozumiemy zupełnie, czemu tylu Polaków emigruje do Wielkiej Brytanii - opowiadają...
Drugi dzień festiwalu na Main Stage otworzyła Kapela ze Wsi Warszawa. W potężnie zamglonym Kosakowie ledwie można było dostrzec to, co się działo na scenie.
Nawet niesprzyjająca, deszczowa aura nie odstraszyła fanów muzyki. Na gdyńskie Babie Doły zjechały wczoraj tłumy. Pojawienie sie na Open'erze to absolutny ?must have? - wiedzą o tym polscy celebryci, dlatego przygotowana przez organizatorów strefa...
Koncert New Order był znakomitą lekcją historii muzycznej alternatywy. Zaległą lekcją, którą najwyższy czas był już odrobić
Orbital, legenda muzyki elektronicznej. Otwarci, szczerzy do bólu i wyjątkowo pozytywni. Nie pytałem ich o płyty, pytałem o podejście do muzyki.
W trakcie, kiedy na koncercie Björk można było powoli kłaść się do snu, na Gogol Bordello - grającym na World Stage - tańce trwały w najlepsze.
Björk przywiozła do Gdyni widowisko, w którym najważniejsza była muzyka. Sama w sobie minimalistyczna, okraszona była równie minimalistycznymi efektami.
Rozgadani, momentami butni, ale zawsze pewni swoich słów - The Ting Tings. Zespół, który jak sam się przyznaje, ma gdzieś to, co się o nich myśli.
Już potrafią stanąć na jednej scenie, ale stoją na niej tak daleko od siebie, jak tylko się da. The Kills, dawni kochankowie, dziś już tylko muzyczni współpracownicy, dali gorący, pełen energii koncert na Open'erze.
- Rozumiem ludzi ubranych w koszulki Metaliki, którzy krzyczą, że mamy spieprzać ze sceny, bo chcą usłyszeć swój ulubiony zespół. I ja to doceniam, bo to jest pasja. Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie na koncercie The Kills - mówi Alison Mosshart...
Tegoroczny gdyński Open'er zaczął się wyjątkowo - bo od pokazu spektaklu ?Anioły w Ameryce? z gwiazdorską obsadą. Pomysł z zaproszeniem przedstawienia okazał się sukcesem i frekwencyjnym, i artystycznym.
Legendarna ?Czarna płyta? Brygady Kryzys doczeka się wreszcie należnego hołdu z okazji 30 rocznicy wydania - zabrzmi w całości na festiwalu Open'er.
Trójmiejska formacja The Saintbox wystąpi na Open'erze. Organizatorzy dopisali spory zestaw polskich wykonawców do programu tegorocznego festiwalu.
?Wcale się tak nie nazywam!? - śpiewa od czterech lat cały świat, będzie mogła tak też zaśpiewać w tym roku open'erowa publiczność.
Za sprawą tych dwóch gwiazd na festiwalu Open'er zrobi się naprawdę poważnie: Krzysztof Penderecki to jeden z najwybitniejszych kompozytorów współczesnych, zespół The Mars Volta słynie zaś z zawrotnych, rozbudowanych utworów
Na ubiegłorocznych festiwalach Glastonbury i Coachella publiczność po prostu zwariowała na ich punkcie. W Gdyni nie powinno być inaczej. Zespół Mumford And Sons kolejną gwiazdą Open'era.
Dry The River, The Kills, M83 i Major Lazer to kolejni wykonawcy tegorocznego festiwalu Open'er. Każdy z nich jest z zupełnie innej muzycznej bajki.
Gdyby nie ten zespół, nie byłoby dzisiejszego hiphopu, nawet jeśli bezpośrednich naśladowców ci muzycy nie mają aż tak wielu. Public Enemy to kolejna gwiazda tegorocznego Open'era.
Bon Iver, Bat For Lashes, Friendly Fires i Wiz Khalifa to kolejne gwiazdy tegorocznego Open'era.
Specjaliści od tanecznego rocka ze Szkocji, londyński mistrz klubowych brzmień i najważniejsza nadzieja eksportowa rodzimej sceny - to kolejne gwiazdy tegorocznego Open'era.
Ten zespół pojawił się znikąd, ale z miejsca podbił serca tysięcy słuchaczy swoją zastanawiająco przebojową, choć przecież jednocześnie bardzo smutną muzyką. Koncert na Open'erze będzie jego pierwszym występem w Polsce.
Choć muzycy nieustannie ocierali się o granice festyniarskiego kiczu, ani przez moment ich nie przekroczyli.
Tegoroczny festiwal był jak pogoda: czasem słońce, czasem deszcz, czasem hit, czasem kit. Przedstawiamy nasz subiektywny ranking hitów i kitów
Koncert The Wombats wzbudził we mnie mieszane odczucia. Od pozytywnego zaskoczenia, po znużenie.
- I chociaż nie muszę przebrać się za Supermana, Banana, albo przykleić sobie na głowie dildo, żeby dobrze się bawić - to jednak trochę mi tego szaleństwa na Open'erze zabrakło - mówi Petter Larsson.
O nowej płycie i nowej rockowej rewolucji opowiada Albert Hammond Jr., gitarzysta grupy The Strokes, która w niedzielę wieczorem wystąpiła na największej scenie Open'era.
Kilkuminutowa quasi-modlitewna mantra, której towarzyszyły kiczowate, wielobarwne wizualizacje, otworzyła najgorętszy punkt w niedzielnym programie Open'era.
Entuzjastyczne - to mało powiedziane. Eteryczna, wymagająca skupienia muzyka James Blake spotykała się z taką reakcją, jakby serwował ją sam Paul McCartney. Autora jednego z największych muzycznych niespodzianek ostatnich miesięcy onieśmieliło...
George Burnett z These New Puritans tuż po koncercie opowiedział o tym, jak długą drogę przebyli od czasu, kiedy zaczynali.
Ten koncert był jak gra w pac-mana: zespołowi udało się zdobyć sporo punktów, ale koniec końców dorwały go duchy w kącie.
Tord Overland-Knudsen z The Wombats w pigułce opowiada o historii zespołu oraz jego inspiracjach.
Dziesiąte urodziny Open'era uczcili grafficiarze i festiwalowicze wspólnym muralem.
Rozmowa z Jamesem Blake'em, jedną z gwiazd ostatniego dnia Open'er Festival.
Kiedy Kate Nash zacznie mówić, to trudno zadać pytanie. W końcu się jednak mi się udało.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.