4. Nie bój się ryzyka, oswoisz je!
Powszechnie wiadomo, że inwestowanie wiąże się z pewnym ryzykiem. Nie ma co kryć - to prawda. Nawet jeśli masz w portfelu tylko lokaty i obligacje, to narażasz się na pewne ryzyko. Po pierwsze dlatego, że nie masz pewności, iż twoje pieniądze utrzymają realną wartość (oprocentowanie może się okazać niższe od inflacji). Po drugie dlatego, że obligacje też nie są stuprocentowo wolne od ryzyka - zawsze istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że firma albo państwo, które je wyemitowało, nie będzie w stanie spłacić długu.
To wszystko może zniechęcać do systematycznego odkładania pieniędzy, ale... Po pierwsze ryzyko to wcale nie jest tak duże, jak mogłoby wyglądać na pierwszy rzut oka. A po drugie jest prosty sposób, by je dodatkowo ograniczyć.
Ryzyko nie jest przesadnie duże, bo w naturze systematycznego inwestowania jest rozłożenie wpłat w czasie. A przecież najgorszym, co może spotkać inwestora, jest zakupienie jakichś papierów wartościowych - np. akcji - w samym szczycie koniunktury, po rekordowo wysokich cenach. Później, kiedy koniunktura jest słabsza, wartość rynkowa tych papierów wartościowych może być znacznie niższa. W czasie ostatniej bessy na warszawskiej giełdzie ceny akcji obniżyły się średnio o 60 proc.
Przy systematycznym odkładaniu pieniędzy - 100, 200 czy 500 zł miesięcznie - nigdy nie zdarzy się tak, że wejdziemy na rynek z całymi pieniędzmi w złym momencie. Owszem, czasem kupujemy papiery drożej, czasem nawet bardzo drogo, ale później taniej lub bardzo tanio. W efekcie średnia cena, po której napełniamy portfel inwestycyjny, jest umiarkowana. I o to chodzi! Nie musisz się interesować giełdą, trendami, hossami i bessami. Po prostu wpłacasz pieniądze do wybranego funduszu lub funduszy inwestycyjnych i wiesz, że przeciętna cena ich zakupu będzie umiarkowanie atrakcyjna. Przy takim podejściu nie ma co się obawiać ryzyka (choć oczywiście nie na też co udawać, że go w ogóle nie ma).
Z ryzykiem można więc się zaprzyjaźnić, ale można też je... poskromić. Wystarczy stosować prostą zasadę, że nie wkłada się wszystkich jajek do jednego koszyka. Nawet w najgorszych czasach na rynku nie jest tak, że wszystkie papiery wartościowe tracą na wartości naraz i w jednym tempie. zatem jeśli podzielisz swoje oszczędności w taki sposób, że wpłacasz je do trzech różnych miejsc, siłą rzeczy ograniczasz ryzyko, że twój portfel straci na wartości. Przeważnie jest tak, że jak jedne papiery wartościowe spadają, to inne rosną. Poza tym możesz np. połowę pieniędzy wpłacać na lokaty lub relatywnie bezpieczne obligacje, a tylko drugą połowę inwestować w akcje lub fundusze inwestycyjne. To też sprawdzony sposób na ograniczanie ryzyka w inwestowaniu.
Wszystkie komentarze