Im częściej od polskich europosłów słychać o przywiązaniu do wartości, religii, Kościoła, tym głośniej krzyczą o zamknięciu naszego kraju przed obcymi potrzebującymi pomocy.
Wpadłam kiedyś do mojej córki. Zarabiała wtedy na studenckie życie, pracując w kawiarni, i akurat miała zmianę z koleżanką, która tym się charakteryzowała, że była czarna i miała wspaniałe afro. Klienci, w ogóle się nie zastanawiając, zamawiali kawę, zwracając się do niej po angielsku. Koleżanka grzecznie odpowiadała w naszym języku, wprowadzając ich w zdumienie: "Pani świetnie mówi po polsku!". Na co otrzymywali uroczą, uśmiechniętą odpowiedź: "Dziękuję, pan również dobrze sobie radzi".
Wszystkie komentarze