''Afera kazirodcza'' , czyli lincz na Janie Hartmanie z udziałem mediów (skandaliczna okładka ''Wprost'') i uczelni (skierowanie "sprawy Hartmana" do rzecznika dyscyplinarnego Uniwersytetu Jagiellońskiego) oraz polityczny atak na Małgorzatę Fuszarę za to, że ''popiera kazirodztwo'' , to nie przypadkowe wybryki. Mogą wyglądać na chwilową pogoń za sensacją, ale są czymś znacznie więcej.
Z pewnością nie chodzi w tym wszystkim o rozmowę o kazirodztwie, czyli - etymologicznie - skażonym rodzicielstwie. Nie chodzi też o zmianę norm prawnych regulujących relacje seksualne między najbliżej spokrewnionymi - nad Wisłą nie potrafimy nawet dać prawa parom homoseksualnym do zawierania związków partnerskich . Niezależnie od niskiej jakości swych wywodów Hartman padł ofiarą polowania z medialną nagonką, którą prowadzą prawicowi i kościelni myśliwi ogarnięci obsesją seksualnej poprawności.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze