?Może się mylę jako jezuita i minister. Ale pozwólcie mi się mylić na korzyść biednych, skoro Kościół przez długie wieki mylił się na korzyść bogatych? - mówił 30 lat temu potępiony przez Jana Pawła II teolog wyzwolenia. Teraz Watykan bierze jego słowa na sztandary

Jan Paweł II oraz bliski mu kardynał, a później jego następca Joseph Ratzinger zwalczali teologię wyzwolenia, a jej rzeczników stanowczo karali. Papież Franciszek rewiduje tamtą politykę.

Tamten inkwizycyjny zapał Polaka i Niemca więcej miał wspólnego z politycznym klimatem epoki niż z namysłem teologicznym. W czasach zimnej wojny teologowie wyzwolenia wyglądali na zarażonych komunizmem wywrotowców, groźnych dla demokratycznego Zachodu. Teraz, gdy komunizm broni się tylko w ostatnich bastionach Korei Północnej i Kuby, ci sami teologowie zaczynają się cieszyć uznaniem. Doceniane są ich pierwotnie chrześcijańskie inspiracje - bo też dla starannie wykształconych na europejskich uczelniach teologów z Trzeciego Świata natchnieniem nie były wcale rewolucja bolszewicka ani kubańska, lecz Sobór Watykański II, konstytucja "Gaudium et spes" i encyklika Pawła VI "Populorum progressio".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze