W każdym polskim parku pozrzucałbym z cokołów tych wszystkich generałów, a umieściłbym na nich wielkie napisy: ?Ty? - mówi światowej sławy psycholog. Z Philipem Zimbardo* rozmawia Milena Rachid Chehab
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Milena Rachid Chehab: Komu w Polsce postawiłby pan pomnik?

Philip Zimbardo : Na Trafalgar Square w Londynie są cztery cokoły. Na trzech stoją bohaterowie brytyjskiej historii, czwarty jest niejako do dyspozycji, co wykorzystywane jest zwykle przez artystów. Stał tam na przykład pozłacany konik na biegunach, co miało skłaniać do uważniejszego patrzenia w przyszłość. W każdym polskim parku pozrzucałbym z cokołów tych wszystkich generałów, a umieściłbym na nich wielkie napisy: "Ty".

Śmiała wizja.

- Bohatera każdy ma w sobie - tak jak Hannah Arendt pisała o banalności zła, tak powinno się zacząć pisać o banalności dobra: jest osiągalne dla każdego na wyciągnięcie ręki.

W ubiegłym roku po wykładzie na Uniwersytecie Śląskim podeszły do mnie trzy kobiety. Powiedziały, że pracują w Nikiszowcu i potrzebują mojej pomocy. Nagle znalazłem się w miejscowości, która nie tak dawno tętniła życiem, a ludziom dobrze się tam powodziło. Po zamknięciu kopalni wszystko upadło. Jest alkohol i przemoc, dzieciaki nie mają dokąd pójść po szkole.

Przeznaczyłem więc wszystkie swoje honoraria z PWN-u, namówiłem na wsparcie paru zamożniejszych znajomych. Dzięki pomocy lokalnych władz dostaliśmy budynek przy rynku, Ikea dała meble, znaleźliśmy grupę wolontariuszy, którzy chcą dzielić się swoimi umiejętnościami.

Efekt jest taki, że po roku pracy w poniedziałek otwieramy pierwsze Zimbardo Youth Center. Po lekcjach można się tam będzie uczyć tańca, języków czy śpiewu, ale też poznać tajniki najnowszych technologii, socjologii czy kultury. Projekt nazywa się "HIP", czyli "Heroic Imagination Project" - jesteśmy więc "hip", czyli na czasie. Podopiecznym naszego "szkolenia na bohatera" dajemy koszulki "HERO in training", czyli "BOHATER na stażu" - nie jest więc tak, że wygrałeś wyścig, ale cały czas ćwiczysz.

Prof. Zimbardo eksperymentuje na nikiszowieckiej młodzieży - bezpłatne zajęcia dla nastolatków

 

''Uwolnić dzieci'' - rozmowa z prof. Zimbardo

Z dziećmi to pewnie całkiem łatwe, ale co z dorosłymi?

- Kiedyś to rodzice uczyli dzieci, dziś nie mają czasu, więc jest odwrotnie. Jeden z moich pomysłów to "bohaterowie zdrowia". Jeśli uda ci się oduczyć palenia kogoś z rodziny, ratujesz mu życie. Więc jeśli któryś z dzieciaków zdecyduje się na to, najpierw ma za zadanie obserwować nawyki rodzica związane z paleniem, a potem ćwiczymy, jak sprawić, że taki palacz zrezygnuje z jednego papierosa w tygodniu, potem z dwóch.

Takie dzieciaki ze wspólnym celem łączymy w grupy, więc na przykład przez Facebooka mogą się nawzajem motywować, sprawdzać, komu co się udało w danym tygodniu. Zdarza się, że ludzie w ten sposób rzucają palenie, używają mniej soli, jedzą mniej słodyczy.

Straszny z pana idealista. Nie graniczy to z naiwnością?

- Przecież my to już robiliśmy w San Francisco i to się udaje. Jako psycholog specjalizuję się w zmianie zachowań i zapewniam panią, że w ten sposób dochodzi do zmiany w myśleniu.

Nie ma więc żadnego "genu heroizmu"?

- W żadnym wypadku! Wszyscy zaczynamy z tego samego poziomu: każdy chce być dobry. Dopiero potem wpadamy w sidła ludzi, których zadaniem jest sprawić, byśmy - przeważnie jeszcze jako dzieci - stali się źli. Jedni dostają pieniądze za wcielanie ludzi do wojska, by zabijali w imię państwa, inni są alfonsami, szukają kobiet, które sprzedawałyby swoje ciało i odpalały im część stawki.

My wychodzimy z odwrotnego założenia: twoją pracą jest skłonić ludzi, by robili dobre rzeczy zamiast złych. A gdy raz uda się zmienić mentalność, to będzie pączkować na innych. Od paru miesięcy na świecie prowadzony jest wielki program "Compassionate City" ["Współczujące Miasto"] - ma pokazać, które miasto najbardziej okazuje litość, współczucie i miłosierdzie.

Chyba nie wiem, co powiedzieć.

- Włączyli w to Dalajlamę i Karen Armstrong, która napisała książkę, jak w 12 krokach stać się człowiekiem współczującym. Współczucie to mówienie ludziom: "Rozumiem twój ból". Ale gdy leżę i krwawię, nie chcę, byś tylko mówił: "Przykro mi, wiem, co czujesz", ale byś pomógł mi wstać.

Niezły wybrał pan sobie kraj na uczenie bohaterstwa. Bohaterów mamy aż nadto.

- Problem polega na tym, że podobnie jak w innych krajach waszymi bohaterami są właściwie tylko wojownicy płci męskiej. Zabójcy, czyli ludzie, którzy wygrali wojnę, bo kogoś zabili. A co z kobietami i dziećmi? Kobiety są bardziej efektywne w tworzeniu "sieci bohaterów" - przecież Irena Sendlerowa stworzyła sieć 19 osób, 18 z nich to były kobiety, które ratowały dzieci z warszawskiego getta.

''The psychology of evil'' - wystąpienie Philipa Zimbardo na konferencji TED

Szukamy właśnie "bohaterów 25-lecia". Ma pan jakieś typy?

- W Polsce od zawsze bohaterowie wykluwali się w walce z Niemcami, Rosjanami. Zawsze na zewnątrz czaił się jakiś wróg. Dziś o niego trudno, więc trzeba go sobie znaleźć. Wczoraj byłem świadkiem obchodów rocznicy tragedii w Smoleńsku. Ten sabotował, ci chcieli zabić prezydenta. To przerażające!

Wielu czeka na wielkie wyzwanie, zastanawia się, jak by tu bohatersko za kogoś umrzeć: zginąć w powstaniu albo ratując tonącego. Chciałbym im wszystkim powiedzieć: wolę was żywych! Dłużej będzie z was pożytek.

Dlaczego do Polaków tak trudno trafić z takim przesłaniem?

- Rozumiem, że po zaborach i wojnach, po dziesięcioleciach nieufności i nieustannych donosów trudno wam nagle zaufać komuś innemu niż własnej rodzinie. Ale za bardzo skupiliście się na przeszłości negatywnej, na przekonaniu w każdej sytuacji, że "przecież zawsze mogło być gorzej". Między innymi to właśnie moim programem próbuję zmienić. Problem polega na tym, że ludzie starsi swoim pesymizmem czy cynizmem, tym mówieniem nieustannie "to się nie uda" demoralizują młodych.

Powinniście bardziej cieszyć się teraźniejszością i uczyć, jak wytyczać ścieżkę, by osiągnąć dany cel, a mniej rozpamiętywać nieustannie to, co było. Na przełomie lipca i sierpnia robimy w Warszawie wielką konferencję na temat postrzegania czasu. Ponad 400 osób z 20 krajów będzie dyskutować, jak postrzeganie czasu wpływa na biznes czy edukację.

Przez te 25 lat nic się w Polakach nie zmieniło?

- Oczywiście, że się zmieniło. Nowe pokolenie jest optymistyczne, nie boi się mieć ambitnych planów. Ale mam wrażenie, że te zmiany idą trochę za wolno. Przecież Polska nie ma teraz wrogów, na świecie jesteście postrzegani bardzo dobrze.

Byłem w Londynie i tam nie mogli się was nachwalić - nie tylko, że jesteście doskonałymi budowlańcami czy hydraulikami, ale świetnie radzicie sobie również w biznesie czy w świecie technologii. Czasem mam wrażenie, że lubią was bardziej niż wy sami siebie. Ale jak zmienić mentalność przeciętnego Polaka?

No właśnie, jak?

- Bohaterowie to ludzie, którzy są skoncentrowani na innych, a nie na sobie. Spraw, by w najbliższym tygodniu każdego dnia ktoś poczuł się dzięki tobie wyjątkowy. Spójrz komuś w oczy, zagadaj: "Ma pani bardzo ładny szalik, wygląda w nim pani jeszcze ładniej". A gdy przy wejściu do restauracji stoi kelner i ma plakietkę ze swoim imieniem, dlaczego nie powiedzieć: "Cześć, Grzegorz, co słychać, ja jestem Philip". Takie to trudne?

Przyjeżdżając do Polski, mam czasem wrażenie, że trafiłem do szpitala psychiatrycznego. U was nikt się nie uśmiecha

 

Od razu widać, że przyjechał pan z Ameryki.

- Czasem, jak przyjeżdżam do Polski, mam wrażenie, że trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Tu nikt się nie uśmiecha, raczej się odburkuje, nigdy nikt do nikogo nie zagaduje.

Zaraz mi pewnie pani powie, że mówienie komplementów jest nieautentyczne. Nie chodzi o to, żeby udawać. Ale większość ludzi naprawdę szczerze chciałaby powiedzieć innym coś miłego, ale boi się, że to dziwne, bo przecież związana jest normą społeczną. Polacy są cudowni, ale nie dla obcych.

Gdy stoję na ulicy z mapą, nikt nie podejdzie zapytać, czy potrzebuję pomocy - w innych krajach nie mam tego problemu. A przecież z takich jednostkowych doświadczeń biorą się potem opinie, że Węgrzy są sympatyczni, a Polacy niekoniecznie. Ale to da się zmienić.

Wczoraj spotkałem się z panią minister edukacji. Powiedziała, że jeśli pokażemy, że nasz pomysł, który testowaliśmy w San Francisco, działa i tutaj, wprowadzi go we wszystkich polskich liceach.

Co to za pomysł?

- Program nazywa się "Zrozumienie ludzkiej natury" i składa się z sześciu lekcji. Nie kończy się zaliczeniami. Wszystko opiera się na filmikach z konkretnymi sytuacjami, trochę innymi w Polsce, USA, na Węgrzech czy w Hongkongu. Zawsze zaczynamy od zła, ale idziemy w kierunku dobra. W Polsce skupiamy się na problemach związanych z uprzedzeniami wobec obcych, presji grupy, analizujemy też - i staramy się możliwie zniwelować - "efekt przechodnia", czyli sytuację, w której ludzie przechodzą obojętnie obok kogoś, kto potrzebuje pomocy.

*Prof. Philip Zimbardo - ur. w 1933 r., psycholog z Uniwersytetu Stanforda, autor słynnego eksperymentu więziennego. Wydał m.in. "Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?". W Polsce gościł na zaproszenie SWPS, otwierał też pierwsze na świecie Zimbardo Youth Center

Dyskusja o 25-letniej Polsce

 

Przy okazji plebiscytu chcemy podyskutować z czytelnikami "Gazety Wyborczej" o tym, co nam się udało wspólnie zrobić w ostatnim 25-leciu. Jak doceniliśmy i wykorzystaliśmy naszą wolność? Co jeszcze powinniśmy zrobić, żeby nam wszystkim było z tą wolnością lepiej?

 

Jak wziąć udział w plebiscycie? Wejdź na ludziewolności.pl , wypełnij formularz zgłoszeniowy i przyślij nam swojego kandydata!

 

Zapraszamy na fanpage plebiscytu na Facebooku!

 

Akcję prowadzimy wspólnie z TVN

 

Czytaj codziennie w "Gazecie Wyborczej". Pisz do nas: ludziewolnosci@wyborcza.pl

 

W Magazynie Świątecznym:

 

Folwark polski

 

W Polsce pozostał trwały układ pan - cham. W szkołach, korporacjach. W Niemczech mówią, że polscy zarządzający są jak bulteriery - gdy się wczepią, to zagryzą. Z Andrzejem Lederem rozmawia Grzegorz Sroczyński

 

Kto tryzubem wojuje, od tryzuba ginie

 

Ukraińska prawica obwąchiwała się z Frontem Narodowym, z Jobbikiem, z polskimi narodowcami. Przestała, gdy zorientowała się, że europejscy radykałowie są prorosyjscy. Za to dziś nikt nie powie złego słowa o Polakach. Z politologiem Antonem Szechowcowem rozmawia Ludwika Włodek

 

Polska, fabryka korposzczurów

 

Miliony młodych ludzi straciły tysiące godzin na niby-zdobywaniu niby-wiedzy w niby-szkołach i na niby-uczelniach

 

Co ma Polak na języku? Bynajmniej

 

Jestem demokratą. W języku jest miejsce i na normę, w której nie ma miejsca na wtranżalanie, i na normę, w obrębie której mogę se powiedzieć, że trza już iść. Prof. Jan Miodek o słowniku polsko-polskim

 

Uwodziciel

 

Był mańkutem. Ostatnią struną, którą trącał, nie była struna sopranowa, ale basowa. I te basy wybrzmiewały najsilniej. Stąd wrażenie, jakby grało kilku gitarzystów. A grał sam. Jędrzej Słodkowski rozmawia z Jackiem Kleyffem o Jacku Kaczmarskim

 

Nicość Apple'a wobec Apolla

 

Kiedyś robiliśmy wielkie rzeczy, teraz już ich nie robimy. Co się zmieniło?

 

Arystokratka nie patrzy w lustro

 

Dyskusja wokół gender pokazuje strach, że ludzie chcą żyć zgodnie z tym, jak ich stworzył Pan Bóg. A on nigdy nie powiedział: ''Kochaj tylko tego bliźniego swego, który jest do ciebie podobny''. Z Różą Thun, działaczką opozycji PRL-owskiej, dziś europosłanką PO, rozmawia Małgorzata I. Niemczyńska

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Polacy sa w duzej mierze potwornymi egoistami. A spotegowalo sie to w ostatnim cwiercwieczu: to co sie liczy to ja, JA, JAAA. Upawaja sie tragediami, do ktorych zawsze doprowadzaly brak logicznego myslenia, umiejetnosci wpolpracy i planowania. A praca u podstaw jest do tej pory pogardzana przez wiekszosc spoleczenstwa. Najczestsza postawa to zrobic cos wielkiego i rzucajacego sie w oczy, a wymagajacego minimum pracy. A ze rzecz sie kruszy za chwile, to juz nie jest wazne.
    @apotem "Najczestsza postawa to zrobic cos wielkiego i rzucajacego sie w oczy, a wymagajacego minimum pracy". A powinno się robić coś małego i nierzucającego się w oczy, co wymaga dużo pracy? "A ze rzecz sie kruszy za chwile, to juz nie jest wazne". Na przykład jaka rzecz się tak kruszy?
    już oceniałe(a)ś
    0
    6
    Zimbardo ma rację, to fantastyczny facet! Nasza historia jest naszym największym wrogiem. Pielęgnowanie urazów i klęsk do niczego dobrego nie prowadzi! Ale na to potrzeba czasu... a jeszcze żyją ludzie z traumą II wojny światowej w głowie. Ponadto ponurowatość i podejrzliwość jest elementem charakteru u co najmniej 50% Polaków. A część rodaków UPAJA się naszymi nieszczęściami, i lubuje w ciągłym ich przypominaniu. Czy mam pisać dalej...
    @markowski222 nie pisz bo bredzisz... historia magistra vitae est a Zimbardo to zafarbowany dziad udający żwawego młodzieniaszka...
    już oceniałe(a)ś
    1
    6
    Fantastyczny facet! Jestem do dzisiaj od wrażeniem jego eksperymentu z 1971 roku, o którym dowiedziałem się jeszcze na studiach. Dzięki temu zrozumiałem, że z ludźmi można zrobić wszystko w odpowiednich warunkach. Strzeżmy się więc ideolgicznie nawiedzonych polityków!
    @monci1974 Chyba nie zrozumiałeś, o co chodziło w tym eksperymencie. Wcale nie dowodził, że można z ludźmi zrobić wszystko.
    już oceniałe(a)ś
    1
    6
    @monci1974 Ten eksperyment zostal skrytykowany jako sadystyczny. Dzisiaj nikt by mu w AMeryce nie pozwolil na taki sadism.
    już oceniałe(a)ś
    2
    5
    @Camouflage Artist Nie przesadzaj, w Abu Ghraib i Guantanamo sadyzm okazał się swietnym produktem eksportowym.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @Camouflage Artist to, że wzmiankowany eksperyment był sadystyczny, nie zmienia faktu, że był dobry poznawczo
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    "Gdy stoję na ulicy z mapą, nikt nie podejdzie zapytać, czy potrzebuję pomocy" Kiedyś podszedłem do Amerykanina z mapą oferując pomoc, spojrzał na mnie jak na bandytę i odrzucił pomoc. Amerykanie mają strasznego pietra w przestrzeni publicznej, boją się o wiele bardziej niż Europejczycy/Polacy.
    @tyberium1111 Im w szkole wmówiono, że w Europie, na wschód od Odry i Nysy są tylko bandyci...
    już oceniałe(a)ś
    14
    5
    @tyberium1111 Ten przykład z mapą jest dość ciekawy. Nie mam żadnych danych statystycznych, ale z własnych obserwacji mam wrażenie, że w tej kwestii w ciągu ostatnich, powiedzmy, 40 lat, sytuacja mocno zmieniła się na niekorzyść. W latach sześćdziesiątych lub siedemdziesiątych zaoferowanie pomocy takiej osobie z mapą na ulicy było dość powszechne. Sam takiej pomocy doświadczałem w polskich miastach, wielokrotnie ją świadczyłem. Rzecz działa się w czasach dużo słabszej znajomości języków obcych przez szerokie rzesze. Wydaje mi się, że opisywany przez Zimbardo brak takiego zachowania wynika z koncentracji ludzi na sobie i niedostrzegania potrzeb innych. Druga rzecz to zagadywanie. W kulturze anglosaskiej i francuskiej samo tylko przywitanie (good morning, bonjour) bez zagadnięcia (how are you, ça va) jest traktowane jako wyraz nieokrzesania, wręcz chamstwa. Po polsku samo "dzień dobry" bez "jak się masz" nie jest rażące. Choć nic by się złego nie stało, gdyby takie zagadnięcie się rozpowszechniło.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    @tyberium1111 Ja się wstydzę stać gdzieś z otwartą mapą. Wygląda się wtedy jak jakiś debilny Amerykanin.
    już oceniałe(a)ś
    1
    11
    @tyberium1111 A ja znam gościa, którego trafił piorun i przeżył. Twoja argumentacja: Widziałem kiedyś białego kruka. Wszystkie kruki są białe.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Od 25 lat tlucze sie Polakom do glowy jacy sa beznadziejni, ciemni, agresywni i teraz to daje owoce. Ludzie boja sie odezwac.
    już oceniałe(a)ś
    30
    19
    Jak szlachetny, dobry , wspaniały naród ma byż normalny , skoro był naprzemiennie ru....ny w d...ę przez występnych sąsiadów, zaś całą energię pochłaniały mu rozmyślania o moralnych zwycięstwach? :-D Może gdyby ktoś mu powiedział ,że jeden procent z tej energii ukierunkowany na organiczne działania zapobiegawcze związane z wyciągnięciem wniosków z geopolitycznego stanu rzeczy uchroniłby go przed swoją tak smutną historią i histerycznym kwiczeniem Dziadów na scenie... Ale zrozumienie tego widać tu za trudne, mimo setek lat czasu...
    @saint_just " Jak szlachetny, dobry , wspaniały naród ma byż normalny , skoro był naprzemiennie ru....ny w d...ę przez występnych sąsiadów, zaś całą energię pochłaniały mu rozmyślania o moralnych zwycięstwach? :-D" to mi przypomina sytuację z filmu: Czarnoskóry meżczyzna jest oskarżony o morderstwo, a jego jedyna linią obrony jest to, że jest czarny. W polsce to samo. od ponad 20 lat wszystkiemu winna jest komuna, a od ponad pół wieku niemcy, rosja i imperialistyczni sprzymierzeńcy. Od niedawna winny jest też tusk, a dla niektórych nawet owsiak.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Zimbardo jest swietnym psychologiem ale ma sie nijak do tego konkursu, swoja droga idea konkursu 25 ludzi na 25 lat jest bzdura.
    @luuuk11 Idea jest doskonała! Rocznica okrągła Bitwy nad Bzdurą...
    już oceniałe(a)ś
    13
    2
    według niego w szpitalu psychiatrycznym wszyscy są ponurzy a u nas się mówi ,,poznasz głupiego po śmiechu jego ,, czyli kto się śmieje bez powodu to głupi , pijany albo naćpany bo z czego to się śmiać i po co ? , żeby komuś obcemu zrobić przyjemnie ? bez sensu
    już oceniałe(a)ś
    3
    0