Dyskusja wokół gender pokazuje strach, że ludzie chcą żyć zgodnie z tym, jak ich stworzył Pan Bóg. A on nigdy nie powiedział: ''Kochaj tylko tego bliźniego swego, który jest do ciebie podobny''. Z Różą Thun, działaczką opozycji PRL-owskiej, dziś europosłanką PO, rozmawia Małgorzata I. Niemczyńska

Małgorzata I. Niemczyńska: Co się stało z Marysią?

Róża Thun : Marysią lalką?

Tą po Marysi Osterwiance, córce aktora Juliusza Osterwy . Pani sąsiadce z dzieciństwa.

- Troszkę się zepsuła. Gdy byłam mała, wyłożyłam ją kiedyś, żeby się opaliła na słońcu. Musiała się wtedy za bardzo rozgrzać, bo z czasem zaczęła się kruszyć. Szukam dla niej lekarza od lalek.

Przywiązuje pani wagę do takich pamiątek?

- To na razie pamiątka jednopokoleniowa. Takich, które przechodziły z pokolenia na pokolenie, mamy bardzo mało. Ciągle była jakaś zawierucha wojenna, ludzi wypędzali, wywozili, zsyłali, ich dobytek niszczyli, palili. Jak to w wielu polskich rodzinach. Dziś od Marysi Czekajowej - bo tak się teraz nazywa - wynajmuję w Krakowie lokal na biuro poselskie. Lalka jest z tego domu. W tej okolicy znam każdą cegłę, kiedyś mieszkaliśmy tu całą rodziną. Gdy nie mogłam w nocy spać, nakładałam kurtkę i biegłam z psem na Rynek Główny. W zimie to była jedyna okazja, żeby zobaczyć rynek cały w śniegu, bez śladu ludzkiej stopy.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze