Provincial Archives of Alberta
1 z 51
Alaska Day - 18 października 1867 r. zaczęła się jej amerykańska historia. Na zdjęciu mężczyzna w samochodzie w obozie dla pracowników budujących drogę, Alaska, ok. 1943 r.
University of Washington Libraries Digital Collections
2 z 51
Umowa sprzedaży rosyjskiej Alaski Stanom Zjednoczonym została podpisana 30 marca 1867 r. Amerykanie zapłacili za nią 7,2 mln dol. (dziś odpowiada to kwocie ok. 119 mln dol.). Na Alaskę wiadomość dotarła w maju. Mieszkało tam wówczas nie więcej niż 900 poddanych cara, i to głównie na wybrzeżu. Część mieszkańców uznała sprzedaż za nieszczęście, a gubernator kolonii Dmitrij Maksutow, jak twierdzili świadkowie, 'wpadł w szał'. Pospiesznie i za bezcen sprzedał nowym właścicielom Alaski kilka niewielkich statków, łodzie, nieruchomości, futra, tytoń i żywność. Na zdjęciu popiół po wybuchu wulkanu Katmai okrywający wioskę Kodiak, Alaska, 1912 r. Była to największa erupcja wulkanu w Ameryce Północnej w XX w.
The U.S. National Archives
3 z 51
Oficjalne przekazanie kolonii Amerykanom nastąpiło 18 października 1867 r. Plac przed 'pałacem' gubernatora w Nowoarchangielsku (dziś Sitka) wypełnił się przybyłymi z różnych miejsc kolonistami oraz rosyjskimi i amerykańskimi żołnierzami. Były przemówienia, salwy armatnie, z masztu została opuszczona flaga rosyjska i podniesiona amerykańska. Gubernator Maksutow przyglądał się ceremonii z pozornym spokojem, a jego młoda żona księżna Maria Maksutowowa ocierała łzy chusteczką. Na zdjęciu para młoda i goście weselni przed kościołem, Alaska, ok. 1917 r.
The U.S. National Archives
4 z 51
W innych amerykańskich stanach o Alasce szybko zapomniano - do momentu, gdy w Klondike odkryto złoto. Podczas gorączki złota Alaska stała się symbolem niezwykłych szans, a w następnych dziesięcioleciach - radości kontaktu z przyrodą. Na zdjęciu zatrzymany ciągnik na polu, Halfway Point, Alaska, ok. 1917 r.
The U.S. National Archives
5 z 51
Wiele wskazuje na to, że Rosjanie żałowali sprzedaży Alaski. W XX w. rozwijali badania arktyczne, spoglądając z nostalgią na wybrzeże, które nie musiało być amerykańskie, a w czasie zimnej wojny zapewne umieściliby tam bazę rakietową. Historia potoczyłaby się inaczej. Na zdjęciu dzieci przed szkołą w Valdez, Alaska, ok. 1964 r.
The U.S. National Archives
6 z 51
Zwijanie foczej skóry, Alaska, 1913-1921 r.
The U.S. National Archives
7 z 51
Rybak Peter Prokopiof z rodziną przed domem, Alaska, 1913-1921 r.
San Diego Air and Space Museum's Library and Archives
8 z 51
Piloci dokonujący pomiarów lotniczych na Alasce.
University of Washington Libraries Digital Collections
9 z 51
Pasażerowie statku transportowani przez lód psimi zaprzęgami, Alaska, 14 czerwca 1920 r.
UC Berkeley, Department of Geography
10 z 51
Eskimoska para w Point Barrow na Alasce.
Provincial Archives of Alberta
11 z 51
Audrey Coey, która w 1943 r. jako pierwsza kobieta wjechała na Alaska Highway. Była to zbudowana rok wcześniej droga na Alasce mająca ułatwić zaopatrzenie wojsk amerykańskich walczących z Japończykami.
Preus Museum
12 z 51
Elisabeth Meyer w ogrodzie warzywnym w Anchorage na Alasce w 1950 r. Główka kapusty z Alaski może ważyć nawet 25 kilogramów.
The Metropolitan Museum of Art, Ralph T. Coe Collection, Gift of Ralph T. Coe Foundation for the Arts
13 z 51
Figurka wykonana przez Aleutów ze skóry, futra, drewna, ścięgien i pigmentu, Alaska, 1840-1850 r.
The U.S. National Archives
14 z 51
Dom na wyspie St George, Alaska, 1913-1921 r.
The U.S. National Archives
15 z 51
Uroczystości religijne, Alaska, 1913-1921 r.
UC Berkeley, Department of Geography
16 z 51
Eskimosi na lotnisku w Point Barrow, Alaska. Na ten przylądek na północy stanu i zarazem najdalej na północ wysunięte terytorium USA nie dochodzi żadna droga.
University of Washington Libraries Digital Collections
17 z 51
Eskimoska kobieta w futrze, Alaska, ok. 1904 r.
The U.S. National Archives
18 z 51
Zniszczenia po trzęsieniu ziemi, Valdez, Alaska, kwiecień 1964 r.
The U.S. National Archives
19 z 51
Uczniowie, uczennice i nauczyciele przed szkołą na St. George Island, Alaska, ok. 1887 r.
The U.S. National Archives
20 z 51
Procesja opuszczająca kościół, Alaska, ok. 1917 r.
The U.S. National Archives
21 z 51
Mężczyzna podaje nurkowi aparat do podwodnych zdjęć, Alaska, 1965 r.
University of Washington Libraries Digital Collections
22 z 51
Ludzie pozujący do zdjęcia na górze lodowej, Alaska, ok. 1901 r.
UC Berkeley, Department of Geography
23 z 51
Kości wieloryba przed kościołem prezbiteriańskim w Point Barrow na Alasce.
The Metropolitan Museum of Art, Ralph T. Coe Collection, Gift of Ralph T. Coe Foundation for the Arts
24 z 51
Marionetka z kości, ścięgien, skorup i włókien roślinnych, kultura Tlingit, Alaska, XVIII/XIX w.
The U.S. National Archives
25 z 51
Foki, Alaska, 1913-1921 r.
The U.S. National Archives
26 z 51
Dom gubernatora na St. Paul Island, Alaska, 1886-1887 r.
Edward Sheriff Curtis/Museum of Photographic Arts
27 z 51
Wodowanie łodzi na wyspie Diomede między Czukotką a Alaską, 1928 r.
Preus museum
28 z 51
Stewardesa ze szczeniakiem, Alaska, lata 50. XX w.
The Metropolitan Museum of Art, Ralph T. Coe Collection, Gift of Ralph T. Coe Foundation for the Arts
29 z 51
Maska z drewna, miedzi i sierści, kultura Tlingit, Alaska, 1840-1860 r.
The U.S. National Archives
30 z 51
Mężczyźni z St. Paul, Alaska, 1913-1921 r.
The U.S. National Archives
31 z 51
Artyleria, Alaska, 1913-1921 r.
The U.S. National Archives
32 z 51
Zmagający się z wiatrem uczniowie i nauczyciele na wyspie St George, Alaska, 1913-1921 r.
The U.S. National Archives
33 z 51
Mężczyźni przed kuchnią, Alaska, 1913-1921 r.
Preus museum
34 z 51
Mężczyźni ze skórami zwierząt, Alaska, lata 50.
The U.S. National Archives
35 z 51
Po trzęsieniu ziemi, Seldovia, Alaska, ok. 1964 r.
Preus museum
36 z 51
Ketchikan, Alaska, 1950 r.
Preus museum
37 z 51
Ludzie na pomoście łowiący ryby, Ketchikan, Alaska, 1950 r.
University of Washington Libraries Digital Collections
38 z 51
Pierwszy lokomotywa na Alasce, Skagway, 1898 r.
University of Washington Libraries Digital Collections
39 z 51
Pierwszy pasażer na linii kolejowej White Pass and Yukon Route łączącej port Skagway na Alasce z Whitehorse, stolicy Jukonu w Kanadzie, 20 lutego 1899 r.
University of Washington Libraries Digital Collections
40 z 51
Eskimoska kobieta w futrzanej czapce, Alaska, ok. 1899 r.
University of Washington Libraries Digital Collections
41 z 51
Minnie - eskimoska dziewczynka, Alaska, 1906 r.
The U.S. National Archives
42 z 51
Mężczyźni strzelają na wiwat na wieść o zakończeniu wojny, Alaska, 11 listopada 1918 r.
The U.S. National Archives
43 z 51
The U.S. National Archives
44 z 51
Rozładunek krabów, Seldovia, Alaska, ok. 1964 r.
The U.S. National Archives
45 z 51
Zniszczenia po trzesięniu ziemi, Anchorage, Alaska, ok. 1964 r.
The U.S. National Archives
46 z 51
Amerykańscy żołnierze usuwają zniszczenia po trzęsieniu ziemi, Alaska, ok. 1964 r.
The U.S. National Archives
47 z 51
Pracownicy zakładu garbarskiego w St George na Alasce. Na podłodze widoczne lisie skóry. Ok. 1913-1921 r.
The U.S. National Archives
48 z 51
Zniszczenia po trzęsieniu ziemi w Anchorage na Alasce, 1964 r.
San Diego Air and Space Museum's Library and Archives
49 z 51
Piloci dokonujący pomiarów lotniczych na Alasce.
San Diego Air and Space Museum's Library and Archives
50 z 51
Piloci dokonujący pomiarów lotniczych na Alasce.
Preus museum
51 z 51
Starszy mężczyzna wskazuje na menu, Alaska, 1950 r.
Wszystkie komentarze
Car sprzedal i przepil Alaskę
Rosjanie utrzymywali się na Alasce z połowów ryby, której nazwy nie pamiętam, oraz polowania na zwierzęta futerkowe, które dostarczała im Syberia. O tej rybie oglądałem niedawno film na Discovery, niestety nie znając jej nazwy nie udało mi się zaczepić na hasło na google. Jakiś jesiotr zapewne. Z filmu pamiętam, że ok. 1850 r. Rosjanie całkowicie go wytępili i dopiero niedawno wszedł program odtwarzania łowisk tej ryby wzdłuż wybrzeży zachodnich Ameryki Pn. Tak w ogóle Rosjanie słynęli kiedyś z rybołówstwa ryb rzadkich, wsch. wybrzeża płw. skandynawskiego, wybrzeża Alaski, morze Czarne i morze Kaspijskie. A nawet Wołga czy Don. Dziś nikt tego nie pamięta.
W 1866 roku Rosja utraciła ekonomiczne podstawy kolonii na Alasce. O pokładach złota ani ropy naftowej nikt na świecie nie miał pojęcia.
Nie ma powodu, ponieważ w języku polskim słowo "Eskimos" nie jest w najmniejszym stopniu obraźliwe ani w czymkolwiek uwłaczające. A z kolei pod względem merytorycznym, "Inuita" nie jest wcale określeniem bardziej prawidłowym.
Pozdrawiam
W języku polskim nawet słowo murzyn nie miało znaczenia pejoratywnego. Do niedawna. Dopóki nie zajęli się nim Prawdziwi Polacy.
Chociaż, nawet jeśli my uważamy, że używając jakiegoś słowa na kogoś określenie nie mamy złych zamiarów, to może uprzejmiej będzie go nie używać, skoro bohaterowi się źle kojarzy? To tak jakby, spoko, nazywam cię matkojebcą, bo nie mam nic złego na myśli, co ci się w tym określeniu nie podoba? To się nazywa arogancja.
Kapitanie, zaprzeczysz tej logice?
A czy żałowali?
Nu masz.
Anglicy też żałowali, że stracili Waszyngton a Holendrzy chętnie by z powrotem dostali Nowy Jork. Ameryka krok po kroku powstawała, odbierając innym prawem silniejszego kawałek po kawałku i sobie jest. Ostatnia gwiazdka przybyła na sztandarze w 1958 roku i nazywa się Hawaje. I Hawajczycy też zupełnie dobrowolnie to Amerykanom przekazali, przynajmniej tak głosi amerykańska propaganda. Bo to że lufy amerykańskich pancerników były wycelowane w te wyspy było tylko pokojowym gestem wobec tubylców prawda?
Gwoli ścisłości:
1.) Luizjana i Alaska nie zostały podbite ani wymuszone, ale po prostu całkiem dobrowolnie sprzedane, bo ich dotychczasowi właściciele rozpaczliwie potrzebowali pieniędzy, a tereny te uważali za na tyle trudne do skolonizowania, że dla nich nieprzydatne. Cena za obie ziemie była bardzo wysoka - w przypadku Alaski na tyle wysoka, że większość Amerykanów była szczerze przekonana, iż sekretarz stanu wziął od Rosjan potężną łapówkę (co charakterystyczne, w Rosji panowało przekonanie bliźniacze, tyle że a rebours ;-)
2.) Holendrzy stracili Nowy Jork (a właściwie Nowy Amsterdam...) z przyległościami wskutek wojny z Anglią, a było to 112 lat przed powstaniem USA.
3.) Kalifornię zdobyły USA na wojnie z Meksykiem; do Hiszpanii nie należała już wtedy od 25 lat.
Pozdrawiam
Co za bzdury. W latach 60-tych XIX w Rosja była w rozkwicie swojej polityki mocarstwowej, a nie żadnym upadającym średniowieczem. A USA po wyczerpującej wojnie domowej. Po prostu zrobili zły interes, ale tak naprawdę z korzyścią dla świata. Co niby Rosjanie mieli do szukania na kontynencie amerykańskim? Znając oba państwa byłaby z tego IIIWŚ.
Haha dobrze Kirku wytrzyj mu gębe książką niech sie uczy gamoń.
Pokazałem ten proces śmiejąc się z owej dobrowolności. No bo jaka była francuska dobrowolność oddania Luizjany Amerykanom jak Napoleon został powalony na łopatki? Żadna była twierdzę. Podobnie było z innymi wojnami – meksykańsko-hiszpańsko-holendersko-angielskimi. W efekcie powstało supermocarstwo USA, dobrowolności w tym było zero i o tym mówię bez wykłócania się o to kto komu pierwszy, co zabrał zanim jeszcze formalnie USA powstały. Czy też może się dowiem, że amerykańscy Indianie całkiem dobrowolnie dali się wyrżnąć w pień a kto przeżył to też dobrowolnie owinął się drutem kolczastym w rezerwacie?
Stary, bądź honorowy i przyznaj, że do jednego worka wrzuciłeś kłamiąc "bardzospokojnie" wiele niezależnych od siebie wydarzeń. W przypadku Alaski była to dobrowolna transakcje handlowa z inicjatywy cara a nie żadna "dobrowolna" (bo inaczej dostali by Rosjanie od Amerykanów w łep)... Car nie miał kasy... i to wszystko.
Ten pisowski pachołek pozbawiony elementarnego poczucia przyzwoitości to jakiś kapitan? Kaczej armii?
To może pokaż nam państwa europejskie, które tak naprawdę dobrowolnie powstały a nie dlatego, że ktoś kiedyś nie miał pieniędzy albo ktoś kiedyś kogoś pokonał w jakiejś bitwie. Zacznijmy od Polski.
Weź se człowieku głęboko odetchnij, antyamerykanizm może stać się obsesją.
- TomiK
Nigdy nie kłamię a zawsze twierdzę na podstawie faktów. A co mają fakty wspólnego z honorem? Jakie masz konkretne argumenty na swoją interpretację? Mówisz jedynie „car nie miał kasy i to wszystko”. Ja pokazałem proces historyczny. Jasne, że skrótowo, ale chętnie rozwinę. Po wojnie krymskiej Rosja była osłabiona i panuje tu zgodność historyczna, że była to cezura obnażająca zacofanie Rosji. To fakt pierwszy. Ponieważ wojna krymska była szachowym posunięciem Anglii i Francji wobec Rosji, to Rosja słusznie się obawiała utraty Alaski na rzecz Anglii (podobnie jak Francja straciła centrum późniejszego USA w wyniku wojen napoleońskich). Tak, Rosja była w trudnej sytuacji finansowej czyli taki przymus też istniał prawda? Owszem, wyrwanie od Rosji Alaski było związane z wojną secesyjną, ale ta wojna właśnie Stany wzmocniła, bo je zjednoczyła, dlatego przejęcie Alaski odbywa się w tym czasie (1867). Moja argumentacja z poprzedniego postu jest po prostu skrótem słynnej mowy Charlesa Sumnera „E pluribus unum“ z 9-go kwietnia gdzie wymienił ciąg krajów o jakich mówiłem, w szczególności stwierdził „ten akt jest wyrzuceniem kolejnego kraju z kontynentu amerykańskiego po Francji i Hiszpanii”. To fakt ostatni.
Po wojnie krymskiej Rosja była osłabiona i panuje tu zgodność historyczna, że była to cezura obnażająca zacofanie Rosji. Tak, Rosja była w trudnej sytuacji finansowej czyli taki przymus też istniał prawda? Owszem, wyrwanie od Rosji Alaski było związane z wojną secesyjną, ale ta wojna właśnie Stany wzmocniła, bo je zjednoczyła, dlatego przejęcie Alaski odbywa się w tym czasie (1867). Moja argumentacja z poprzedniego postu jest po prostu skrótem słynnej mowy Charlesa Sumnera „E pluribus unum“ z 9-go kwietnia gdzie wymienił ciąg krajów o jakich mówiłem, w szczególności stwierdził „ten akt jest wyrzuceniem kolejnego kraju z kontynentu amerykańskiego po Francji i Hiszpanii”.
argument haha mało powalający, może jakieś konkrety?
Jak coś źle powiedziałem to wykaż co
a jeśli nie potrafisz to czemu próbujesz obrażać?
jaki antyamarykanizm? To co wykazałem to przykład amerykańskiej efektywności. I warto abyśmy w Europie się od USA uczyli.
Co byłoby z USA gdyby tam też powstało pół setki narodowych państw i państewek, zamiast silnego federalnego państwa z 50-ma stanami? Zapewne te stany i staniki wielokrotnie toczyłyby ze sobą krwawe wojny. Ale pozytywne doświadczenia USA nas nie interesują, my Stanów Zjednoczonych Europy nie chcemy, ale będziemy brnąć nacjonalizmami do III wojny światowej.
<<< No bo jaka była francuska dobrowolność oddania Luizjany Amerykanom jak Napoleon został powalony na łopatki? >>>
W 1803 Napoleon był bardzo, bardzo, bardzo daleki od jakiegokolwiek "powalenia na łopatki" - przeciwnie, to on rozbijał w drebiezgi praktycznie kogo chciał. Natomiast pieniędzy na swoje wojny potrzebował jak powietrza, a Luizjanę - dopiero co odzyskaną po prawie 40 latach hiszpańskiego panowania - uważał nie tylko za bezwartościową dla Francji, ale wręcz kłopotliwą, bo w razie czego i tak nie miałby czym jej bronić, a dochody z niej były mizerne.
Rozumiem Twoje główne przesłanie, bo to oczywiste, że mocarstwowość USA narodziła się dzięki ekspansji, w tym w znacznej mierze zaborczym wojnom. Prostuję tylko bałagan historyczny w twoim przekazie ;-)
Pozdrawiam
Bardzospokojny ma swoje racje. Alaska i Louisiana mają podobieństwo: Brytyjczyków w tle.
Oczywiście, ani Rosja w 1867 ani Francja w 1803 nie były słabe. W obu jednak przypadkach sprzedane terytoria były niepraktycznie odległe. Rosja rozciągała się daleko na wschód, ale między nią a Alaską było morze a na rosyjskim dalekim wschodzie w tym czasie nie było portów. Alaska była nie do utrzymania i w świetle wojny krymskiej, Rosja wolała ją sprzedać Amerykanom niż pozwolić na zajęcie przez Brytyjczyków z bliższej Kanady.
Z kolei Louisiana była ogromnym terytorium, odgraniczającym USA od dzisiejszych zachodnich stanów. Była znacznie większa od dzisiejszego stanu o tej nazwie i praktycznie pusta. I też graniczyła z Kanadą! USA upiekły dwie pieczenie przy jednym ogniu: zdobyły środek dzisiejszego terytorium i jednocześnie solidnie dofinansowały Francję. Na tym ostatnim im zależało, Francja to był wówczas ich podstawowy sojusznik (to dzięki Francji USA wygrały swoją rewolucję). Z kolei dla Napoleona, po klęskach na morzu, Louisiana była praktycznie niedostępna. Pamiętając losy Kanady, wolał ją sprzedać sojusznikowi niż stracić na rzecz wroga.
Szkoda, że jesteś taki głupi. Przedstawiasz się jako bardzo spokojny. A powinieneś jako bardzo w sobie zadufany. W rezultacie walisz komentarzami, czasem bardzo mądrymi bo pewnie zahaczają o twoją specjalizację, przeplatanymi z tym co ci się wydaje, a o czym nie masz pojęcia. Te drugie dominują.
Daruj sobie komentowanie historii. Masz ogromne luki w wiedzy podstawowej. Nie mylić ze szkolną podstawową. Co chwila Cię ktoś łapie na błędach. Wytworzyłeś sobie jakiś własny światopogląd na historię, ale podbudój najpierw swoją wiedzę o faktach, którym nie zaprzeczysz, dopiero potem wstawiaj interpretacje.
Najbardziej mnie rozśmieszyła twoja wizja USA zainteresowanych ekspansją na Alaskę w 1867 roku, kiedy to Alaska nie wykazywała żadnych zalet, a była od Stanów oddzielona Kanadą.
dalej kręcisz i interpretujesz jak chcesz? Jeżeli ja sprzedam swoje auto, bo mi do niczego nie potrzebne a chciałbym sobie kupić plazmę to robię to dobrowolnie. A jeżeli jest jeszcze kupiec z kasą to sie cieszę. A ty chcesz mi udowodnić, że ja zostałem zmuszony do sprzedaży? A czy np. sąsiad był mocny a ten kupiec po kilku wojnach z teściową to co to ma do rzeczy? Jeszcze raz: klepnij sie w pierś i powiedz, że coś chciałeś wyjaśnić ale ci nie wyszło i po sprawie. A mowy Charlesa Sumnera mnie nie interesują. On chyba nie stroną w tej transakcji?
„W 1803 Napoleon był bardzo, bardzo, bardzo daleki od jakiegokolwiek "powalenia na łopatki" - przeciwnie, to on rozbijał w drebiezgi praktycznie kogo chciał”. Hmm. To nazywasz bałaganem w moich wypowiedziach? No to musiałbyś mieć certyfikat nieomylności interpretacyjnej. Moje zdanie jest takie: Napoleonowi w 1803 się wydawało, że on jest taki niepokonalny. W rzeczywistości już wtedy racjonalnie myślący analityk musiał dostrzeć, że to co gość robi to szaleństwo. Fakt – Napoleon zdawał sobie sprawę, że nie obroni Luizjany – przecież o tym piszesz prawda? Więc mówisz, że on to z uśmiechem, grzecznie i dobrowolnie oddał? Bo ja mówię, że mu to wyrwano a on zgrzytał bezsilnie zębami i się wkurzał. Taka jest mentalność dyktatorów i imperiów. Myślisz, że Rosję interesuje czy jakieś wysepki japońskie (do wojny) są wartościowe albo jakie znaczenie ma jakiś tam Krym gdy ktoś ma 12 stref czasowych? Nie. Interesuje tylko, że nic nie można stracić i ciągle trzeba zabierać. Podobna była psychika szaleńca Napoleona.
Zauważyłeś, że nic konkretnego nie powiedziałeś? Jeśli mam luki to wykaż jakie i gdzie. Jak ktoś mnie łapie na błędach – pokaż gdzie jest błąd. Tylko nie nazywaj błędem interpretacji, bo do tych każdy ma jeszcze prawo prawda?
Moja wizja?! Przecież wskazałem na materiały źródłowe a nie miesięcznik „Mówią wieki”. Jeszcze raz wskazuję na dokumenty i wypowiedzi Charlesa Sumnera. I z nim się zgadzam, stąd moja próba prostowania mitów i obiegowo narosłych opinii.
Momencik. Chcesz dyskutować rzeczowo na temat procesów historycznych z postawą „mowy Charlesa Sumnera mnie nie interesują”? Znaczy nie interesują cię źródłowe materiały historyczne?? Pardon, to na jakich danych się opierasz. Ja podałem źródło. Podaj twoje. Brniesz w uliczkę, z której nie ma wyjścia. Nie potrafisz przyznać się do błędu? Zdarza się. W takim razie proponuję więcej rozwagi w formułowaniu sądów. Nie mam nic do twoich transakcji autowo-plazmowych, ale dobrze, właściwie jestem specjalistą z zakresu historiozofii i lubię rozważania teoretyczne więc podejmę ten przykład. To auto może być ci faktycznie niepotrzebne, ale pewną wartość przedstawia prawda? Za plazmę trzeba też jakąś kwotę wyłożyć. A zatem nawet w tym uproszczonym modelu twoje zasoby są ograniczone. Tak jest zresztą zawsze. Przyjmuje się też z przyczyn choćby ekonomicznych, że ludzkie potrzeby ograniczone nie są. Zatem zgodzisz się, że może być sytuacja gdy zechcesz szybciej sprzedać pojazd, czyli element przymusu tu niewątpliwie występuje – presja czasowa przekładająca się na niższą cenę transakcji. Krótko mówiąc: tam gdzie są transakcje tam są negocjacje (choćby domyślne w postaci ruchów cen) i różna siła biorących w nich udział stron. Tak jest na wtórnym rynku samochodowym a co dopiero w złożonych procesach historycznych. Starałem się to pokazać w przedmiotowej kwestii. Nie do każdego dotarło, masz inne zdanie? Proszę bardzo. Jeśli spokojnie uważasz, że oparte na dogłębnej analizie, znajomości tematu – w porządku. Ale jeśli opinie mają być tylko efektem pójścia na skróty to mają po prostu mniejszą wartość. Na zakończenie dodam tylko mniej znaną pracę w przedmiotowym temacie Naskego i Slotnicka: History of the 49th State.