To historyczny dzień. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by na czele państwa stanął polityk niebędący kandydatem jednej z wielkich francuskich partii – gaullistów czy socjalistów. Nigdy jeszcze na prezydenta nie wybrano osoby spoza układu, która swoje polityczne zaplecze zaczęła budować niespełna rok przed wyborami. W końcu nie zdarzyło się też, by wybory wygrał tak młody człowiek. Emmanuel Macron w grudniu skończy 40 lat. Czy nowy prezydent, po którym oczekuje się szybkich i sprawnych reform we Francji oraz tchnięcia nowego ducha w projekt zjednoczonej Europy, nie zawiedzie nadziei? To jedno z wielu pytań dotyczących prezydentury Macrona.
Wszystkie komentarze