Fotografia z ul. Senatorskiej musiała powstać w gorącym czasie rewolucji 1905 r. Biorąc pod uwagę ciężar ówczesnego sprzętu fotograficznego, Marcinkowski raczej nie robił jej z ukrycia, ale ręka mu zadrżała: zdjęcie jest lekko prześwietlone, a kadr nieznacznie krzywy. Widok to jednak szczególny.
W tle widać kościół św. Antoniego Padewskiego, bliżej z prawej - oficyny pałacu Błękitnego (do niedawna siedziba Zarządu Transportu Miejskiego). Chodnikiem spacerują przechodnie, jezdnią przejeżdżają dorożki, a nawet jakiś wóz chłopski. A jednak czuje się napięcie panujące na ulicy. Trzej konni żandarmi taksują ludzi wzrokiem, wypatrują czającego się niebezpieczeństwa. Karabiny trzymają lufą do góry. W każdej chwili można spodziewać się strzelaniny.
Fotografia z Senatorskiej należy do najstarszych w zbiorze. Najnowsze zdjęcia pochodzą z końca lat 30. XX w. - Są niezwykłą dokumentacją Warszawy pierwszej połowy XX wieku. Nie zawsze są najlepszej jakości technicznej, ale Marcinkowski nie bał się pokazywać miasta takim, jakim było. Nie są to fotografie pocztówkowe. Uwieczniają zarówno te piękne, jak i mniej urodziwe oblicze Warszawy - mówi Anna Belka z Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych.
I dodaje, że Marcinkowski nie rozstawał się z aparatem fotograficznym. Zabierał go też na wycieczki zarówno do Wilanowa, Grójca czy Serocka, jak i na Pomorze czy w Tatry. - Eksperymentował z fotografią. Miał aparat o dwóch obiektywach, którymi robił zdjęcia stereoskopowe. W zeszłym roku w fotoplastykonie Muzeum Powstania Warszawskiego urządziliśmy wystawę jego kilkudziesięciu trójwymiarowych fotografii ze Starego Miasta i najbliższych okolic. Dawały wrażenie przeniesienia w czasie - wspomina Anna Belka.
Marcinkowski urodził się w 1881 r. właśnie na Starym Mieście. Uwieczniał je później na setkach fotografii. Wiele z nich to dziś jedyna pamiątka po tych zabytkach zniszczonych podczas II wojny światowej. Najstarsze zdjęcia pochodzą z 1904 r. Autor wdrapywał się na dachy kościołów i kamienic, zaglądał na boczne ulice, fotografował mieszczan i żebraków. Uwieczniał ważne wydarzenia - pochody niepodległościowe w czasie I wojny światowej, uroczystości państwowe. Na zdjęciach Marcinkowskiego widzimy Józefa Piłsudskiego, jego córki, znanych artystów, działaczy społecznych.
W czasie okupacji podczas II wojny światowej Marcinkowski prowadził konspiracyjne laboratorium fotograficzne w swoim mieszkaniu przy Bednarskiej 23. Tam wykonywał zdjęcia do dokumentów dla działaczy podziemia. Kiedy wybuchło powstanie warszawskie, Niemcy zabrali go do obozu koncentracyjnego Auschwitz. - Wiadomo, że wywieziono go stamtąd w nieznanym kierunku. Miejsce jego śmierci pozostaje tajemnicą - mówi Anna Belka.
Część fotografii Marcinkowskiego znamy z przedwojennych publikacji i albumów wydanych już po wojnie. Kilkanaście pokazałem w ukazującym się w "Gazecie" co piątek cyklu "Warszawa nieodbudowana". Jednak zdecydowana większość zdjęć Marcinkowskiego wciąż pozostaje nieznana.
Wszystkie komentarze