- Młodzież dziś czerpie wiedzę z Internetu. Młodych ludzi trzeba w szkole uczyć samodzielnego myślenia i postawy krytycznej, umiejętności brania udziału w debatach publicznych - trzeba dawać im kwalifikacje do życia społecznego i politycznego. Jestem natomiast przeciwniczką lekcji historii polskiej martyrologii oraz narodowych mitów. Podoba mi się awans Elżbiety Bieńkowskiej. Jest to osoba kompetentna, która zachowuje zdrowy rozsądek i już się sprawdziła w polityce - dzisiejszym gościem w programie ''Rozmowy Agnieszki Kublik'' jest Magdalena Środa, filozofka, etyczka i polityczka.
Więcej
    Komentarze
    Szanowna Pani Profesoro, Czy Pani też czerpie wiedzę z Internety (internet won, męski szowinista)? Chętnie czytam Pani teksty (w liczbie mnogiej na szczęście przeważnie rodzaja zanika) i jak widzę pod Pani fotografią podpisy "wtyczka, polityczka), to tak sobie myślę, że ktoś chce Panią obrazić. Polityczka to będzie przecież zdrobnienie od "polityca" - czyżby była Pani tak małą "polityczką"? Etyczką, nie etyką? Ja bym proponował powołać w Polsce (ufff, żeńska!) Sejmę i do tej Sejmy wybrać przy najbliższej okazji same kobiety. A co! Ja jestem za. WJ
    Rodzaj w liczbie mnogiej zanika? Ani trochę nie zanika, tylko końcówka liczby mnogiej jest uzależniona od ostatniej głoski tematu rzeczownika, dzięki czemu nie dochodzi do szowinistycznego zawłaszczenia jednej grupy końcówek przez rzeczowniki męskoosobowe. I "ten tekst", i " ta teksta" będą miały taką samą końcówkę w liczbie mnogiej, ponieważ temat jest zakończony na -t.
    już oceniałe(a)ś
    4
    16
    Dobrze, że nie jest w służbach mundurowych, w stopniu, powiedzmy, sierżanta.
    już oceniałe(a)ś
    18
    2
    Lepiej zastanówmy się jak będziemy nazywać za parę lat ministra „trzeciej płci”:). Nadchodzi trzecia płeć: <a href="http://wyborcza.pl/1,75477,14881206,Niemcy_wprowadzaja_trzecia_plec__X__czyli__nieokreslona_.html" target="_blank" rel="nofollow">wyborcza.pl/1,75477,14881206,Niemcy_wprowadzaja_trzecia_plec__X__czyli__nieokreslona_.html</a>
    już oceniałe(a)ś
    8
    1
    Jak usłyszałem, że ministrem edukacji została Joanna Kluzik-Rostkowska, pomyślałem, że gorzej byc nie mogło. Teraz z rozmowy pań dowiaduję się, że jednak mogło.
    Coś jest w tych paniach feministkach, że jak nie mają dzieci, to bardzo chcą mieć wpływ na cudze. Myślę, że jest to fajny temat na badania dla jakiegoś socjologa, albo psychologa
    już oceniałe(a)ś
    27
    12
    @srogi_blizniak Musi co masz 12 lat, skoro wyjeżdżasz z takim mało odkrywczym argumentem. Co do ewentualnej bezdzietności Środy - totalne pudło. Chciałeś błysnąć, ale się nie udało.
    już oceniałe(a)ś
    16
    11
    @srogi_blizniak To stwierdzenie nie feministek się tyczy a kleru.
    już oceniałe(a)ś
    13
    7
    Wystarczy minuta na internecie, żeby się dowiedzieć, że "feministka " prof.M.Środa ma córkę (dorosłą), a p.Kluzik-Rostkowska aż trójkę!
    już oceniałe(a)ś
    14
    3
    @srogi_blizniak > Coś jest w tych paniach feministkach, że jak nie mają dzieci Coś jest w tych antyfeministach, że nie sprawdzą podstawowych faktów i łżą na forum.
    już oceniałe(a)ś
    10
    7
    Ogarnijcie sie troche juz z ta nowomowa! Polityczka? Etyczka? Pogielo was juz dokumentnie w tym feminizmie? Jak to brzmi? Acha i najlepszy kwiatek: MINISTRA!
    @ciuciumorales doktora, inżyniera, magistra, kierownia (kierownica?).. strach się bać...
    już oceniałe(a)ś
    31
    4
    Dla mnie najlepszy kwiatek jest wtedy, gdy GW o kobiecie pracującej na uczelni (czyli też np. o prof. Środzie) pisze per "naukowczyni". Zęby bolą, jak się czyta tę nowomowę.
    już oceniałe(a)ś
    29
    4
    @frodzionek1 Swego czasu nibymężczyzn bolały zęby, kiedy czytali postulaty praw wyborczych dla kobiet.
    już oceniałe(a)ś
    10
    20
    @me_on_gazeta Mimo męskiego nicka jestem kobietą, a nadal zęby mnie bolą, jak czytam tę nowomowę :-)
    już oceniałe(a)ś
    12
    5
    @frodzionek1 Zaprzeczanie to częsty mechanizm obronny u ofiar :) Przy okazji - niepoprawnie używasz terminu nowomowa. To nie jest "nowa mowa".
    już oceniałe(a)ś
    4
    5
    @gostek_2 Nie kierownica tylko kierowniczka. Polski nie jest najwyraźniej twoim pierwszym językiem. Jakoś nikt nie ma problemu ze słowami nauczycielka, kasjerka czy lekarka. Rozumiem, że pojęcie przyczyn tej dychotomii wymaga wysokich kwalifikacji intelektualnych, więc podpowiem - od dekad w powszechnym użyciu są żeńskie nazwy zawodów, które (eureka!) powszechnie wykonywały kobiety.
    już oceniałe(a)ś
    10
    6
    Nowomowa pisze sie razem,jezeli nie,czym ona jest,prawda o polskiej glupocie politycznej,ekonomicznej,tagze slownictwa,tak sie kula polska madrosc.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @frodzionek1 Zęby dopiero bolą, GDY się czyta tę nowomowę: "ogarnijcie się", pogięło was"!!!
    już oceniałe(a)ś
    4
    3
    @me_on_gazeta No to jeszcze "człowieka" musi być! I proponuję, aby popierające ową mowę, swój kretyński pomysł żeńskich form wysłały feministkom z Anglii. Tam nie ma rodzajów! Hańba! Jestem feministą, ale jak patrzę na te polskie fanaberie, to rzygać mi się chcę. Nie jestem w opozycji do kobiet czy feminizmu, ale w opozycji do głupoty i dziwactw. Takie działania sprawiają, że jedynie utwierdza się prymitywny stereotyp, głupich, sfrustrowanych bab z jakimś widzi mi się. Wstyd, po prostu.
    już oceniałe(a)ś
    7
    6
    @ciuciumorales Daj ać ja pobruszę, a ty poczywaj. Cała późniejsza ewolucja języka to nowomowa.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    @frodzionek1 > a nadal zęby mnie bolą Polecam dentystę.
    już oceniałe(a)ś
    3
    4
    @bonneville > Nie jestem w opozycji do kobiet czy feminizmu, ale w opozycji do głupoty i dziwactw. Bycie w opozycji do samego siebie jest trochę... głupie i dziwne, nie uważasz?
    już oceniałe(a)ś
    4
    5
    @vogon.jeltz No właśnie o tym mówię. Polski poziom pyskówki. Słowo "minister" czy "premier" wywodzą się z języków obcych a nie z języka polskiego. Trudno zatem, aby miały one z założenia formę męską i żeńską. Nie jest błędną forma "ta minister", "ta profesor" , "ta premier". Ty chyba jednak jesteś stereotypową "feministką", która na prymitywnych priorytetach i argumentacji swój "feminizm" chce budować, nie do końca rozumiejąc jego założenia. No, ale skoro otrzymałem mistrzowską ripostę, że jestem głupi, to cóż. Przykre, że muszę stać po tej samej stronie barykady z takimi jak ty.
    już oceniałe(a)ś
    8
    1
    @bonneville > Słowo "minister" czy "premier" wywodzą się z języków obcych a nie z języka polskiego Sou fakin uot? Tysiące słów w języku polskim wywodzą się z języków obcych i jakoś nie ma problemów z ich adaptacją do polskiej rzeczywistości językowej, w której występują m.in. odmiana przez przypadki i rodzaje gramatyczne. Mnie raczej mierzi, jak widzę ohydnie niegramatyczne teksty w rodzaju: "Premier Tusk spotkał się z KANCLERZ Merkel". Co to w ogóle ma, kur.wa, być? > Nie jest błędną forma "ta minister", "ta profesor" , "ta premier" No nie jest. I co właściwie z tego? Czy w jakiś sposób wynika z tego nakaz stosowania tych akurat form i zakaz tworzenia innych, bardziej przystających do rzeczywistości, zarówno językowej, jak i życiowej? > Ty chyba jednak jesteś stereotypową "feministką" Jestem facetem. Sorry, no banana.
    już oceniałe(a)ś
    3
    4
    @vogon.jeltz Jak to co z tego, że wywodzą się z obcych języków? Tym kretyńskim torem, można pójść dalej. atleta-źle, atlet-dobrze, kulturysta-źle, kulturyst-dobrze, sędzia-źle, śędzin-dobrze. Ja bym wolał panią minister, czy panią premier, które poważnie i z rozsądkiem traktują kwestie dyskryminacji płciowej, niż ministrę, czy premierę, które puszczają oczka podobnemu sobie elektoratowi. Jeśli ktoś ma takie priorytety, by na siłę wpieprzać a na końcu wyrazów, bo wtedy jest bardziej kobieco, to cały ten polski feminizm można spalić i zaorać.
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    @bonneville > atleta-źle, atlet-dobrze, kulturysta-źle, kulturyst-dobrze, sędzia-źle, śędzin-dobrze A niby dlaczego? Skąd wytrzasnąłeś debilną regułę, jakoby rzeczownik rodzaju męskiego nie mógł kończyć się na -a? Zdradzę ci straszliwy sekret - są nawet męskie imiona, które kończą się na tę literę, wbrew powszechnemu przekonaniu, jakoby była ta końcówka wyznacznikiem imion żeńskich. > Jeśli ktoś ma takie priorytety, by na siłę wpieprzać a na końcu wyrazów, > bo wtedy jest bardziej kobieco, to cały ten polski feminizm można spalić > i zaorać. A te rzekome priorytety to skąd wytrzasnąłeś? Z tego samego miejsca, co powyższą debilną regułę z końcówką -a? Sprawa końcówek to kwestia dość marginalna i przywoływana niejako przy okazji innych działań, jednak nie wiadomo dlaczego przeciwnicy feminizmu robią z niej kwestie kluczową. Tzn. w sumie wiadomo - jest dziś megaobciachem przyznać się do poglądu, że kobieta powinna siedzieć w kuchni, ale jakoś trzeba tym głupim babom dołożyć, c'nie?
    już oceniałe(a)ś
    1
    5
    @vogon.jeltz Ta debilna reguła jest analogią debilnej reguły tworzącej żeńskie formy poprzez dodawanie "a" na końcu wyrazu, który zarówno może być stosowany w stosunku do mężczyzn jak i kobiet. Gdyby nie istniała poprawna forma "ta minister, ta profesor, ta premier", to rozumiem konieczność utworzenia formy żeńskiej. Co do priorytetów, to tak się składa, że za każdym razem ilekroć pojawiają się, te na siłę sfeminizowane, niepoprawne formy, to budzą niepochlebną dyskusję. W ten sposób, kobiety, które nazywają się same feministkami pogłębiają prymitywny stereotyp, wchodząc na drogę podziałów, których w tym kraju jest już wystarczająco dużo. Rechoczący prymityw nie zacznie słuchać o dyskryminacji płciowej, bo priorytety feminizmu sprowadzi do tego, że jedna z drugą ochrzciła się ministrą czy premierą. To są fanaberie, rzeczy błahe, lecz na tyle jaskrawe, że w oczach prymitywów, cały feminizm wydaje się być właśnie fanaberią. "Że o co tym babom chodzi? O to, że ona chce być ministra a nie minister?" Kompletnie nie tędy droga. Dla mnie taka Środa, powinna właśnie walczyć z prostackim stereotypem a sama go pogłębia. Sama daje narzędzie, by feminizm był postrzegany jako fanaberia frustratek. Dziwisz się, że ludzie się skupiają nad tymi idiotycznymi formami? Ja się nie dziwię ani trochę. Zamiast słuchać co Środa ma do powiedzenia, to skupiam się na tej świadomej prowokacji. Bo twierdzenie, że te formy nie są prowokacją, jest naiwne.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    @vogon.jeltz @vogon.jeltz Ta debilna reguła jest analogią debilnej reguły tworzącej żeńskie formy poprzez dodawanie "a" na końcu wyrazu, który zarówno może być stosowany w stosunku do mężczyzn jak i kobiet. Gdyby nie istniała poprawna forma "ta minister, ta profesor, ta premier", to rozumiem konieczność utworzenia formy żeńskiej. Co do priorytetów, to tak się składa, że za każdym razem ilekroć pojawiają się, te na siłę sfeminizowane, niepoprawne formy, to budzą niepochlebną dyskusję. W ten sposób, kobiety, które nazywają się same feministkami pogłębiają prymitywny stereotyp, wchodząc na drogę podziałów, których w tym kraju jest już wystarczająco dużo. Rechoczący prymityw nie zacznie słuchać o dyskryminacji płciowej, bo priorytety feminizmu sprowadzi do tego, że jedna z drugą ochrzciła się ministrą czy premierą. To są fanaberie, rzeczy błahe, lecz na tyle jaskrawe, że w oczach prymitywów, cały feminizm wydaje się być właśnie fanaberią. "Że o co tym babom chodzi? O to, że ona chce być ministra a nie minister?" Kompletnie nie tędy droga. Dla mnie taka Środa, powinna właśnie walczyć z prostackim stereotypem a sama go pogłębia. Sama daje narzędzie, by feminizm był postrzegany jako fanaberia frustratek. Dziwisz się, że ludzie się skupiają nad tymi idiotycznymi formami? Ja się nie dziwię ani trochę. Zamiast słuchać co Środa ma do powiedzenia, to skupiam się na tej świadomej prowokacji. Bo twierdzenie, że te formy nie są prowokacją, jest naiwne.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @bonneville > Ta debilna reguła jest analogią debilnej reguły tworzącej żeńskie formy > poprzez dodawanie "a" na końcu wyrazu, Nie. Tobie się tylko wydaje, że jest tu jakakolwiek analogia. Gdzieś poniżej masz debila, który postuluje tworzenie "męskich form" od nazw "internista" i "okulista", zapominając, że TO SĄ formy rodzaju męskiego, a obok nich normalnie funkcjonują formy żeńskie "internistka" i "okulistka". Może stosując swoją wyssaną z koziej pyty regułę wykażesz nam wszystkim, że powstały one przez dodanie -a na końcu wyrazu? > Gdyby nie istniała poprawna forma "ta minister, ta profesor, ta premier", > to rozumiem konieczność utworzenia formy żeńskiej. Jest problem, bo język polski jest językiem FLEKSYJNYM! Później masz takie potworki, że forma "żeńska" w każdym przypadku gramatycznym wygląda tak samo (por. mój przykład z kanclerz Merkel), a nie możesz przed każdym wystąpieniem rzeczownika dodawać zaimka wskazującego - to nie jest, kur.wa, rodzajnik, a my nie mówimy po hiszpańsku czy niemiecku. > Co do priorytetów, to tak się składa, że za każdym razem ilekroć pojawiają się, > te na siłę sfeminizowane, niepoprawne formy, to budzą niepochlebną dyskusję. To świadczy wyłącznie o tych, którzy taką dyskusję wywołują. > W ten sposób, kobiety, które nazywają się same feministkami pogłębiają > prymitywny stereotyp, wchodząc na drogę podziałów, których w tym kraju > jest już wystarczająco dużo. Ty za to powielasz w tym momencie debilny stereotyp, który za każdym razem był stosowany przez przeciwników emancypacji kobiet. "Czego one chcą? Nie widzą, że powodują zamęt?". > Rechoczący prymityw nie zacznie słuchać o dyskryminacji płciowej, > bo priorytety feminizmu sprowadzi do tego, że jedna z drugą ochrzciła > się ministrą czy premierą. Rechoczący prymityw dopiero w tym momencie zauważy samo zjawisko. Co już jest jakimś plusem. > Dziwisz się, że ludzie się skupiają nad tymi idiotycznymi formami? Nie dziwię się. Ludzie to generalnie idioci, którzy nie potrafią odróżnić formy od treści. > Zamiast słuchać co Środa ma do powiedzenia, to skupiam się na tej > świadomej prowokacji. Bo twierdzenie, że te formy nie są prowokacją, > jest naiwne. Prowokacją jest coś, co ty uważasz za prowokację, mój młody padawanie. Skoro ona chce tak o sobie mówić, a ty uważasz to za prowokację, to chyba jednak nie Środa ma problem... A pomyśl, jaką prowokacją były wspólne toalety dla czarnuchów! Przecież biały nie mógł się spokojnie odlać. No kto to widział, żeby takie coś... I wszyscy skupiali się tylko na tych kiblach, zamiast dostrzegać istotę równouprawnienia rasowego.
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @vogon.jeltz Wcale nie jest to chybiona analogia. "ta internista, ta okulista", są niepoprawne językowo. "Ta minister, ta premier, ta profesor" są poprawne językowo. Mogą być stosowane do mężczyzn i kobiet a to że sam rzeczownik ma formę męską, nie powinno być chyba powodem, by ów rzeczownik na siłę feminizować, bo w jakim celu? Słowo minister, czy premier oznacza funkcję, nie płeć sprawującego czy sprawującej. Dlatego uważam, że dopóki komitet językoznawstwa PAN , nie uzna form "ministra" czy "premiera" za poprawną, to panie, nawet sprawujące te funkcje, nie powinny same się tak mianować. Pełnią one funkcje publiczne i niezależnie od poglądów, a w tym przypadku fanaberii, powinny stosować obecne formy poprawnej polszczyzny. Dla Ciebie potworki to brak odmiany w odniesieniu do kobiet a dla mnie potworki to ministra, naukowczyni, premiera. Nie wiem w czyim mniemaniu poważniej to brzmi i budzi należyty respekt. Dyskusję wywołują właśnie kobiety, które same się chrzczą formami nieistniejącymi w języku polskim i robią to z całą świadomością. >Rechoczący prymityw dopiero w tym momencie zauważy samo zjawisko. Co już jest jakimś plusem. Srsly? To w feminizmie chodzi o walkę dla walki, czy o jakieś efekty? Cóż, ja wiem, że w Polsce osiągnięcie kompromisu oznacza porażkę, ale tym sposobem znów się pogłębia prymitywny stereotyp. Sfrustrowane baby, które nienawidzą facetów bo są brzydkie. Walka dla walki. Ja bym wolał poważne traktowanie problemu, bo skoro widzą go feministki i feminiści to warto na niego zwrócić uwagę zupełnie inną metodą a nie metodą tupania nużką, bo mi się tak widzi i ch.uj! >Nie dziwię się. Ludzie to generalnie idioci, którzy nie potrafią odróżnić formy od treści. A i owszem, więc jeśli pani Środa ma tego świadomość, to powinna zadbać o jedno i drugie. Już raz nazwałeś mnie głupim, teraz wyjeżdżasz mi z młodym padawanem. Nie bądź protekcjonalny, bo nie rozmawiasz z idiotą. Demagogię o kiblach dla czarnych i białych zostaw sobie na dyskusje z głupszymi od siebie. Ty widzisz może rewolucję feministyczną w naukowczyni, ministrze i premierze, ja widzę fanaberię i oczko do sfrustrowanego elektoratu. Środa tym nic nie zyska a ucierpi na tym wizerunek feminizmu, który i tak jest kiepski w tym kraju.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    > Wcale nie jest to chybiona analogia. "ta internista, ta okulista", są niepoprawne > językowo. "Ta minister, ta premier, ta profesor" są poprawne językowo. Ale czemu uparcie używasz zaimka "TA"? Przecież w normalnym tekście nie będziesz pisał "Premier Tusk odwołał ze stanowiska TĘ minister Muchę". > Mogą być stosowane do mężczyzn i kobiet a to że sam rzeczownik ma formę męską, nie powinno > być chyba powodem, by ów rzeczownik na siłę feminizować, bo w jakim celu? Widocznie kobiety piastujące te funkcje, będące takimi samymi użytkowniczkami (fu, co za obrzydliwe feministyczne słowo) języka jak ty, odczuwają taką potrzebę i w związku z tym tworzą takie pojęcia, zgodnie zresztą z zasadami słowotwórstwa przyjętymi w języku polskim. Nawet jeśli to nie ma twoim zdaniem celu, to widocznie ich zdaniem ma. I co, zabronisz im? > Dlatego uważam, że dopóki komitet językoznawstwa PAN , nie uzna form "ministra" > czy "premiera" za poprawną, to panie, nawet sprawujące te funkcje, nie powinny same > się tak mianować. To jest myślenie rodem z paragrafu 22. Komitet językoznawstwa PAN nie stanowi żadnych norm językowych, co najwyżej sankcjonuje normy, które wytworzyły się w języku samoistnie. Komitet nie zatwierdzi czegoś, co wcześniej nie zaistnieje i nie zdobędzie statusu normy nieformalnej. Zaś wg twojego rozumowania wychodzi na to, że forma jest niepoprawna, bo komitet nie uznał, więc nie wolno jej używać, więc komitet nie zatwierdzi, bo nikt nie używa, bo nie wolno. Przecież to jakieś totalne brednie! > Pełnią one funkcje publiczne i niezależnie od poglądów, a w tym przypadku > fanaberii, powinny stosować obecne formy poprawnej polszczyzny. Konserwatywne pieprzenie. Bardzo wielu ludzi - w tym władców i polityków na najwyższych stanowiskach - przechodzi do historii ze względu na twórcze podejście do języka oraz terminy i nazwy, które ukuli i wprowadzili do świadomości społeczeństwa. > Dla Ciebie potworki to brak odmiany w odniesieniu do kobiet a dla mnie potworki > to ministra, naukowczyni, premiera. Nie wiem w czyim mniemaniu poważniej to brzmi > i budzi należyty respekt. To nie ma "brzmieć poważnie" ani "budzić respekt". "Minister" ani "premier" też nie brzmią poważnie i nie budzą respektu, chyba, że ktoś ma mentalność raba. To ma odzwierciedlać rzeczywistość, a przede wszystkim odpowiadać potrzebom użytkowników języka. A także - tfu, tfu - użytkowniczek.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    > Dyskusję wywołują właśnie kobiety, które same się chrzczą formami > nieistniejącymi w języku polskim i robią to z całą świadomością. Bzdura. Dyskusję wywołują ci, którym takie samookreślenie się kobiet nie odpowiada. > Srsly? To w feminizmie chodzi o walkę dla walki, czy o jakieś efekty? Srsly. Jeśli prymitywny seksista wytresowany w tradycyjnym patriarchacie zauważy, że kobiety domagają się podmiotowości - choćby przez tak głupią rzecz jak końcówki nazw zawodów, ale przecież dla prymitywnego umysłu polaczkowatego debila to max, co może ogarnąć - to już jest efekt. > Sfrustrowane baby, które nienawidzą facetów bo są brzydkie. Brednie. Znam całe stada ładnych i atrakcyjnych feministek, które wcale nie nienawidzą facetów. I ty z czymś takim masz czelność mówić o stereotypach?! > A i owszem, więc jeśli pani Środa ma tego świadomość, to powinna > zadbać o jedno i drugie. A może nie chce? Może swoje wypowiedzi adresuje do światlejszej części społeczeństwa, wiedzącej, że język jest narzędziem kształtowania rzeczywistości i niezwiązanej debilnymi przesądami z cyklu "tak się nie mówi, bo nie ma takiegi słowa" > Ty widzisz może rewolucję feministyczną w naukowczyni, ministrze i premierze, > ja widzę fanaberię i oczko do sfrustrowanego elektoratu. Środa tym nic nie zyska > a ucierpi na tym wizerunek feminizmu, który i tak jest kiepski w tym kraju. Nie byłbym taki pewien. Największą i jedyną zasługa niesławnej pamięci ministry Muchy było właśnie wprowadzenie do publicznego dyskursu słowa "ministra". To słowo pomału się przyjmuje, już nawet przeciwnicy używają go w swoich tekstach - na razie szyderczo, ale...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Nie wyciągaj zdań z kontekstu. Jesteś przeświadczony, że każdy z kim rozmawiasz, jest szowinistą i seksistą. Czytaj ze zrozumieniem. Dzielenie społeczeństwa na to świadome, bo popierające ministry i premiery, jest błędnym założeniem. Nie wpychaj do jednego wora osób, którym ta forma nie odpowiada jak i sposób jej stosowania. Wyobraź sobie, że większość prymitywów o których mówisz, nawet nie rozumie tematu, bo nie wie, że forma ministra, premiera, czy naukowczyni są niepoprawne i ma na to wyjebane. Natomiast taka terminologia, jak i powody jej stosowania, zraża wielu uświadomionych ludzi, także feministki i feministów. Jest to niezdrowa skrajność, która budzi niepotrzebne kontrowersje i dyskusję, która w żaden sposób nie wzmocni feminizmu w Polsce. Natomiast owa "ministra", jeśli przetrwa, to właśnie z szyderczą nutką. Wątpię zatem, aby weszło do języka potocznego i zostało zatwierdzone. W języku potocznym używa się mnóstwo niepoprawnych form, zwrotów, pojęć, ale osoby piastujące tak wysokie urzędy powinny przestrzegać poprawnej polszczyzny. Konserwatyzm to jedno, fanaberie to drugie. Ja jestem pomiędzy.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @bonneville Najlepsza żeńska forma od "minister", i to swojsko brzmiąca, to "ministrzyga"
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    @ciuciumorales naukowczyni? a czemu nie naukowcówka? naukownica? naukówka, Kierowczyni tramwaju, kanclerka Merkel też jest niezłe,
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    I znowu męscy seksiści atakują! A tymczasem profesora Środa jest jeną z najlepiej wykształconych kobiet w Polsce. Zna się nawet na wyścigach samochodowych i tego mężczyźni nie mogą jej wybaczyć. <a href="http://kompromitacje.blogspot.com/2011/04/magdalena-sroda-o-rajdowcach.html" target="_blank" rel="nofollow">kompromitacje.blogspot.com/2011/04/magdalena-sroda-o-rajdowcach.html</a>
    A krowy doić umie? Ja nie, to na uj taka baba?
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    Prawda to jest! Takiej plamy sie nie zapomina:)
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    >>>Jestem natomiast przeciwniczką lekcji historii polskiej martyrologii oraz narodowych mitów.<<< Ale właściwie dlaczego?? Rozumiem, że można i powinno się uważać za priorytet przygotowanie młodych ludzi do życia we współczesności - ale przecież bez wiedzy o podstawach własnej kultury i o tym jakie skutki przynosiły pewne działania w przeszłości, uczenie "samodzielnego myślenia i postawy krytycznej" jest zwyczajnie niemożliwe. Mówiąc kolokwialnie; jeśli w przeszłości kilkakrotnie przekonywaliśmy się, że woda jest mokra, to czy nie sensowniej jest skorzystać z tego doświadczenia niż co pokolenie urządzać debaty, czy woda jest sucha, mokra czy lekko wilgotna...? Jeszcze rozumiałbym, gdyby nauka historii była w jakiś sposób ponadsensownie rozbudowana i obciążająca uczniów - ale przecież to tylko dwie lekcje tygodniowo... Pozdrawiam
    JEDNA lekcja tygodniowo...
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @kapitan.kirk Skoro stawiasz znak równości między polską MARTYROLOGIĄ a "podstawami własnej kultury", to … wszystko jasne - dalej cierpmy i uczmy cierpieć !
    już oceniałe(a)ś
    14
    6
    @kapitan.kirk >>>Jestem natomiast przeciwniczką lekcji historii polskiej martyrologii oraz narodowych mitów.<<< Martyrologoii i narodowych mitow! Chyba, ze uwazasz, ze historia Polski to jeden wielki bolesny mit.
    już oceniałe(a)ś
    8
    4
    @kapitan.kirk Historii naucza się w polskich szkołach jak religii: na wiarę, naiwnie i emocjonalnie. Do takiego nauczania martyrologia jest najlepsza, ale uczeń wychodzi ze szkoły nie rozumiejąc najprostszych związków przyczynowo - skutkowych... bo tego nie uczyli.
    już oceniałe(a)ś
    14
    4
    @kapitan.kirk Historia Polski liczy sobie ponad tysiąc lat! Koncentrowanie się na zaborach, nieudanych powstaniach XIX wieku, powstaniu warszawskim i "zdradzeniu" Polski przez aliantów NIE JEST nauką historii, a pielęgnowaniem polskiego cierpiętnictwa i martyrologii. Zupełnie niesłusznym zresztą, bo sami sobie na to wszystko zapracowaliśmy. Jeżeli trzeba, podam przykłady!
    już oceniałe(a)ś
    12
    5
    @kapitan.kirk > ale przecież bez wiedzy o podstawach własnej kultury i o tym jakie skutki > przynosiły pewne działania w przeszłości, uczenie "samodzielnego myślenia > i postawy krytycznej" jest zwyczajnie niemożliwe. Wiedza - tak. Wyrabianie krytycznej postawy - jak najbardziej. Bałwochwalcze uwielbienie dla debilizmów w rodzaju powstania warszawskiego - nie!
    już oceniałe(a)ś
    9
    5
    @monakate > Historia Polski liczy sobie ponad tysiąc lat! > Koncentrowanie się na zaborach, nieudanych powstaniach XIX wieku, > powstaniu warszawskim i "zdradzeniu" Polski przez aliantów NIE JEST > nauką historii Otóż to właśnie! Poza tym - dlaczego na lekcjach historii trzeba uczyć niemal wyłącznie historii Polski? A potem wyłazi ze szkoły bydło, które nie ma pojęcia, co to było Bizancjum, o Turcji wie tyle, że zlaliśmy im dupy pod Wiedniem (co skądinąd okazało się fatalnym w skutkach błędem strategicznym - ale tego już nie uczą) - o np. Ataturku ani słowa, skąd wzięli się i jaką cywilizację stworzyli Arabowie w Al-Andalus i dlaczego Anglia to nie jest to samo co Wielka Brytania. A sięgnąłem tu tylko po przykłady z najbliższego nam podwórka Europejskiego, bo o Majach, cesarskich Chinach czy Wielkich Mogołach to już w ogóle nie ma na lekcjach tzw. "historii" ani słowa. Historia świata jest o wiele ciekawsza i daje lepszy ogląd rzeczywistości niż martyrologiczne polaczkowe pierdy, a inne narody też popełniały błędy, na których moglibyśmy się uczyć. Gdybyśmy oczywiście nie byli głupimi polaczkami, that is.
    już oceniałe(a)ś
    10
    7
    @erhapl @pn-ski @monakate @vogon.jeltz To co popularnie (acz trochę bez sensu) nazywa się "martyrologią", czyli historia prowadzonych w przeszłości wojen i walk o niepodległość jest po prostu immanentnym składnikiem historii i nie bardzo rozumiem, dlaczego i w imię czego nie powinno się jej - zdaniem Autorki - nauczać. Bzdurą jest zresztą twierdzenie, jakoby była to jakaś dziwaczna polska specyfika - czyżby o "martyrologii" swoich narodów nie uczyły się dzieci np. we Francji, Włoszech, Rosji, USA, Chinach, Izraelu etc.etc.?? Toć przecież we wszystkich tych krajach (i wielu, wielu innych) wielkie i niekiedy tragiczne wydarzenia z historii są wręcz mitami założycielskimi dla całej kultury, podzielanymi przez większość społeczeństwa! Pozdrawiam
    już oceniałe(a)ś
    7
    3
    @kapitan.kirk > To co popularnie (acz trochę bez sensu) nazywa się "martyrologią", czyli > historia prowadzonych w przeszłości wojen i walk o niepodległość jest > po prostu immanentnym składnikiem historii Nie chodzi o samą historię, ale także o sposób jej przedstawiania. Pal sześć tę nieszczęsną martyrologię (rzyg, rzyg!), weźmy na warsztat np. "największe zwycięstwo polskiego oręża" czyli wiktorię wiedeńską Sobieskiego. Oczywiście przedstawia się ją jako coś wielkiego, ogromny sukces i chwałę "polskiej myśli militarnej", w całkowitym oderwaniu od ówczesnych realiów geopolitycznych Rzeczpospolitej. A wyglądały one niestety tak, że Polska była już podówczas kolosem na glinianych nogach, gnijącym od środka i coraz bardziej zdanym na łaskę przyszłych zaborców. Którym zresztą nasze zwycięstwo bardzo pomogło, bo Rosja i habsburska Austria, pozbawione dotychczasowego arcywroga, jakim była otomańska Turcja, mogły skupić się już w całości na dawnej środkowoeuropejskiej potędze, która była dla nich wrzodem na dupie. Ale tego na lekcjach historii młodzież się nie dowie - bo brak tam jakiegokolwiek nauczania dostrzegania związków przyczynowo-skutkowych - tylko, że pobiliśmy bisurmana, hip-hip hurra! Taką historię to sobie rzeczywiście można zwinąć i wsadzić... > Toć przecież we wszystkich tych krajach (i wielu, wielu innych) wielkie > i niekiedy tragiczne wydarzenia z historii są wręcz mitami założycielskimi > dla całej kultury, podzielanymi przez większość społeczeństwa! Ale mylisz tutaj skutek z przyczyną. Są podzielane przez większość społeczeństwa właśnie dlatego, że od najmłodszych lat wmawia się dzieciom, że takie mają być.
    już oceniałe(a)ś
    4
    4
    @vogon.jeltz >>>Nie chodzi o samą historię, ale także o sposób jej przedstawiania.(...)<<< Zaręczam Ci, że tu również nie ma istotnych różnic pomiędzy Polską a resztą świata :-) Przykładowo, gdybyś powiedział Amerykaninowi (i to niekoniecznie przeciętnemu, ale znającemu się nieźle dla historii) że doniesienia z Wojny Secesyjnej w USA w ówczesnej Europie trafiały na dół trzecich stron gazet, a europejscy wojskowi zwykli byli starcie to wówczas między sobą recenzować jako "gonitwę dwóch band dzikusów po lesie" (cytat autentyczny ;-) - to zwyczajnie by Ci nie uwierzył, a nawet się obraził; bo w ich edukacji historycznej konflikt ten jest przedstawiany jako starcie kluczowe pod względem polityki i wojskowości dla całego świata, ważniejsze zgoła od I wojny światowej. Inny przykład - jak sądzisz, dlaczego prosty fakt że ZSRR na początku II wojny światowej był sojusznikiem Hitlera, a zarazem krajem brutalnie podbijającym inne i dopuszczającym się licznych zbrodni, jest tak trudno przyswajalny przez przeciętnego Rosjanina...? >>>Ale mylisz tutaj skutek z przyczyną. Są podzielane przez większość społeczeństwa właśnie dlatego, że od najmłodszych lat wmawia się dzieciom, że takie mają być.<<< Więc może po prostu to jest właśnie normalne...? Przecież dzisiejsza cywilizacja ludzka w ogóle mogła powstać tylko dlatego, że posiadła umiejętność magazynowania informacji o przeszłości - zarówno tej tragicznej, jak i napawającej dumą - i uczenia się w ten sposób, by nie popełniać podobnych błędów co przodkowie... Pozdrawiam
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    To ile dostałeś minusów świadczy o martyrologiczno-bohaterstkim stylu uczenia i historii. Nie uczy się wyciągania wniosków ze zwycięstw a tym bardziej klęsk. Jest tylko martyrologiczno-bohaterski epos. Jak zdrady,morderstwa to inni.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @vogon.jeltz Otóż to, otóż to. Polskocentryczność w nauce historii jest nieprawdopodobna. Często w nauczaniu brak powiązań z wydarzeniami w dalszym otoczeniu, brak też informacji o ważnych wydarzeniach, które decydowały o losach Europy i pośrednio wpływały na losy Polski i Polaków. Np. wojna o sukcesję hiszpańską, która wpłynęła zasadniczo na kształt całej Europy Zachodniej, dotyczyła (poza Hiszpanią) Anglii, Austrii, Francji, Holandii, Portugalii, znacznej części Niemiec i Włoch, przyczyniła się do powstania potęgi Prus, ukształtowała przyszłe koalicje i przymierza, dała asumpt do przyszłej Rewolucji Francuskiej. W Polsce w tym czasie działo się od Sasa do Lasa. Też ciekawie, ale raczej anegdotycznie, biorąc pod uwagę wpływ na bieg dziejów. Albo to: ile osób w Polsce wie, że Belgia swoją niepodległość (datowaną od 1830 roku) zawdzięcza w znacznym stopniu powstaniu listopadowemu? Zresztą, inspiracja była dwustronna. To tylko przykłady, podobnych można podać dziesiątki.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Brak znajomości języka polskiego. W języku polskim nie ma ministry, filozofki, psycholożki, pilotki, oficerki, profesorki, dyrektorki, kapitanki, majorki, komandorki itp, itd. Proszę język polski traktować poważnie. To także jest oznaką patriotyzmu.
    do artur702 > Brak znajomości języka polskiego. Brak znajomości reguł rządzących językiem. Na przykład tego, że język jest żywy, że się zmienia, dostosowuje do nowych czasów. > W języku polskim nie ma ministry, filozofki, psycholożki, pilotki, oficerki (...) Nie ma też białogłowy - a była. Jest posłanka - a nie było. > Proszę język polski traktować poważnie. To także jest oznaką patriotyzmu. Ja akurat traktuję. Jestem polonistką.
    już oceniałe(a)ś
    15
    10
    Oficerka to by się znalazła, to taki but.
    już oceniałe(a)ś
    12
    3
    @esmeras Pilotka też - to taka czapka. :)
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    @esmeras LOL, ten but to oficerek, dziecko :D
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @me_on_gazeta Ponieważ buty (zwłaszcza u czynnych wojskowych) występują parami, to z liczby mnogiej: "oficerki" nie sposób wydedukować jaki jest rodzaj na określenie pojedynczego buta:-) . Ja zawsze słyszałem ( i to od małego dziecka) "oficerki". Ba! Jako małe dziecko pomagałem je ściągać z nóg mojego ukochanego stryja.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @wj_2000 Ciekawe dlaczego więc założyłeś, ze oficerek jest rodzaju żeńskiego? Jak się czegoś nie wie, zawsze można sprawdzić w słowniku.
    już oceniałe(a)ś
    1
    3
    @me_on_gazeta Ano własnie, sprawdź w słowniku dziecko. :)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @artur702 > Brak znajomości języka polskiego. Bredzisz. Język to nie jest coś, czego się nauczyłeś w szkole i jest niezmienne raz na zawsze. > To także jest oznaką patriotyzmu. Patriotyzm rozumiany w ten sposób jest równoznaczny z debilizmem.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    @esmeras > Oficerka to by się znalazła, to taki but. A kolarka to sportsmenka czy rower?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @nikodem_73 Pilotka 1. forma ż od pilot w zn. 1, 2. <a href="http://sjp.pwn.pl/szukaj/pilotka" target="_blank" rel="nofollow">sjp.pwn.pl/szukaj/pilotka</a> Czyli - tobie też tylko się wydaje, że znasz język polski.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @artur702 > W języku polskim nie ma > filozofki, <a href="http://sjp.pwn.pl/szukaj/filozofka" target="_blank" rel="nofollow">sjp.pwn.pl/szukaj/filozofka</a> > psycholożki, <a href="http://sjp.pwn.pl/szukaj/psycholo%C5%BCka" target="_blank" rel="nofollow">sjp.pwn.pl/szukaj/psycholo%C5%BCka</a> > pilotki, <a href="http://sjp.pwn.pl/szukaj/pilotka" target="_blank" rel="nofollow">sjp.pwn.pl/szukaj/pilotka</a> > profesorki, <a href="http://sjp.pwn.pl/slownik/2508555/profesorka" target="_blank" rel="nofollow">sjp.pwn.pl/slownik/2508555/profesorka</a> > dyrektorki, <a href="http://sjp.pwn.pl/szukaj/dyrektorka" target="_blank" rel="nofollow">sjp.pwn.pl/szukaj/dyrektorka</a> Ty jesteś pewien że znasz ten język polski? To może traktuj go poważnie, zamiast bredzić o jakimś patridiotyzmie.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Jakoś jeszcze się udało z ministrą, magistrą, profesorką i doktorką. Mamy też edukatorkę antydyskryminacyjną (serio!). Ktoś się nawet podpisał tym tytułem zawodowym pod jakimś bardzo poprawno-politycznym listem protestacyjnym. Ale co poczniemy z żeńskim odpowiednikiem ślusarza, tokarza, stolarza i betoniarza. Terminy : ślusarka, tokarka, stolarka i betoniarka są już zajęte. Pociecha w tym, że panie jakoś się nie garną do tych zawodów. Niech więc już lepiej zajmują się ową antydyskryminacyjną edukacją i nie przysparzają nam problemów językowych.
    @dcab4321 może być: ślusarnica, tokarnica, stolarnica i betoniarnica. Tyż piknie!
    już oceniałe(a)ś
    8
    1
    @dcab4321 > Terminy : ślusarka, tokarka, stolarka i betoniarka są już zajęte. Więc twierdzisz, że istniejący termin nie może przybrać dodatkowego znaczenia? To niezwykle interesujące...
    już oceniałe(a)ś
    2
    3
    @dcab4321 Dopowiem jeszcze, żeby skontrować twoje głupkowate dywagacje - np. "kolarka" funkcjonuje od lat jako określenie zarówno kobiety uprawiającej kolarstwo, jak i potoczna nazwa roweru wyścigowego: <a href="http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2472065" target="_blank" rel="nofollow">sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2472065</a> Diluj z tym.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @vogon.jeltz Ależ oczywiście, że może. Np. pedał
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    @dcab4321 Sfemińszczone zawody i funkcje to za mało. Powinni też zrobić coś z nazwiskami. Np. marszałkinia Kopaczka, albo prezydentka Gronkiewiczka-Walzówka/Walzka? Feminizm walczy nie tylko o prawa kobiet, ale generalnie o prawa nasze i wasze, czyli za całą ludzkość, a więc i mężczyzn. Domniemany mąż Środy to oczywiście Środek. Nie wiem czy nie zezwolić im na zajmowanie się tym debilnym problemem sfemińszczania wszystkiego co się da. Z jednej strony będą mieli mniej czasu na inne debilizmy, z drugiej zaś zapaskudzą język jak hispterzy Plac Zbawiciela
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    @dcab4321 Nie chcę Cię martwić, ale mamy też słowo "zamek". Ono jest jeszcze bardziej "zajęte": zamek jako budowla, zamek w drzwiach, zamek w karabinie, zamek w kurtce.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @jegermajster > Ależ oczywiście, że może. Np. pedał No właśnie. Bardzo dobry przykład.
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    @jegermajster > Sfemińszczone zawody i funkcje to za mało. Powinni też zrobić coś z nazwiskami. No widzisz, a Czesi do nazwisk kobiecych - wszystkich, także tych zagranicznych - dodają końcówkę -ova. I żyją. I świat im się nie zawalił.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    Ministerstwo Środowiska byłoby bardziej odpowiednie...
    już oceniałe(a)ś
    38
    17