- Lekcję zaczynam od ściskania mózgu, takiego gumowego, który mieści się w ręku. Potem są emocje. Robimy taką, ja to nazywam rundę epitetów, co pomaga też wprowadzać i utrwalać różne terminy literackie. Nigdy nie podaje tematu lekcji na początku, bo wiem, że nasze spotkanie dla każdego może być czymś innym. Dlatego 10 minut przed zakończeniem lekcji proszę dzieci, żeby zaczęły myśleć, co dla nich było tematem lekcji, żeby pomyśleli o tym, jak o haśle reklamowym ? opowiada o swojej typowej lekcji polskiego Natalia Bielawska ze Szkoły Podstawowej Bednarska Terytorium Raszyńska w Warszawie. Na jej lekcjach dzieci nie muszą się uczyć jeśli nie chcą. Mogą też sami decydować o tym czy będą sprawdziany i kartkówki. Mogą wybierać, czy dostawać stopnie czy ocenę kształtującą.
Czy da się w ten sposób zrealizować podstawę programową w siódmej klasie?
Natalia Bielawska to autorka bloga
622 pomysły na lekcje polskiego oraz
Konstantynopolitanczykiewiczówna , gdzie dzieli się doświadczeniami pedagogicznymi.
Wszystkie komentarze
Mógłbyś bardziej sprecyzować tę swoją wypowiedź?
A taki Reinhold Mesner, który potrafił na rękach, bez tlenu i zimą wejść samotnie na najwyższą ścianę Ziemii (Rupal, 4 i pół kilosa pionu w górę mówi coś tobie?) to kto jest? Mięczak? A widziałem film o nim na Netflixie. No, życia to on łatwego tam w Bawari nie miał. Dyscyplina jak tralala. Ale dał radę i wyszedł na człowieka tak? Albo taki Szwarceneger - targał wory z kartoflamy w dzieciństwie w Tyrolu i prosze – do gubernatora Kaliforni doszedł tak? Warto posłuchać życiorysów i wspomnień różnych znanych ludzi. Twardo szkołe, dosłownie i w przenośni, przechodzili. Nie słyszałem żeby ktoś mówił - po główce mnie głaskali. Tylko mówią: ojciec chlał a matka lała, albo odwrotnie, było ciężko, żem się uczył przy lampie naftowej i tymy ręcamy i tymy palcyma żem do majątku doszedł. A gdzie są te mięczaki z sukcesami? Nie widzę, nie słyszę. Tsza na głęboko wode rzucić i tak chartowała się stal. Spoko.
A suhałem się w szkole, ale jak była ortografia z ha i cha to pani była hora i tyh liter nie braliśmy to nie moja wina tak?
To po pierwsze primo a po drugie primo słowo chartować pochodzi od charta. To taki pies. Licencja poetica to się nazywa. Wolno mnie, bo pisarz jestem.
To nierealistyczne. Wojsko na rozkazie stoi, bo inaczej by tylko dyskusje były a tu trzeba czasem od razu dać ognia i walić pancerną pięścią w stół. Tak samo jest w gospodarce. Znasz jakieś demokratyczne firmy gdzie się dyskutuje? Kierownik wydaje rozkaz i wszystko. Inaczej pracownicy by tylko debatowali zamiast robić. To i szkoła jest przymusem tak? Ja mówie na faktach.
Mam nadzieję że to ironia...
w życiu nie ma stopni - są relacje z ludźmi, oceniane są efekty i zaangażowanie, oraz decyzje, które mają swoje konsekwencje
Po przeczytaniu pierwszego zdania dałem Ci minus, za co teraz przepraszam. Tak to bywa, jak sie ocenia bez czytania
Przepraszam, ale czy masz praktykę w temacie czy tylko "tak piszesz".
Bo tu mówi korporacyjny praktyk. Się normalnie ludziom stopnie wystawia, punkty, procenty czyli konkretne liczby. Jak w szkole. Za projekty, za całokszłat, za zadania, za co chcesz.
I się to przelicza na kasę.
Wszystko.
Pytania?