Jej książka wywołała ogromną dyskusję. Wokół niej toczyły się debaty i spotkania, na których omawiano wpływ lektury na postrzeganie zakonnic w Polsce. Marta Abramowicz, autorka książki 'Zakonnice odchodzą po cichu', nie jest katoliczką i - jak sama przyznaje - przed rozpoczęciem pisania swojej książki niewiele wiedziała o zakonnicach. W rozmowie z Włodkiem Nowakiem opowiada m.in. o tym, dlaczego dziewczyny stają się zakonnicami? Dlaczego odchodzą z zakonów? A także wyjaśnia enigmatyczne pojęcie 'powołaniówka'. Gość 'Studia Dużego Formatu' porusza również delikatny temat, jakim są finanse Kościoła. - Opisuję historię zakonnicy, która nie miała pieniędzy nawet na gumkę do włosów. Wtedy siostra przełożona powiedziała, żeby w takim razie zgoliła sobie głowę, skoro cały czas przeszkadza jej spadający welon - mówi Marta Abramowicz.
Wszystkie komentarze
Mnie ich dalej jest żal, bo ktoś najpierw zrobił je w konia zanim poszły do zakonu.
Normalny człowiek nie idzie do zakonu. Dziewczyny były sekowane w domu, traktowane, jako wycieraczka, pomywaczka, coś musiało się im przydarzyć, choćby zaborcza indoktrynacja religijna. Nikt im nie dał wyboru, wolnej woli, żeby mogły sobie w życiu same wybrać.
Ja nie tyle, że im współczuję, ja im bardzo współczuję i nie ma to nic wspólnego z głupotą.
Dlatego też nie ochrzciłem swoich dzieci, dałem im wolną wolę, nie posyłałem na religię, wytłumaczyłem, że ludzie nie zawsze są heteroseksualni, iż czasem rodzą się inni i nie ma takiej możliwości, żeby któreś zostało księdzem, czy zakonnicą.
Jak je ratować? Same muszą tego chcieć, ale one boją się innego życia bo przeważnie nic nie potrafią.
Kościół jest miejscem zła i nic w tym dziwnego nie ma. Dla kościoła kobieta jest gorsza, o ile jest człowiekiem, jak zwierze, którym można dysponować (sprawa aborcji, tabletek dzień po, które nie są środkiem powodującym poronienie, w Afryce biednym ludziom wmówili, między innymi JPII, że prezerwatywy są złem, powodując tym rozszerzanie się AIDS).