Zdaniem ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła lekarze, którzy nie godzą się pracować powyżej 48 godzin tygodniowo, chcą sparaliżować funkcjonowanie szpitali. - Ci lekarze, którzy odmawiają pracy na dyżurach robią to z rozmysłem, żeby skomplikować pracę szpitali. (...) Mam wrażenie, że sprawa zaczyna wyglądać bardziej politycznie - mówił w mediach szef resortu zdrowia. Dodał, że jako minister musi reagować, a lekarzy nazwał 'buntownikami'. - Mimo starań buntujących się lekarzy, w żadnym szpitalu w Polsce nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów - podkreślał. Jak słowa Radziwiłła komentują lekarze rezydenci?
Wszystkie komentarze
Bo przecież chyba nie miał na myśli, że lekarze starają się stworzyć zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi? Chyba nie mógł tego powiedzieć? Czy teraz suwereny nie tylko sądzić będą się same, ale i leczyć?
A wszystko zaczęło się od tego, że jeden z nich wiedział lepiej kiedy lądować. Kacza Erpe.
Półtora miliarda kosztują też księdze. W tym ci w szpitalach. Może zastąpią rezydentów?
Bardzo ciekawa jest Pańska wypowiedź. Z jednej strony walczy Pan z nieprawidłowościami, z drugiej przyjmuje Pan ich istnienie jako aksjomat i z nim walczy.
Cały szereg postulatów ma sens, ale taki jaki miała planowana gospodarka socjalistyczna.
Popatrzmy więc może jak jest u innych.
Np. Francja, podstawowa opieka zdrowotna dla przeciętnego Francuza.
Jestem chory, idę do lekarza ubezpieczalni, płacę mu za wizytę stałą stawkę 20 Eu. Idę do tego do którego chcę! Mogę to zrobić i trzy razy dziennie. 20 Eu to ok 80 zł. Gdzie u nas znajdzie się lekarza tak tanio. Pan doktor bada, jest miły, uśmiech, ma czas, to co mu zapłacę to jego jedyne przychody. Za to opłaci gabinet, pielęgniarkę, komputer, internet, szkolenia, materiały.
Na koniec Pan dr daje mi kartkę do Ubezpieczalni, że byłem u niego, że dostał 20 Eu, że zapisał badanie sikania, wypisuje listę leków , diagnozę itd. Płacę za leki, za sikanie, kartkę zostawiam w ostatnim miejscu i za parę dni na koncie mam zwrot 70% za lekarza, za leki i diagnostykę zgodnie z tabelą.
Wizyta kosztuje mnie ostatecznie 6 Eu czyli 24 zł! Poproszę. Leki mają znacznie korzystniejszą rembursację czyli też są per saldo dla mnie tańsze.
To ja głosuję nogami do którego lekarza pójdę, ba, gdy zatelefonuję o 3 w nocy bo ... to z "ochotą" a na pewno z uśmiechem przejedzie za 30 Eu.
Nie opiszę całego systemu ale popatrzmy, lekarz jest podliczony, miejscowy szpital chętnie go zatrudni bo pacjent pójdzie za "swoim" doktorem, pacjent ma super obsługę, tylko komuny tu nie ma.
pełna zgoda. To co Pan opisał to Francja to co ja - Belgia.
Zgadzamy się całkowicie - pieniądze muszą iść za pacjentem.
Usługi - ich cena zestandaryzowana.
Mogę korzystać z droższej usługi - ale ubezpieczalnia zwraca tylko tyle ile jest w ogólnej wycenie. Czy to jest 10 EUR czy 10 zł, czy 100 -całkowicie - bez znaczenia - ważny jest mechanizm, który obaj aprobujemy i który sprawdził się w Europie - pieniądze idą za pacjentem, a nie za lekarzem.
Dalej - mamy problem podażowy. Nie tylko my.
40% lekarzy w GB to emigranci. Wśród emigrantów z Bułgarii - z populacji lekarzy emigruje 60%. Średnia wieku laryngologa na Węgrzech jest powyżej 60 lat. Jesteśmy wielkim dumnym narodem synów jarosłanwa kaczyńskiego - ale dopóki jarosław nie wyprowadzi Polski z UE - te zjawiska dotyczą także Polski.
Trzeba być kretynem, żeby po studiach w wieku 27-29 lat zostać w Polsce.
Ci, którzy tu zostaną będą pracować na 3 pisemerytów w ciągu 10 lat od dzisiaj - Polacy, młodzi Polacy będą mieli straszne problemy by się bogacić. Dlaczego? - bo ze stosunku 1 pracujący Polak na 1 niepracującego Polaka pis kieruje Polaków do stosunku: 1 pracujący Polak - utrzymuje 3 niepracujących Polaków w ciągu 10 lat. Potem będzie gorzej. Już dzisiaj lepiej zarabiający dostali piszus, a gdy dożyją do emerytury na 100% dostaną pispodatek od ponadnormatywnej emerytury.
W śród polskich emigrantów zarobkowych - 30% to osoby z wykształceniem wyższym.
Polska przeżywa wielki drenaż mózgów, młodzi wykształceni zamiast tak jak proponował Tusk - budować w Polsce Wielką Brytanię czy Niemcy - wolą tam po prostu wyjechać. Przecież mają wykształcenie i znają języki, mają tam też statystycznie mniej pisiaków na utrzymaniu.
Dlatego musimy otworzyć wschodnie granice na wschód. Musimy stworzyć system stypendiów dla lekarzy imigrantów.
Nie możemy zmuszać młodych wykształconych Polaków by kisili się tu w Polsce z suwerenami - chcą niech wyjeżdżają. Ale w ich miejsce musimy zaprosić doświadczonych lekarzy z Białorusi, Ukrainy, Rumunii oferując im refundowane stypendia na naukę polskiego i przeniesienie dyplomów. Przed ucieczką z Polski powstrzyma ich umowa stypendium refundowanego.
Buta, lekceważenie Polaków, arogancja władzy.
PIS szczuje na lekarzy!" ..... Szczuje? PiS ciężko obraża zaangażowanych lekarzy. Czy pani Hrynkiewicz choć podstawówkę kończyła? Jestem przekonany, że przeciętny absolwent podstawówki nie pozwolił by sobie na aż taka arogancję i chamstwo. TO PIS DOPROWADZIŁ DO TAKIEJ SYTUACJI JAKA JEST WŚRÓD LEKARZY REZYDENTÓW. Według mnie, jakkolwiek to boli każdego pacjenta, to oceniam stanowisko lekarzy rezydentów jako ze wszech miar słuszne. Nie wolno pomiatać lekarzami, których w dodatku bardzo potrzebujemy. Gnojówkowa słoma z butów wylazła pani przypadkowej poseł. To wyłącznie PiS odpowiada za całą tę sytuację, nie lekarze. Bo jak można publicznie "kopać" ciężko pracującego , czasami jak niewolnik, fachowca. To tylko przedstawiciele dojnej zmiany potrafią. W mojej ocenie, lekarze którzy mają godność i honor już dawno, po takiej chamskiej wypowiedzi, mają prawo "rzucić ścierką" i "odejść od garów" i pójść tam gdzie lepiej płacą i szanują pracującego fachowca. Ciekaw jestem zdania pani "posłanki" Hryniewicz w sytuacji gdy będzie miała wylew i nie będzie nikogo kto będzie na dyżurze, kto by mógł do niej przyjechać. Będzie leżała w wydzielinach aż do zgonu, bo... wszyscy lekarze za jej chamską "poradą" akurat wyjechali. Gratuluję "mądrości" pani przypadkowej posłance. Po tej aferze to gdyby pani Hryniewicz miała odrobinę choćby honoru to by złożyła mandat i nie pokazała więcej w sejmie, żeby więcej nie obrażać jego powagi. choć ta powaga to temat do odrębnej dyskusji...
Tymczasem.
Wszystko ma swoją cenę.
Usługi medyczne też.
W interesie każdej grupy zawodowej jest ograniczanie dostępu do swojego zawodu i czerpanie z wielowymiarowych możliwości zarabiania.
Żeby zmienić sytuację trzeba:
a) wycenić wszystkie usługi medyczne
b) dać możliwość obywatelowi swobodny wybór czy leczy się do doktóra w Szpitalu, czy u tego samego Doktóra po 15.00 prywatnie
c) Ubezpieczalnia jaka by nie była - płaci tylko do wysokości cennika z punktu a)
d) Szpitale widzą, którzy dokotrzy prowadzą nieuczciwą praktykę odbierając dochód szpitalowi
e) zwiększmy dostęp do zawodu zwielokrotniając liczbę absolwentów,
f) zwiększmy dostęp do zawodu oferując umowy lojalnościowe/stypendia dla już praktykujących specjalistów spoza UE - czyli sfinansujemy ci przenosiny do naszych standardów ale nie wyjedziesz do Niemiec przez 10 lat do czasu zamortyzowania tego stypendium.
g) dopóki nie zwiększy się podaż lekarzy dopóty będziemy płacić dwa razy za jedną usługę - raz w składkach drugi raz gdy będziemy chcieli się leczyć.
e) lekarz może sobie dorabiać na prywatnej praktyce - ale niech pieniądze idą za pacjentem a n ie za lekarzem.
Panowie - minusujecie moją wypowiedź, a system biegu pieniądza za pacjentem jest jedynym możliwym rozwiązaniem.
Na zachodzie: mogę dostać refundację np. 100 euro za usługę medyczną, w publicznej służbie zdrowia, która jest wyceniona na 100 euro, albo mogę zapłacić 120 za wizytę prywatną bez czekania - ale ubezpieczalnia zwróci zgodnie z wyceną jedynie 100 euro.
Dalej drugim składnikiem tamtych systemów jest otwarty rynek pracy na emigrantów z biedniejszych krajów i otwarty rynek pracy dla rodzimych specjalistów w krajach bogatszych.
Tak działa świat. Liczby są twarde i możliwe do sprawdzenia w epoce googl
Kształcimy za mało lekarzy i relatywnie płacimy im za dużo choć oni zarabiają relatywnie za mało bo system jest dziurawy - z jednej strony uciekają nam lekarze z drugiej uciekają pieniądze pacjentów.