W stosunkach międzynarodowych większa odpowiedzialność zawsze leży po stronie partnera silniejszego. Przeproszenie za awanturniczą akcję z 1920 r. gen. Żeligowskiego to szansa, by w sferze symbolicznej większy partner wyciągnął rękę do Litwy

"Rząd powinien z Litwą postępować ostrzej. Powinien rozważyć posunięcia naprawdę dla Wilna bolesne" - napisał w piątkowej "Rzeczpospolitej" Piotr Skwieciński. Już sam tytuł artykułu jest wymowny: "Ze słabym się nikt nie liczy". Skwieciński wylicza problemy w stosunkach polsko-litewskich (autentyczne, nie przeczę): pisownia nazwisk polskiej mniejszości na Litwie; utrudniony zwrot własności, zwłaszcza ziemi; chłodny stosunek litewskich elit do polskich inwestycji, np. zakupu rafinerii w Możejkach przez Orlen, oraz obojętność na postulaty polskiej spółki, np. w ułatwieniu transportu ropy do zakładu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Aleksandra Sobczak poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Większych debilizmów nie słyszałem. Wojciechowski wygląda jakby przepraszał, że żyje. I słusznie. Takich debilizmów, jak teza artykułu nie spotyka się często. Autor jest niepełnosprawny intelektualnie, był w dzieciństwie gwałcony druciakiem lub ma płaskostopie mózgu. Dobrze, że powstrzymałem się od inwektyw, zachowując w komentarzu same tylko delikatne sformułowania.
    już oceniałe(a)ś
    2
    3