Jordek, Bohun, Jukon - to imiona koni, które w ostatnich latach padły na trasie do Morskiego Oka, ciągnąc wozy z turystami - fasiongi. Organizacje walczące o prawa zwierząt twierdzą, że zgonów zwierząt pracujących na tym tatrzańskim szlaku było dużo więcej, ale wiadomo tylko o tych, które wydarzyły się na oczach ludzi. W minioną niedzielę 130 ekologów i przyjezdnych z całej Polski założyło koszulki z napisem: "Jukon był ostatni" - koń padł 10 sierpnia - i ruszyło w marszu siedmiokilometrową trasą z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy - na tym odcinku kursują wozy. Chcieli zawstydzić turystów, którzy zamiast pieszej wędrówki wybierają podróż na wozie. Obserwowaliśmy protest, spacerując razem z nimi.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze