Niech pani nie myśli, że jestem okrutna. Nie jestem. Mam wolną wolę, mogę wybierać. Ja bym była złą matką, wiem to. Dlatego oddam to dziecko

W kartonie śpioszki, kaftaniki, body, pajacyki, czapeczki - wszystko malutkie, w tym pierwszym rozmiarze, jaki kupuje się dla noworodka. Większość z metkami, jeszcze nie wyprane w niealergizującym proszku.

- Duperele takie - mówi Magda.

Za kilka tygodni Magda zawiezie swojego synka z zespołem Downa do domu dziecka. Weźmie karton z jego rzeczami, zapakuje do bagażnika.

To był dobry pomysł z tym kartonem - wszystko w jednym miejscu. I ta wizyta w domu dziecka będzie przez to krótsza - wnieść karton i wyjść.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze
Smutne, ale takie jest życie w korporacjach już tak jest. ---------------- <a href="http://bit.ly/WUxjBb" target="_blank" rel="nofollow">bit.ly/WUxjBb</a>
już oceniałe(a)ś
0
0
Moje dzieciaki same włażą w <a href="">karton</a> i nie chcą stamtąd wyjść. Jakieś dziwne mają zwyczaje. Może trzeba by było iść z nimi do psychologa?
już oceniałe(a)ś
0
0