Na Wielkanoc polscy biskupi apelują o pojednanie w kraju. Chwalebne, szkoda tylko że wielu ważnych hierarchów robi to językiem partii rządzącej. Tak jak były przewodniczący Episkopatu. "Nowa targowica się pojawiła. Oskarżają Polskę. Mobilizują obce narody na forach międzynarodowych do nienawiści wobec Polaków, którzy mieli odwagę wybrać innych, a nie ich samych. Zdumiewające spojrzenie. To się już dawno nie powtarzało. Ale to nie jest chwałą tych ludzi, że zaufanie, którym zostali obdarzeni przez część narodu, wykorzystują przeciw ojczyźnie" - mówił abp Józef Michalik na mszy rezurekcyjnej w Przemyślu. To nawet nie aluzja, ale czytelne wskazywanie palcem rzekomych zdrajców: czyli polityków opozycji, którzy - w przeciwieństwie do PiS - liczą się z krytycznymi opiniami instytucji międzynarodowych na temat sytuacji w Polsce i łamania konstytucji przez władze. Nie bardzo rozumiem, jak abp Michalik może wzywać z ambony, "żeby Polska przestała być Polską partyjną", a jednocześnie kłaść na szali autorytet Kościoła, broniąc w zaparte PiS?
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze