Wydaje się, że jesteśmy blisko spełnienia się tego marzenia Jarosława Kaczyńskiego. Tyle że nie uświadamia on sobie, że jemu - gdy już będzie miał Budapeszt na Żoliborzu - będzie wolno mniej niż premierowi Orbánowi. O paradoksie, mniejszemu jest wolno więcej. Polska, mimo że jest państwem trzy i pół razy większym od Węgier i ma cztery razy więcej ludności, od zawsze jest w Europie na cenzurowanym. Zbyt długo jako kraj leżący między Rosją a Niemcami byliśmy polem bitwy. Wymaga to od polityków szczególnej przytomności umysłu. Tymczasem pan Kaczyński co rusz przypomina słonika w składzie porcelany.
Wszystkie komentarze