"Początkowo myślałam, że zwariowałam i to skutek "smoleńskiej obsesji", ale każdy to widzi!" - wyznaje - na Twitterze. Pokornie i samokrytycznie. Niepotrzebnie, bo naprawdę każdy widzi, ja też widzę, że Kasi Pawlak ni mniej, ni więcej, tylko cień gzymsu prostopadłej ściany kamienicy się objawił . Faktycznie, gdy się ktoś uprze, w profil męski się układa, w dodatku z kształtem nosa i ust a la bracia Kaczyńscy.
Inni też chyba zauważyli, że cień nie spadł z nieba, tylko ze ściany, bo natychmiast zaroiło się od niedowiarków, nie tylko liberalno-lewicowych cyników, dla których nie ma żadnych świętości, gorzej, to prawdziwi judasze, a przynajmniej niewierni Tomasze, jak redaktor Terlikowski z Frondy, po którym można by oczekiwać więcej zrozumienia. Tymczasem, pisze: "Cienie na szybie niczego nie dowodzą i nie mają mocy" . Mało tego - wedle Terlikowskiego "wrzucanie takich zdjęć jest niebezpieczne", bo "z aktu pamięci próbuje uczynić swoistą parareligię". Terlikowski puentuje całkiem brutalnie: odsyła prorokinię z "GPC" do spowiednika, żeby jej świat ustawił na nowo, świat nudny i przewidywalny, w którym cienie nie wyskakują na oknach, a religię chrześcijańską (wyznania rzymskokatolickiego) kultywuje się w kościele, a nie w kamienicy na Powiślu.
Wszystkie komentarze