Mamy w świecie pierwszą bodajże od 1968 r. rewolucję pokoleniową. Taki wiatr, duch dziejów, że w różnych częściach świata młodzi ludzie nagle zaczynają krzyczeć: mamy was gdzieś! Ten świat nam się nie podoba!

Różne są bezpośrednie powody, choć wszędzie to samo rewolucyjne narzędzie komunikacji i organizacji - internet. I wszędzie jest podobne zaskoczenie klasy politycznej, która nie ma pojęcia, jak rozmawiać z takim ruchem, jak jego postulaty przenieść w realną sferę polityczną. Zrewoltowana młodzież też nie wie, jak siłę swej sieciowej rewolty przekuć w narzędzie zmiany realu bez zanurzenia się w skompromitowaną polityczną grę. Jak zmienić świat, pozostając nieskalanym.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze