Ukazało się pierwsze wydanie zbioru esejów Zbigniewa Herberta ?Labirynt nad morzem?

Eseje o Grecji z tomu "Labirynt nad morzem" były złożone do druku w 1973 roku, ale razem ukazują się dopiero teraz. Wszystkie, poza "Lekcją łaciny", pojawiły się w czasopismach na początku lat 70., jednak dopiero dzisiaj możemy wziąć do ręki tę ważną książkę, która jest ogniwem łączącym tomy esejów: "Barbarzyńca w ogrodzie" - o sztuce Francji i Włoch, i "Martwa natura z wędzidłem"- o malarstwie holenderskim. Podróż do Grecji wymaga odwagi, wielu miłośników Grecji antycznej nie mogło się na to zdobyć, wiedzieli, że czeka ich rozczarowanie. Herbert nie doznał takiego odarcia ze złudzeń, gdy stanął oko w oko z Akropolem i jego budowlami, które w najdrobniejszych szczegółach znał na pamięć. Nie poraziło go jednak monumentalne piękno, miał za to poczucie, że budowle , które widzi, są śmiertelne i szczęśliwie udało mu się zdążyć zanim i on, i Akropol przestaną istnieć. Książki eseistyczne Herberta stały się dla wielu osób rodzajem przewodnika nie tylko po miejscach, ale po sztuce i historii. Jeśli nie można było pojechać do miejscowości, które opisał, eseje zastępowały podróż. Kilka pokoleń podróżowało po Francji z "Barbarzyńcą " i ćwiczyło się w opisanym przez niego flanowaniu , czyli "włóczeniu się bez planu według perspektyw, a nie przewodników (...), gapieniu się, podnoszeniu kamyków, wyrzucaniu kamyków, (...) przytykaniu twarzy do murów w celu łowienia zapachów, (...) przyglądaniu się ludziom ironicznie, ale z miłością". W podróżach Herberta ważne są zarówno wizyty w muzeach, wędrowanie po historii, jak i obserwowanie ulicy, dotyk i smak. Herbert z pasją wchłania krajobraz i sztukę, nie ufa temu, co wcześniej wyczytał - musi sprawdzić naocznie, poznać na nowo, zaczynając choćby od kamyka. "Labirynt nad morzem" może stać się przewodnikiem po Grecji, ale będzie to niekiedy przewodnik zaskakujący. Herbert bowiem buduje własną wizję historii, rekonstruuje zaginione kultury. Zaczyna wędrówkę wcale nie od Grecji klasycznej, ale od obrzeży świata greckiego, od Krety. Nowożytna Europa poznała Kretę na przełomie XIX i XX wieku, gdy archeolog Arthur Evans odkrył tam ślady przedgreckiej cywilizacji minojskiej, od której, jak się okazało, cywilizacja grecka wiele zaczerpnęła. Herbert opisuje z życzliwością Minojczyków i Etrusków, którzy z pozoru bezpotomnie znikli, pozostawiając po sobie dojrzałą sztukę. Autor wyraźnie żywi sympatię dla zapomnianych kultur, dla państw i narodów podbitych, które wykreślono kiedyś z mapy. Minione cywilizacje okazują się małe i chwilowe, ale my też tak wyglądamy, jeśli spojrzeć z perspektywy dziejów ludzkości. Po Minojczykach pozostały rozłożyste pałace, przypominające plastry miodu, malarstwo roztańczone, rokokowe, po Etruskach zaś małe figurki i rzeźby nagrobne, na których postacie są niemal radosne. Można wyobrazić sobie, że mieszkańcy zajmowali się głównie zabawą i sztuką, że ich władcy słynęli z łagodności. Herbert na własną rękę próbuje rekonstruować przeszłość, domyśla się, jak mogła wyglądać i może dlatego nie całkiem potępia archeologa Evansa, który odtworzył według własnej wizji wiele zabytków minojskich, zdaniem uczonych - po prostu je psując. Autor "Labiryntu nad morzem" pisze o nim jako o niezmordowanym starcu ogarniętym swoją pasją. Poeta rozumie, że można być zakochanym we własnej wizji zaginionego świata. W esejach Herberta powracają najważniejsze tematy jego wierszy - gatunki dopełniają się nawzajem. Zdanie: - "nie ma innej drogi do świata, jak tylko droga współczucia" - przywołuje wiersz "Pan Cogito i wyobraźnia": "używał wyobraźni /do całkiem innych celów/ chciał z niej uczynić narzędzie współczucia".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze