Siedzimy ze znajomymi w restauracji. Nagle kobieta z naprzeciwka ściąga córce majtasy i zmienia pampersa z niespodzianką. Patrzę na te czynności higieniczne, chociaż wcale nie chcę. Siedzę w końcu nad talerzem z kolacją - pisze Agnieszka Kublik.

Warszawa, centrum, nieduża włoska restauracja. Jest sobotnie popołudnie, coś jakby trzeci dzień świąt. Tłoku nie ma, jest jeszcze parę wolnych stolików. Jestem ze znajomymi, mieszkają w Stanach od ponad 20 lat. W Warszawie tylko przelotem. Rozmawiamy, mamy dużo do obgadania.

Obok nas ojciec z dwójką dzieci. Tak na oko w wieku gimnazjalnym. Całym ciałem demonstrują ojcu (a przy okazji i otoczeniu), że są tu, że zamówili, że jedzą, bo robią łaskę. Wielką łaskę, jeśli chcecie wiedzieć (ojciec wolałby nie).

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Według mnie dzieci to normalny element społeczeństwa i obowiązują je takie same prawa i przywileje jak innych. Jeśli przyjęte jest, że mamusia nie wypróżnia się na środku restauracji, to dziecko też nie powinno. Gorzej jeśli tatuś leje gdzie popadnie, a stale widzi się panów stojących samochodami przy drogach, nawet bezpośrednio przed domami, i dającym ulgę swoim pęcherzom. Pewnie synek też tak będzie. Niestety mamy do czynienia z dwoma grupami terrorystycznymi - jedna: nigdzie publicznie dziecka, a już broń Boże żadnego dziecięcego odgłosu (tu zaliczam pana religioznawcę) i druga: dziecko panem świata (rodzice od niespodzianek w knajpach i sikania na placu zabaw). Obu nie lubię, bo obie bardzo utrudniają życie otoczeniu a to dla mnie największy społęczny grzech.
    @lucusia3 a takim razie trzeba dostosować wszystkie toalety do przewijania dzieci a nie krytykować tylko matki...bo uwierzcie mi że naprawdę matkom nie jest fajnie przewijać dziecko na wizji ale często nie mają wyboru bo w wielu miejscach publicznych brakuje pokoi dla matek z dziećmi a łazienki nie są przystosowane...bo z waszym tokiem myślenia to wszystkie matki z dziećmi powinny siedzieć z dziećmi w domu a przecież wychowują przyszłe pokolenie, które będzie was kiedyś utrzymywać na emeryturze więc troszkę zrozumienia nie zawadzi
    już oceniałe(a)ś
    47
    222
    @Sylvia Małgorzata No zaraz, a "na wizji" jest przystosowane?!
    już oceniałe(a)ś
    110
    10
    @Sylvia Małgorzata Nie, to nie chodzi o "wizje". Tp chodzi o to ze kupa jest czyms, co jest potencjalnie materialem zakaznym i wylegarnia bakterii. G***o i jedzenie - to nie powinno isc w parze.To jakies elementarne zasady higieny, a przy okazji kultury.
    już oceniałe(a)ś
    110
    3
    @Sylvia Małgorzata Dzidziu, ja mogę nie dożyć czasów, kiedy bachor "wychowany" przez opisaną w felietonie mamuśkę będzie pracował na moją emeryturę, bo ludzie nie żyja tak długo, żebym mogła doczekać aż roszczeniowy gó...arz "wychowany" przez równie roszczeniową mamuśkę weźmie się do pracy. A ta pinda pewnie bachora na rękach do knajpy nie przyniosła, więc mogła go przewinąć w wózku/foteliku czy nawet w samochodzie.
    już oceniałe(a)ś
    79
    14
    @Sylvia Małgorzata Wychowałam trójkę dzieci, które będą pracować na moją emeryturę, bez przewijania ich publicznie w restauracji. Więc nie wiem co to ma być za argument. Że krytykują te, które nie mają dzieci (które będą pracować na ich emeryturę)? Rodzice wybierając się z małym dzieckiem do restauracji czy innego publicznego miejsca powinni najpierw sprawdzić czy są dostosowane dla potrzeb maluchów i ewentualnie wybrać inne.
    już oceniałe(a)ś
    31
    0
    @Sylvia Małgorzata Miła pani, a nie prościej zainwestować w elegancką torbę z materacykiem do przewijania dziecka? np taką: <a href="http://www.pieluchowo.com/torba-buddybag-materacyk-do-przewijania-koelstra-czerwona.html" target="_blank" rel="nofollow">www.pieluchowo.com/torba-buddybag-materacyk-do-przewijania-koelstra-czerwona.html</a> Stać mnie na knajpę, to tym bardziej powinno mnie być stać na taką torbę. Niestraszny wtedy i brak przewijaka, i park, i toaleta w pociągu. Ale po co wydawać, lepiej wymagać, prawda?
    już oceniałe(a)ś
    18
    0
    Rzeczywiście od jakiegoś czasu obserwuję postępujący zanik przyzwoitości, poczucia wstydu, sama nie wiem jak to nazwać... bezgraniczne chamstwo? Sama jestem matką. Może trudno byłoby nazwać mnie "młodą" , moje dzieci mają już naście lat, ale rozumiem, że dziecku może chcieć się siku a do toalety daleko... Bywałam w takiej sytuacji. Ale wtedy zawsze szukałam zacisznego, osłoniętego miejsca by oszczędzić zażenowania przede wszystkim własnemu dziecku i sobie..... A karmienie piersią?... dopuszczam, nawet w miejscach tzw. publicznych, ale przyzwoitość (znów to trudne słowo określające staroświeckie zachowanie ;-)) wymaga, żeby - jeśli to możliwe - zapytać czy nie będzie przeszkadzało i zwyczajnie odwrócić się plecami do sali, co przy okazji zapewnia minimum prywatności wskazane dla matki i dziecka w tej sytuacji... Rozwiązywanie takich sytuacji - skąd inąd zupełnie przecież naturalnych - jest możliwe, i w dodatku wcale nie wymaga wysiłku, wystarczy odrobina zdrowego rozsądku i poczucie własnej wartości i godności.... szacunku dla innych Ubolewam niestety nad tym, że dla wielu - zwłaszcza bardzo młodych - wolność oznacza brak jakichkolwiek ograniczeń, nawet moralnych. A wina leży oczywiście w nas samych, to my jako rodzice czasów budzącej się swobody wychowaliśmy kolejne pokolenie.... , a może właśnie tego "wychowania" zabrakło?
    @vigomor Wtedy modne było tzw. "wychowanie bezstresowe". "Wychowany" w ten sposób człowiek nie odczuwa nie tylko stresu, lecz również wstydu, zażenowania, braku kultury, nie wyczuwa niewłaściwego zachowania itd.
    już oceniałe(a)ś
    46
    4
    @vigomor sorki, co zlego z karmieniem butelka? Dziadkuje 18miesiecznej wnuczce i nic nie jest mi obce. Dziecko je o okreslonej porze, sra raz lub dwa dziennie. Wszystko mozna zorganizowac, zredukowac do minimum sytuacje extrem(ent)alne. Gdy corka chce isc do lokalu z mezem czy znajomymi, to podrzuca mala do nas. Gdy chcemy sie napic kawy, to prosimy o taka na wynos. Moim zdaniem, karmienie cyckiem w miejscu publicznym jest uciazliwe i dla karmiacej i publiki. Dlaczego mam udawac, ze nie widze? Sorki, widok mamki z cycem na wierzchu jest nieapetyczny. Moja corka karmila w osobnym pokoju, gdy miala gosci we wlasnym domu. Dla mamusiek paradujacych dwoma wozkami obok siebie, mam prosty sposob. Zatrzymuje sie na chodniku i zmuszam je do ominiecia mnie. Zwyczajnie stoje, nie ustepuje.
    już oceniałe(a)ś
    30
    7
    @vigomor Różne brednie w swoim życiu już słyszałem, ale takich, sugerujących, że niby rzekomo "drzewiejsze" społeczeństwa (nawet te nie tak dawne z lat 60, 70, 80 czy 90-tych) były bardziej kulturalne od obecnego... to nowość w dziedzinie absurdów. A może po prostu to zwyczajny brak pamięci? Dziś już bardzo łatwo zapomnieć np. o sławojkach podpieranych z tyłu belką (nadmienię, że do czasów Składkowskiego w ogóle ich nie było, a i po nim nie wszyscy mogli się do nich "przyzwyczaić" - wcześniej były "dziury" za stodołą). Może faktycznie zapomnieliśmy już o zlewkach wylewanych przed domy, o rynsztokach miejskich, o śmieciach "wyłażących" ze śmietników na środek osiedlowej uliczki (jeszcze w latach 90-tych) na miejskich blokowiskach... A co się tyczy zasad kultury społecznej i osobistej oraz moralności, no to faktycznie była (wśród tych młodszych, "średnich", jak i starszych). Najlepiej objawiała się w miejscach publicznych (osiedla, parki, lokale, komunikacja, nawet urzędy i zakłady pracy) szczególnie w pewnym okresie po godzinie 13:00 jak i w zaciszach wiejskich opłotków (w stodole na sianie, tudzież w kształcie sprzączki od pasa na plecach dzieci lub w podbitym oku żony, a także w ubytkach w płocie podczas zabaw w remizach itd.). Więc po co pier...lić takie głupoty? Czyżby na prawdę zaniki pamięci? A może uleganie powszechnej już od paru lat i bezprecedensowej (w takiej skali) modzie pod nazwą "dowalmy dzisiejszej młodzieży"? Ze swojej jednak strony proponuję obejrzeć film (lub przeczytać książkę) pt. "Konopielka" (wiem, że to tylko filmowa i literacka fikcja, ale mimo wszystko - bardzo wymowna). Następnie proponuję odświeżyć sobie np. powieść pt. "Noce i dnie".
    już oceniałe(a)ś
    10
    24
    Sopot, niezła restauracja, pechowo bo zlokalizowana bliżej szlaków spacerowych dla turystów. Ja w gronie przyjaciół i rodziny świętujemy uroczystość rodzinną. Atmosfera spokojna, wszyscy w relaksowych nastrojach. Zaczynamy posiłek, zamierzamy posiedzieć i porozmawiać do wieczora, stolik zarezerwowany kilka dni wcześniej - zapowiada się bardzo przyjemnie. Prawie wszystkie stoliki zajęte, jest kameralnie i normalnie - jak to w restauracji. Do czasu, bo pojawia się grupa osób, która z miejsca zwróciła na siebie uwagę. Dwie mamy, jakiś mocno nieobecny tata i trójka dzieci, w tym jedno w wózku spacerowym, od progu manifestujące swoja niechęć do wizyty w jakimkolwiek lokalu. Co wyrażał w prosty i jedyny dostępny mu sposób: płaczem, krzykami irytacji i całym repertuarem pisków, wrzasków itd... Ku zaskoczeniu chyba wszystkich obecnych, prawdopodobnie mama zmęczonego upałem i trudami dnia brzdącowi zapowiedziała, że tu wszyscy odpoczną polecając starszej siostrzyczce zajęcie się coraz bardziej rozdrażnionym malcem. Sama zajęła się koleżanką, która, o czym chcąc nie chcąc, dowiedziała się cała sala, że: " ..mieszkamy w Warszawie, a dopiero w Sobocie mamy okazje się spotkać" Q..wa, to brzmiało jak wyrok! te głupie blerwy, trajkotały o czymś, dzieciak wył co raz głośniej, starsze mu zaczynały wtórować, zblazowany tata grzebał w telefonku z emblematem nadgryzionego jabłka, powoli goście zaczynali się robic nerwowi a jedyne osoby, którym było to obojętne były te dwie.... Jakaś para anglikow, przy stoliku obok zrezygnowało z zamówienia i pośpiesznie opuścili lokal. Pozostali z irytacją już zerkali na kłopotliwe towarzystwo. Dziwie się do dzisiaj, przede wszytkim, tym wystylizowanym warszawskim, chipsterskim mamom, ze kompletnie nie interesowały się cierpieniom dziecka jednej z nich. bo przecież ono cierpiało, bo chyba niw płakał ze szczęścia?! Dziwię się, ze nie znalazły w sobie empatii i nie pomyślały o dokuczliwości dla innych, sytuacji jaka sprokurowały. Dziwie się facetówi, który był z nimi, ze nie zachował sie jak facet i albo zajął się dzieckiem/dziećmi, czy w jakikolwiek inny sposób zresetował szefowi, klasowej, bądź, co bądź restauracji. I na koniec samemu sobie, że zamiast podejść i zwrócić uwagę lub zgarnąć własne towarzystwo, zapłacić za to co już...i wyjść. Ale jeśli ktoś mnie pyta o zadnie, co robić, to nie chować głowy w piasek. Jeśli ktoś jest chamem, to należy reagować. Dlaczego tolerować dokuczliwe wycie dzieciaka w miejscu, w którym ja, za takie samo wycie byłbym wyproszony. A zmienianie pieluch z kupą w lokalach gastronomicznych kłóci się nie tylko z elementarna kulturą, ale również z zasadami sanitarnymi!. Zresztą od tego są w toaletach stoliki di przewijania1 Dziękuje za uwagę:-)
    @sector23 A pracownicy restauracji sa od czego? Mozna czasami lekko zwrocic uwage w mily sposob, zeby dzieci troche uciszyc. Inaczej naucza sie, ze mozna robic co sie chce wszedzie, ale w doroslym zyciu przekonaja sie bolesnie, ze to nieprawda. Ale czym skorupka za mlodu..... Mnie osobiscie b.razi wulgarny jezyk w miejscach publicznych. Kiedy wyjezdzalam z Polski wiele lat temu poziom kultury byl o wiele wyzszy!
    już oceniałe(a)ś
    98
    6
    @sector23 Chamy tak mają, że mają telefony z nadgryzionymi jabłkami. Ludzie na poziomie mają telefony z jeżynkami. Całymi.
    już oceniałe(a)ś
    12
    30
    @sector23 Siedzimy w nadmorskiej restauracji, obok matka ojciec, czwórka dzieci od roku do lat 10-11. Matka przypomina zajeżdżoną kobyłę, ojciec o prezencji tenisisty, kompletnie niezaangażowany w zachowanie dzieci. Jedno szykuje się do karmienia piersią, drugie lata i potrąca wszystkie stoliki, średnia dziewczynka siedzi na stole z nogami na krześle itd. Zero reakcji rodziców.
    już oceniałe(a)ś
    36
    1
    @greges58 Kto wie, może jesteś jedna z tych osobniczek? I może coś do ciebie zaczęło powoli docierać i stad ten dziwny atak. Czyżby reakcja obronna?! Moja rada - pracuj nad sobą, a kiedyś uznasz, że świat jest piękniejszy niż ci się teraz wydaje.
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    małe dzieci nie powinny być ciągane wszędzie dokąd idą rodzice, bo to dla nich niekorzystne ze względów zdrowotnych;przewijanie i karmienie w miejscach publicznych jest stosunkowo nowym zachowaniem "mamusiek", bo przecież nie prawdziwych mam, które szanują siebie i przede wszystkim własne dziecko
    @tojatar Oczywiście - nie wszędzie "ciągane". Wypowiedź ta nie przypadła mi jednak do gustu - sugeruje, jakoby mamy z małymi dziećmi miały "wrócić" w 4 ściany na czas, kiedy dziecko wymaga karmienia piersią oraz przewijania (a pora i pierwszego, i drugiego nie zawsze jest do przewidzenia...). No i to rozróżnienie - prawdziwe/nieprawdziwe mamy. Ileż to słyszymy o prawdziwych kobietach, prawdziwych Polakach... Szanujące się mamy nie przewijają i nie karmią piersią poza domem? O losie, odechciewa się być mamą.
    już oceniałe(a)ś
    39
    34
    @tojatar Jasne zamknijmy wszystkie matki w domach niech siedzą i karmią CYCAMI. A na Twoją emeryturę będą pracowały krasnoludki. Państwo PRO Rodzinne. BRAWO!
    już oceniałe(a)ś
    3
    3
    Pamiętam jak leciałem samolotem ze swoją 2,5 roczną córką. Życzę powodzenia każdemu ojcu, który w toalecie Ryanaira musi zmienić swojemu dziecku pieluchę. Było tak mało miejsca, że musiałem otworzyć drzwi toalety, wyjść na zewnątrz a córka w tym czasie stała w toalecie - ja walczyłem z rzepami przy pampersie. Fakt - ta pani w restauracji ostro przegięła. Takie czynności można wykonać na uboczu a nie na sali, gdzie spożywa się posiłki.
    @zydgejmasoncyklista W duzych samolotach na miedzykontynentalnych trasach nie jest lepiej... Poza tym, w toaletach jest zazwyczaj o wiele glosniej niz w kabinach (nie wiem czemu - nie znam sie na tym), co zawsze skutkowalo spazmatycznym, histerycznym placzem moich synow. Przewijam w miejscach do tego dostosowanych - zeby nie bylo. Niestety, w Polsce wiele miejsc publicznych - restauracji, kin, sklepow, stacji benzynowych jest niedostosowanych do klientow z niemowleciem/malym dzieckiem. Jestem w Polsce co 2 lata i sytuacja sie poprawia, ale nie jest optymalna. Nie narzekam, nie uprawiam krytykanctwa, po prostu obserwuje. Przewijak, wysokie krzeselko w restauracji to nie sa jakies luksusy, a dzieci powinno sie zabierac ze soba w miare mozliwosci, po to wlasnie, zeby nauczyly sie bylas "w towarzystwie". Inna rzecz, ze rodzice powinni wychowywac swoje dzieci, a nie biernie pozwalac, zeby sterroryzowaly otoczenie. Odrobina empatii i zyczliwosci (nie mowie juz o dobrym wychowaniu) obowiazuje wszystkich - rodzicow, dzieci i bezdzietnych.
    już oceniałe(a)ś
    14
    2
    @syswia Ale w sumie co można nauczyć niemowlaka w restauracji? Do pewnego wieku akurat dobre maniery przy stole są po prostu zbędne,czyli jak się jest właśnie takim leżącym,śpiącym niemowlakiem. Uważam z drugiej strony, że targanie wszędzie dziecka nie jest dobre. I dziecko się męczy i rodzic. Dzieci do pewnego wieku lubią typowy rytm dnia,a takie wyjścia, galerie handlowe-oczojebne światła, muzyka głośna, szum to dla nich dawka stresu-chodzi mi o niemowlaki głównie.Poza tym czy matka musi wszędzie z dzieckiem? Ja wiem,że są takie co się napędzają w schemat że od dziecka są wyłącznie one. A przecież mogły by same pójść,zrobić sobie wychodne, dziecko z drugim rodzicem zostawić.Teraz jest takie parcie: z dzieckiem wszędzie,nie ma żadnych ograniczeń. Sama mam dziecko - żeby nie było i poglądy sprzed posiadania go wcale się jakoś drastycznie nie zmieniły. Uważam nadal,że ludzie mają prawo do odpoczynku bez drącego się berbecia przy sąsiednim stoliku itd. Sama wychodząc bez dziecka też nie mam ochoty słuchać ryku cudzego potomstwa.Serio, bo też jestem człowiekiem, którego dopada zmęczenie i chęć odpoczynku.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    To zwykły brak podstawowej kindersztuby (nie mówię tu o jakiejkolwiek kulturze) nowobogackich mateczek o tym samym poziomie co nowobogackie Rosjanki...Ot mentalność wschodnia polskich matuszek jeszcze długo nie dosięgnie minimalnego pojęcia kultury zachodniej!!! Czy ta mamuśka, przy stole w dobrej restauracji, czasami nie wystawiła, na widok publiczny, pieluchy ze śmierdzącą zawartością z nazwą ekskluzywnego producenta - "publiczne lokowanie produktu" ??!!... hi, hi, hi???? Coś mi wygląda, że chyba TAK...
    już oceniałe(a)ś
    208
    33
    nie ma przewijaka w knajpie? siadam na zamkniętej klapie ubikacji, biorę dziecko na kolana i przewijam, naprawdę się da karmienie w ubikacji uważam za jakąś kompletną aberrację, ale przewijanie właśnie tam się powinno odbywać, zawsze jest jakaś możliwość, jeśli się trochę pomyśli, ale właśnie, do tego trzeba myśleć i choć minimalnie mieć na względzie otoczenie, a z tym u współczesnych młodych rodziców jest zdecydowanie słabo ale to nie tylko problem polskiego społeczeństwa, w Niemczech, w pewnej konkretnej dzielnicy Berlina, w której jest wyjątkowo duży odestek rodzin z dziećmi, panuje właśnie taki model wychowawczy: dziecko i jego potrzeby na pierwszym miejscu, a jeśli potrzeby otoczenia z tym kolidują - tym gorzej dla otoczenia, jakiś chory kult pieluch, smoczków, wózków (najlepiej wszystko ekologiczne i bardzo drogie), ci ludzie zachowują się, jakby byli pierwszymi osobami na świecie, którym urodziło się dziecko, strasznie to irytujące jest
    już oceniałe(a)ś
    124
    15
    Co do pampersa - pełna zgoda - żenujące, co do zszokowania amerykańskich przyjaciół - nie wierzę - większego bydła niż w hameryce, szczególnie w niektórych dzielnicach, to raczej w cywilizowanych krajach europy nie ma.
    @robsonik1313 No właśnie. Przewijanie niemowląt na stołach w restauracjach to powszechny zwyczaj w Stanach. Wrzaski, piski, bieganie, demolowanie, nadgryzanie jedzenia z bufetu i wypluwanie z powrotem do pojemnika, rzucanie jedzeniem w klientów i inne skandaliczne zachowania ich rozpuszczonych dzieciątek to dla Amerykanów normalka. Uprzedzając komentarze - nie w podłych spelunach w gettcie, ale w drogich restauracjach w tzw. dobrych dzielnicach. Również nie wierzę w to, że Amerykanie byli zszokowani.
    już oceniałe(a)ś
    62
    19
    @robsonik1313 Może to byli nowojorczycy ;)
    już oceniałe(a)ś
    52
    6