Wojsko chciało, by prezydencki tupolew wyleciał do Smoleńska wcześniej. Nie zgodziła się Kancelaria Prezydenta. Na pokład samolotu zabrała wszystkich dowódców wojskowych, nie pytając o zdanie ministra obrony

Ujawniamy tezy raportu, który kilkanaście godzin po katastrofie prezydenckiego Tu-154 złożył ministrowi obrony czasowo pełniący obowiązki dowódcy Sił Powietrznych gen. Krzysztof Załęski. Wynika z niego, że lotnictwo zaplanowało wcześniejszą godzinę startu tupolewa. Plan przygotowano tak, że Jak-40 z dziennikarzami wystartuje o godz. 5 rano, a Tu-154 - o 6.30 (ostatecznie wystartował dopiero przed 7.30).

Dlaczego lotnictwo ustaliło takie godziny

- Daje to zapas bezpieczeństwa czasu pozwalający np. na zmianę trasy przelotu lub krążenie nad lotniskiem w oczekiwaniu np. na poprawę pogody - wyjaśnia "Gazecie" płk Ryszard Raczyński, dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmuje się lotami VIP-ów.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze