Lucyna Komorowska starła ceratę i postawiła talerz z plackami. Patrzymy w okno. Nie na jej dorodne nioski, co wygrzewają się w słońcu, tylko na krzyż, który z wieży kościelnej króluje nad Jasienicą. Dobrze widać go również nocą - jest podświetlony. - Jak obiad gotuję czy kolację robię, to zerkam sobie na krzyż - mówi Lucyna.
Ale abp Henryk Hoser zamknął kościół. Zgasił także światło na wieży. Krzyża nocą nie widać.
- Mówią, że my ciemnota, że księży nie lubimy, że przeklinamy tych, co przychodzą po księdzu Lemańskim. Nieprawda. Myśmy się już pogodzili, że on do nas nie wróci. Jak przyszedł po kolędzie administrator parafii, to sypnęłam do torby cukierków czekoladowych. Skoro Lemańskiemu sypałam, to czemu jemu nie? Tu chodzi tylko o to, że zabrali nam dobrego proboszcza i chcieli zamknąć w domu starców. Dlaczego? Bo mówił nam, żeby każdego szanować? I ateistę, i tego z in vitro, i tego, co pejsy nosi? To się księżom z okolicy nie podobało i skarżyli do kurii.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze