W polskich szkołach dzieci coraz mniej, ale w klasach coraz ciaśniej. Przede wszystkim w dużych miastach. Jak to zmieni polską szkołę?

- W ławkach przede mną 28 trzecioklasistów. Temat lekcji: dialog "W sklepie". Ćwiczą w parach. Jak ich nadzorować? Ja głuchnę, oni i tak nic nie łapią - opowiada Michał, anglista w jednej z gorzowskich podstawówek.

Agnieszka, historyczka w gimnazjum na Śląsku (36 uczniów w klasie):- Wykładam temat, dyktuję wnioski, zadaję wypisanie notatki z podręcznika. Uczniowie dopiero w domu zabierają się do pracy, często z korepetytorem. Czasem myślę, że dobrze, że mają internet i portale ze ściągawkami.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Popieprzeni rządzący. 1. Ja i moja żona jesteśmy nauczycielami. Wiemy, jak jest faktycznie w szkołach. Więc: gdy teraz jest okazja, by uczyć lepiej w mniejszych klasach, rządzący oszczędzają na dzieciach. Oczywiście, nie swoich, bo swoje wysyłają do prywatnych szkół. Nie wierzę bowiem, że jest mniej pieniędzy w kasie państwowej, bo jest mniej dzieci w szkołach. 2. Rządzący zwalają wszystko na samorządy, czyli skłócają nas z naszymi faktycznymi pracodawcami, a nie biorą udziału w konflikcie. Diabelski wynalazek. Ludzie ruszą na Warszawę, na Wiejską i inne instytucje. Bo robi się z nas wariatów, a potem, gdy stajemy w obronie nas samych, uznaje się nas za winnych łamania prawa i zakłócania porządku publicznego. Sku...syństwo.
    @piotrwojciak, Fajnie jest uczyc mala grupe i fajnie jest miec komputery dla kazdego, ale dobry nauczyciel potrafi sobie poradzic z duza klasa. Jestem z powojennego wyzu demograficznego. Szkola podstawowa i szkola srednia - klasy po 40 + osob. Czy teraz dzieci sa mniej zdolne, ze potrzebuja specjalnej opieki? A placz, ze zwala sie "WSZYSTKO NA SAMORZADY" jest bez sensu poniewaz samorzady sa PARTYJNE i maja swoich PARTYJNYCH KOLEGOW na Wiejskiej.
    już oceniałe(a)ś
    19
    75
    @piotrwojciak Taaa Niby niż a dzieci w klasach po 30 osób. To się kupy nie trzyma. Na edukację nie ma ale w temacie piłki nożnej i stadionów bizancjum. Tam nikt z koszami się nie liczył.
    już oceniałe(a)ś
    62
    7
    @lukilukk A propos - ktoś wie z puli jakiego ministerstwa znajdzie się 100 mln. na przekwalifikowanie zwalnianych nauczycieli?
    już oceniałe(a)ś
    29
    1
    @piotrwojciak Ci z sejmu nie potrzebują ludzi mądrych. Oni potrzebują fizolstwa do opłacania ich pensji i głosowania na nich. Elita to ONI, a cham ma umieć policzyć do 10 i przeczytać komunikat nakazujący płacić kolejne podatki na ELITĘ. Chcieliście kapitalizmu to go macie.
    już oceniałe(a)ś
    37
    2
    likwidujmy szkoły, budujmy więzienia i będziemy mieli drugie Chiny.....
    już oceniałe(a)ś
    27
    2
    @gupek-wioskowy W Chinach nie likwidują szkół... ;-)
    już oceniałe(a)ś
    23
    2
    @basiacan To, że ty miałeś gorzej, to znaczy, że dzieci teraz nie mogą mieć lepiej? Lepszej okazji, żeby rozbić klasy na mniejsze grupki, gdzie jest szansa rozbudzić w dziecku ciekawość czy wytłumaczyć lepiej jakąś kwestię nie będzie...a my właśne ją tracimy, przez liczenie groszy. Angole mają na to świetne powiedzenie- stracić funta, żeby zaoszczędzić centa. Oszczędzamy jakieś grosze (na skalę budżetu), a tracimy szansę na jakościowy skok w edukacji.
    już oceniałe(a)ś
    44
    4
    Powojenny wyż demograficzny uczył się w licznych klasach bo nie było szkół (fizycznie nie istniały, trzeba je było z/odbudować), nie było tez wystarczającej liczby nauczycieli. Teraz są szkoły i nauczyciele, dzieci jest mało więc istnieje szansa na indywidualne podejście do każdego ucznia, ale chyba nikomu na tym nie zależy
    już oceniałe(a)ś
    40
    2
    @gupek-wioskowy W Chinach nie likwidują szkół, wręcz przeciwnie ... ;-)
    już oceniałe(a)ś
    14
    1
    "Popieprzony" demagog udający nauczyciela a używający publicznie sztubackiego języka (który przejął pewnie od swoich "uczniów" ...przykład idzie z dołu!) oraz uprawiający "politologię" i politykę na poziomie MAGLA. Zwracam uwagę, że samorządowcy to właśnie rządzący (sprawujący władzę wykonawczą na swoim terenie!) a w każdym kraju cywilizowanym szkoły podstawowe i średnie podlegają samorządom. Na jakiej zasadzie jakiś departament Min. Edukacji miałby sprawniej reagować na problemy edukacji w Nowym Sączu niż tamtejsze starostwo czy gmina? I kto inny jak nie władza samorządowa powinna mieć w swojej gestii szkoły ... ja wiem ... takim jak ty chodzi o to by dokopać tym na górze a ich rolę łatwiej zmitologizować i zwalić winę na nich bo radni są widoczni na co dzień i jak zwykle nigdy nic nie mogą. W mojej podwarszawskiej gminie nowo wybrana pani wójt przed kamerami TV oświadczyła, że nie jest zainteresowana budową ośrodka kultury, na który środki unijne zdobyła poprzednia ekipa. Ta pani jest zainteresowana głównie nic-nie-robieniem bo jak się nic nie robi to się za nic nie odpowiada tylko zwala na "onych". .... Po wyborach przyjdą kolejni "oni" i ... znowu kicha z pieniędzmi (szczególnie jak samorząd o nie nie zabiega) ... pewnie dlatego, że "oni" nie podpisali stosownego paktu ze św Mikołajem, który każdemu dosypie "według potrzeb" zgodnie ze starą maksymą leninowską. Jako należący do wyżu demograficznego (rocznik 1953) uczęszczałem przez kilka lat do klasy liczącej właśnie 36 uczniów ...i wcale nie uważam, że akurat zagęszczenie w klasach było największym ówczesnym problemem. Dowód? Język angielski opanowałem a stopniu perfekcyjnym właśnie wtedy ... "w mrokach PRL-u" na klasycznych lekcjach za to traktowanych poważnie i systematycznie (niezależnie od liczebności klasy)... śmiać mi się chce jak słyszę, że to dopiero teraz "młodzi znają języki" ... u mnie w pracy zawsze robię u kolegów za "podręcznego tłumacza" w kontraktach z cudzoziemcami. W Europie zachodniej spędziłem ok. 9 lat traktując angielski jako główny język komunikacji a na seminarium w USA występowałem publicznie w tym języku przez 40 minut i to w sprawach ściśle zawodowych. Ze swoim przygotowaniem lingwistycznym ze szkoły podstawowej i średniej sam nauczyłem się niemieckiego i włoskiego (i to nie będąc z zawodu humanistą tylko fizykiem) i posługując się nimi czynnie na co dzień w tych krajach. Porównuję też stopień przygotowania zawodowego moich rówieśników z tamtego czasu i obecnych absolwentów ... i śmiać mi się chce jak słyszę a te utyskiwania o "nadmiernie zagęszczonych klasach". Mój kolega ze studiów rozpoczętych w 1973 habilitację zrobił w wieku 31 lat. Oczywiście, że większość nie była aż tak zdolna i błyskotliwa ale z mojego liceum lubelskiego zdecydowana większość ukończyła studia wyższe i pracuje w zawodzie a ta klasa miała też zdecydowanie ponad 30 uczniów. Podejrzewam, że komfortowe warunki bardziej rozleniwiają niż pomagają. Tym niezdolnym i tak nie pomogą a tym zdolnym i zdeterminowanym nijak nie zaszkodzą. Wyjątek stanowią laboratoria i warsztaty - tam rzeczywiście powinien być podział na małe grupy. A jeśli chodzi o finanse publiczne, w tym samorządowe, to z pustego i Salomon nie naleje, bez autostrad ten kraj stanie się skansenem (a za niedoróbki techniczne tamże odpowiadają bezpośrednio głównie niesolidni wykonawcy działający na rynku a nie aktualnie rządzący). Natomiast dodrukowywanie pieniędzy bez pokrycia już dwukrotnie skończyło się zapaścią gospodarczą kraju nad Wisłą..... ale komu ja to mówię? PS. "Stawanie w obronie nas samych" w formie blokowania sejmu i wymachiwania kijaszkiem ... to jest WŁAŚNIE SKU...SYŃSTWO. Podobnie jeśli chodzi o miejskie spędy połączone z kakofonią dyletanckich żądań pomieszanych ze smoleńską demagogią ....
    już oceniałe(a)ś
    6
    32
    Co to znaczy "poradzić sobie"? Wprowadzić zamordyzm? Stać się wrednym? Albo ja, albo oni? Szkoła to nie poligon!!! Zagęszczanie klas to najgorszy z możliwych pomysłów. Nie masz pojęcia o nowych metodach nauczania, które musimy realizować i o warunkach pracy w dzisiejszej szkole. W klasie 30+ da się uczyć tylko metodą podającą albo puszczać filmy. To są realia sprzed 30 lat. Tego się nie da ze współczesną młodzieżą. Dzieci są dzisiaj zupełnie inne niż twoje "pokolenie z powojennego wyżu demograficznego".
    już oceniałe(a)ś
    27
    3
    basiacan, skoro PANI jest z tamtych lat to bez trudu powinna pani zauważyć różnice pomiędzy pani pokoleniem a współczesnymi dziećmi, jest po prostu inaczej, dzieci są zupełnie inaczej wychowywane. Nikt nie uczy ich szacunku do dorosłych, kulturalnej rozmowy itd. Z roku na rok dzieci są trudniejsze. Moja koleżanka uczy angielskiego w Chinach, ma w klasie 60 uczniów, ale kiedy westchnie dzieci prężą się jak rażone prądem. Proszę się przyjrzeć naszym latoroślom i dopiero czynić takie porównania.
    już oceniałe(a)ś
    32
    1
    @gorillaglu Coś ci chyba nie wyszło z tym powiedzeniem. Jak funt to pens, a nie cent. A w pozostałych kwestiach to w zasadzie się zgadzam, choć nie do końca myślę, że to takie grosze.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @basiacan Rozumiem, że łatwiej prowadzi się zajęcia z 20 uczniami i do tego jeszcze najlepiej zdolnymi. Sama chodziłam większość okresu nauki do klasy 42-osobowej. Wyrośli spośród tej grupy także ludzie wybitni w swoich dziedzinach. Nie rozumiem, dlaczego cięcia z powodu kryzysu mają akurat oszczędzić nauczycieli.Wszystkim nam przybyło pracy. Problem chyba polega na tym, by w zawodzie pozostawić rzeczywiście najlepszych, a nie tych najbliższych dyrektorom szkół.
    już oceniałe(a)ś
    5
    13
    Do wszystkich którzy piszą o tym, że chodzili do 38-osobowych klas i żyją. Jasne, od tego się nie umiera. Jeśli jest do wyboru w wiosce w buszu zrobić jedną klasę dla 50 dzieci w różnym wieku, to też jest to lepsze niż brak szkoły. Ale jeśli można zrobić klasy mniejsze - to chyba lepiej, prawda? A w tym momencie zwalnia się nauczycieli, a klasy tworzy bardziej liczne. I jednocześnie premier zapewnia, jak to 6latki pójdą do małych klas. CHyba na trzy zmiany. Albo 6latki pójdą do małych klas, a rok później do 40osobowych. I jeszcze będzie się wmawiać ludziom, że to dla ich dobra i cywilizacyjny skok...
    @pepperann 10/10 Kiedy były takie klasy, nauczyciel miał do dyspozycji szereg brutalnych środków dyscyplinujących od zadawania fizycznego i psychicznego bólu do pozostawienia na drugi rok oraz współpracę w tym zakresie praktycznie wszystkich rodzców. System preferował najlepszych i selekcjonował uczniów, więc uczniowie też wiedzieli po co się uczą. Nikt nie chciał być gamoniem i nieukiem. Tak to, bardzo skutecznie, działa w krajach z kulturą chińsko-azjatycką do dziś!!! Dlatego w Singapurze czy Chinach klasy mogą być wielkie, a efekty i tak są świetne !Nadal też nauczycieli otacza welki autorytet!!!
    już oceniałe(a)ś
    44
    9
    @pepperann Bardzo trafne. W punkt. Też chodziłem do takiej 32-osobowej klasy. I też żyję. Ale to nie ma ŻADNEGO przełożenia na dzisiejszą szkołę i dzisiejsze dzieci. Inny jest zakres wiedzy, inne tempo jej przyswajania, inne metody i narzędzia, inny czas jej deaktualizacji. Nie da się porównać. Na naszych oczach dokonuje się codzienna rewolucja - szkoła po prostu nie nadąża. I nie zmienią tu nic urzędnicze zabiegi - zwiększanie, zmniejszanie, regulowanie. Trzeba zmieniać mentalność nauczycieli. Albo zmieniać nauczycieli.
    już oceniałe(a)ś
    24
    13
    @jacek.scibor piszesz: '... zmieniać mentalność nauczycieli. Albo zmieniać nauczycieli...'? Chyba żartujesz! To nie szkoła nie nadąża, tylko rodzice nie wychowują swoich dzieci a nauczycielowi odebrano wszelkie środki szybkiego reagowania na złe zachowanie ucznia rozwaląjącego lekcje. Chory narzucony przez MEN układ, w którym niekompetentny, roszczeniowy rodzic jest w pozycji klienta żądającego od nauczyciela 'usługi'... Najwyraźniej nie rozumiesz tego, co się stało z polską nieustannie 'reformowaną' szkołą.
    już oceniałe(a)ś
    40
    6
    @filologini Czyli już wiemy co jest przyczyną problemów! Źli, roszczeniowi, niekompetentni rodzice ośmielający się mieć jakieś oczekiwania wobec światłych. I oczywiście złe, roszczeniowe dzieci-to oczywiste. I nie mamy przecież w Polsce lepiej wykształconej, wyselekcjonowanej z najlepszych i najinteligentniejszych grupy zawodowej niż nauczyciele.Wzruszająca buta. Analogicznie do służby zdrowia, wszyscy wiemy, ze przyczyną jej problemów są pacjenci, którzy szukają pomocy. Gdyby nie było pacjentów, służba zdrowia byłaby w kwitnącej kondycji
    już oceniałe(a)ś
    10
    26
    @hhesse Humanitaryzm kosztuje , jakość też - wymaga właśnie niezbyt licznych klas. Alternatywą są różne formy przemocy ze strony szkoły albo totalny jej rozkład i bezuzyteczność!!!
    już oceniałe(a)ś
    14
    1
    Z historii przyjaciolki, wychowawczyny w jednej z podstawowek w stolicy. Dzieciak na lekcji bawi sie kapslem, ona kaze go schowac. Po kilku upomnieniach kapsel zabiera. Na lekcji dzieciak wpada w histerie, rzuca sie na podloge. Ona musi przez telefon wezwac pielegniarke bo sama wyjsc nie moze, dziecka dotknac nie moze, innego ucznia wyslac do pielegniarki nie moze. Na drugi dzien jest na dywaniku u dyrektorki bo przyszli rodzice i zlozyli skarge na znecanie sie na dzieckiem, ktore przeciez tylko bawilo sie kapslem i wcale tak bardzo nie przeszkadzalo calej klasie. 2 klasa podstawowki. Inna akcja - dziewczynka wpada w histerie bo nie dostala kwiatuszka za dobre zachowanie a to oznacza dzien bez komputera. Jakis chlopiec rozwala lekcje, ona zwraca uwage a dzieciak 'no i co mi k**wa zrobisz'. 20 lat temu ponad do szkol chodzil wyz z poczatku lat 80tych. W mojej podstawowce uczylo sie ponad 2 tys uczniow, dzieci bylo ponad 30 w klasie w jednoczesnie na cala szkole bylo tylko kilkoro dzieci z orzeczeniami o dysortografii czy dysleksji, nie byl to powod do domu i obowiazkowe bylo siedziec po lekcjach 3 razy w tygodniu na zajeciach wyrownawczych. Nieduza grupa chodzila na gimnastyke korekcyjna. Jednoczesnie odbywaly sie kolka zainteresowan z kazdego przedmiotu, sporo osob startowalo w olimpiadach i odnosilo sukcesy.
    już oceniałe(a)ś
    32
    1
    @black_halo > Na drugi dzien jest na dywaniku u dyrektorki bo przyszli rodzice No i w czym problem? Jak dla mnie mogliby przyjść nawet rodzice z dziadkami, ale jak jestem przekonany o słuszności decyzji, to nic by nie wskórali. > 'no i co mi k**wa zrobisz'. Policja, protokół, niech się rodzic martwią, na pewno nie nauczyciel.
    już oceniałe(a)ś
    8
    3
    Niedouczone spoleczenstwo to cudowne stado baranow, ktorym latwo kierowac.
    już oceniałe(a)ś
    128
    3
    Może zacząć uczyć w ... kościołach - zmieści się cała szkoła w jednej klasie !!!
    Hahaha! W Chinach uczą na stadionach ;)
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    @mieszkaniec_wszechswiatow i 8h religii dziennie, w sumie po co komu jakakolwiek inna wiedza, jezcze przez przypaek na pokuszenie zwiedzie
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    @filologini tez mi sie z tego smiac chce w chinach w szkolach ucza
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Jesli nauczyciel nie nawiąże bliższej relacji z uczniem, a w takich dużych klasach to nie jest możliwe, to ten sie czuje bezkarny. Wisi mu co o nim nauczyciel myśli. Wie, ze moze sie zagubic w tłumie, jesli mu wygodnie. Problemy z dyscyplina to jeden efekt. Drugi, to wykształcone od dzieciństwa poczucie, ze i tak jest sie tylko numerkiem, bez twarzy, w wielkiej masie ludzi. Nic sie nie znaczy.
    @bilusz Sory, ale w mojej podstawowce bylo srednio po 35 dzieci w klasie, w liceum 34. Kazdy nauczyciel znal nas z imienia i nazwiska chociaz naleze do rocznika wyzu. Poczucia bezkarnosci tez nie mialam tak jak i wiekszosc moich kolegow i kolezanek ale 20 lat temu nauczyciele mieli wieksze prawa. Np. w pamiec zapada jak za odkrecenie kranu w toalecie po lekcjach wieczorem stawalo sie na apelu przed cala szkola i nalezalo przeprosic sprzataczki z pocalowaniem w reke a takze przez miesiac sprzatac po lekcjach korytarze. Chodzily tez plotki, ze dostawalo sie lanie w gabinecie dyrektora, niepotwierdzone ale kto sie przyzna w sumie. Natomiast widok kolegow-zartownisiow ze szmata do podlogi skutecznie wybijal te pomysly z glowy.
    już oceniałe(a)ś
    7
    3
    Niż i oszczędnosci to bardzo logiczne wytłumaczenie na tworzenie klas- molochów. W sumie szkoła nie bardzo powinna uczyć, ale dla spokoju rodzicow jeno przechowywać uczniów. Wyjdą ze szkoły głupcze, będą głosować, jak pleban przykaże. Dziwne, że nie znam nikogo, kto stracił pracę w oświatowej administracji, w kuratoriach, wydzialach oświaty, w ministerstwie edukacji. Tam zdaje się przyrasta. Stać nas?
    już oceniałe(a)ś
    79
    1
    Wlasnie tych rodzicow ktorzy maja dzieci w poczatkowych klasach podstawowki jest najtrudniej zmusic do wyjazdu . Ale jestesmy na dobrej drodze , zwiekszenie liczby dzieci w klasie do 50 powinno przekonac nawet tych najbardziej opornych !
    już oceniałe(a)ś
    84
    6
    >Ile będzie klas powyżej 30 uczniów? - Niewiele, przeważnie będą 26- i 27-osobowe - mówi Joanna Gospodarczyk, dyrektorka stołecznego Biura Edukacji.< Pani dyrektor kłamie - od czasów jej poprzedniczki Lipszyc nie tworzy się w liceach Warszawy klas poniżej 32 uczniów!!! Teraz jeszcze ogranicza się i likwiduje podziały na grupy. Zaś "profesor" Dylak twierdzący, że liczba uczniów nie ma znaczenia daje wyraz brakowi związku z rzeczywistością edukacji polskiej!!!Granicza w szkole średniej przebiega pomiędzy 25 a 30 uczniami. Powyżej tej granicy kwestie dyscyplinarne załatwiąją sprawę, a nawet merytoryczne kontakty uczniów zamieniają się w hałas!!!
    Chyba nie doczytałeś, co mówi faktycznie profesor Dylak. Nie ma znaczenia liczba 18 czy 25. Znaczenie ma pomniejszenie grupy do 10 osób. Czytanie ze zrozumieniem włącz.
    już oceniałe(a)ś
    3
    6
    Umiem czytać ze zrozumieniem!!! Klasy 10 osobowe to akurat nawet u najbogatszych mało realne. W polskich realiach chodzi o to żeby klasy nie przekraczały 25-30 uczniów. Nawet w uchwalonej w 1982 roku KN była mowa o płaceniu (zeby nie było oszczędności!) naucyzcielom za uczniow ponad 25... Szybko to skasowali!
    już oceniałe(a)ś
    16
    1