Korepetycje to dziś zjawisko globalne. Nikt tego nie kontroluje - mówi prof. Mark Bray z Hongkongu, badacz rynku prywatnych lekcji na całym świecie. W Azji korepetytorzy są jak celebryci. We Francji ?lekcje po lekcjach? można odliczać od podatku.

Korepetycje to lekcje płatne, indywidualne lub grupowe, kursy przygotowawcze do egzaminów odbywające się poza szkołą, za dodatkową opłatą. Myślicie że to tylko polski problem? Że tylko nasza szkoła i nasi uczniowie są słabi, bo przed maturą albo egzaminem gimnazjalnym muszą brać prywatne lekcje?

Oczywiście to nieprawda. Udowadniał to we wtorek Mark Bray, profesor pedagogiki z Uniwersytetu w Hongkongu, jedyny prawdopodobnie na świecie badacz rynku korepetycji. Mówił, że korepetycje to zjawisko globalne, że roznosi się jak wirus.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Ale ceną za to są olbrzymie, obciążające całe społeczeństwo podatki." STRASZNA cena. Jak dobrze, że my jej nie musimy płacić. Naprawdę muszą oddawać każde pierworodne dziecko na pieczeń bożonarodzeniową do pokoju nauczycielskiego?
    już oceniałe(a)ś
    16
    5
    no wlasnie- po co? moze zamiast niej lepiej zaprogramowac jakis komputer zeby dobrze zdawal testy.
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Pewnie w każdym stwierdzeniu jest odrobinę racji: szkoła słabo uczy? Jednych słabo, innych wystarczająco. Nauczyciele słabo uczą, żeby dorabiać po godzinach? Jedni uczą słabo, drudzy dobrze, jedni dorabiają, inni nie. Czy widział ktoś nauczyciela I-III dającego korepetycje? Albo nauczyciela w-f? A może techniki? Może z muzyki czy plastyki? Pytam o SP. Problem - jeśli to problem - dotyczy szkół ponadpodstawowych i to wyłącznie ze względu na egzaminy. Ważna jest ilość punktów na egzaminie (dająca przepustkę do lepszej szkoły) a nie wiedza, trafienie w klucz a nie samodzielny algorytm rozwiązania problemu. Korepetycje to również cywilizacyjne przekonanie rodziców, że za pieniądze da się wszystko kupić - nawet zainteresowanie nielubianym przedmiotem lub zapobiegawcze kształcenie "na zapas". A tu - moim zdaniem - ocieramy się o "uczenie bulimiczne" w Polsce ukryte pod sławetnym "3xZ". Jestem przekonany, że w większości przypadków przy dzisiejszym poziomie egzaminów wszelakich - szkoła powszechna i publiczna przygotowuje dostatecznie dobrze do ich zdania. Jak jednak słychać - trend światowy! - wszędzie pojawia się to przekonanie: trzeba jeszcze więcej się uczyć i za dodatkowe pieniądze, by osiągnąć sukces. Nie ma o czym dyskutować, bo zdania będą dokładnie podzielone. I obie strony będą miały rację. :)
    "Czy widział ktoś nauczyciela I-III dającego korepetycje?" sam sobie odpowiadasz. To RODZICE wybierają korepetycje. Uważają że dzieciom to niepotrzebne i okrutne ale młodzieży niezbędne i dobre.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ten problem jest bardziej złożony i to nie jest prawdą, że szkoła nie uczy. Po sobie wiem, że nie potrzebowałam żadnych korepetycji, aby uzyskiwać dobre oceny i wyniki z egzaminów. Dzisiaj uczę języka angielskiego i nie raz słyszałam teksty typu: "szkoła nie uczy, więcej nauczę się z gier" . Takie opinie masowo wyświetlane są na stronach internetowych. Uczniowie nie potrafią zrozumieć, że internet i gry komputerowe są uzupełnieniem informacji uczonych w szkołach. Uczniowie nie skupiają się na lekcjach, a potem mają zaległości. Rodzice nie są ekspertami w każdej dziedzinie i nie potrafią pomóc takiemu dziecku w odrabianiu lekcji, dlatego też wysyłają je na korepetycje. W tym roku nie daje korepetycji, ale pamiętam jak miałam oporną uczennicę, która pomimo tego, że mama płaciła ciężko zarobione pieniążki, nie chciała się uczyć słówek. Dopiero po tym jak jej powiedziałam, że nie będę jej udzielała lekcji, ponieważ szkoda pracy jej mamy, dziewczyna wzięła się do pracy. Teraz dzieci wcale nie motywują oceny niedostateczne. Oni wolą grać w gry komputerowe i spędzać czas przed monitorem, niż usiąść i próbować zrozumieć dane zagadnienie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Może wrócić do guwernantek i guwernerów i zamknąć te pseudo szkoły na skobel.
    już oceniałe(a)ś
    5
    4
    No i po cholerę potrzebna jest szkoła ???
    To jasne: żeby wykształcić korepetytorów. :)
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Nauczyciele nie uczą w szkole po to by dorobić dodatkową pensję na korkach.... :(
    już oceniałe(a)ś
    0
    1