Przez Bengazi, stolicę libijskiego powstania, codziennie przechodzą jakieś demonstracje, ale dopiero sprawa Iman al-Obejdi przyciągnęła na nadmorski deptak tłumy, których nie oglądano tu od pierwszych, najgorętszych dni rewolucji. W niedzielę i poniedziałek kolejno demonstrowały w jej obronie kobiety, prawnicy ubrani w togi i wymachujący karabinami, policjanci i mężczyźni, którzy chcieliby pojąć Iman za żonę. Żadna dziewczyna na świecie nie ma tylu kandydatów na męża co wielokrotnie zgwałcona młoda prawniczka, którą wszyscy oglądali w telewizji Al-Dżazira.
Wszystkie komentarze