W poniedziałek w Londynie ogłoszono tegoroczną listę 50 Najlepszych Restauracji Świata San Pellegrino. Tym razem na czele rankingu znalazła się prowadzona przez trzech braci restauracja El Celler de Can Roca

Aby zobaczyć całą infografikę, kliknij w obrazek

 

W tym roku Listę San Pellegrino World's 50 Best Restaurant - zestawienie 50 najlepszych restauracji świata - sporządzono po raz 11. Prestiżowy ranking jest przygotowywany na podstawie głosów ponad 900 ekspertów branży restauracyjnej z całego świata. Są oni proszeni o wskazanie siedmiu najciekawszych, najlepszych doświadczeń z wizyt w restauracji, które odbyli w ciągu ostatnich 18 miesięcy.

Zawsze można liczyć na niespodzianki

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Nie jestem w stanie zrozumieć idei jedzenia tzw. "gourmet". Wchodzi klient do restauracji głodny jak wilk, płaci bardzo duże pieniądze, dostaje wielki talerz z ociupinką jedzenia na środku. Zjada, ale jedzenia jest tak mało, że nie wiadomo czy do żołądka coś doleci. Potem delikwent wychodzi z restauracji wciąż głodny ale bez kasy. Natomiast żeby się porządnie najeść w takiej restauracji, trzeba by kupić 5-10 dań, wydając kilka tysięcy zł. Gdzie jest sens?
    @kato-rznik Jedź ziemniaki pij bełty. Powinieneś być zadowolony
    już oceniałe(a)ś
    8
    27
    @kato-rznik pewnie idzie tam po obiedzie
    już oceniałe(a)ś
    10
    1
    @kato-rznik zgadza sie, nic nie rozumiesz. kto ci powiedzial, ze do tego typu miejsca idziesz z pustymi trzewiami celem ich napelnienia ? no kto ?
    już oceniałe(a)ś
    3
    4
    @kato-rznik Tam się nie chodzi jeść. Tam się chodzi pokazać. Zamyka się oczy, myśli o kotlecie i szybko połyka te nie wiadomo co zrobione z "rosy, mchu i paproci", a potem przez rok się opowiada znajomym i przytacza "niebiańskie opisy smaków" wyczytane u zawodowych krytyków. Taki nowomodny "sznyt". Coś jak kubizm w sztuce. Kosztuje kupę kasy, a patrzyć się na to nie da. ( W "towarzystwie" oczywiście też mdleję na widok Picassa, pogardzam zwykłym jedzeniem i chodzę tylko do opery oraz na filmy "nagradzane").
    już oceniałe(a)ś
    15
    3
    @zagraniczny-online Z widelca można np. strzelać pestkami ale służy on przede wszystkim do jedzenia. Tak samo restauracja - właśnie do "napełniania trzewi" służy!
    już oceniałe(a)ś
    8
    2
    @drattewka Hehehe, dzięki za ten wpis. Ja byłem raz w restauracji "gourmet" i nigdy więcej tego błędu nie powtórzę. Lepiej można się najeść u pani Gieni w budce z kurczakami.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    @kato-rznik Nope. Rozne kategorie restauracji zaspokajaja rozne potrzeby. Te z Michelina to bardziej social event, ale tego nie zrozumiesz . Generalnie te bzdury ktore wypisujesz potwierdzaja stara prawde - jak ktos sie urodzil za komuny, do tego w katolickim kraju, to czlowieka z niego juz nie bedzie.
    już oceniałe(a)ś
    3
    16
    ciekawe gdzieś ty się urodził? Pytam, bo bym nie chciał żeby jakieś dziecko urodziło się w miejscu, gdzie rodzą się takie tępe bufony :D
    już oceniałe(a)ś
    5
    3
    @zagraniczny-online Bzdury pierdzielisz jak rzadko który, znawco mojego życiorysu i tego gdzie się urodziłem. Mam znajomych w wielu krajach europejskich w tym np w Holandii i wielu z nich podziela moje zdanie, że restauracje "gourmet" są dla snobów i że w takim miejscu by nie kupili jedzenia. Piszę, bo właśnie na ten temat prowadziłem kilka rozmów z cudzoziemcami.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    @kato-rznik Oczywiście, jak nie jesteś wstanie czegoś zrozumieć to jest to bee. Parwda jest taka, że w takie miejsca nie chodzi się napchać na maksa dwoma schabowymi z kapusta i toną ziemniaków zapitych browarem, a po to żeby skosztować dań, które są niejednokrotnie dziełami sztuki (dla przyjemności jedzenia, a nie wypychania bebecha), spędzić miło czas. Jeżeli kogoś stać i jest w stanie wydać na to pieniądze, to z czego robisz problem?
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    @kato-rznik heh zabawny koles z ciebie. Nie znam cie , nie znam twojego zyciorysu. . Do niczego nie jest mi to potrzebne. Widze to co piszesz, widze jak rozumujesz. Wiec , prostaczku. Ja tez bym nie kupil jedzenia tam gdzie ty kupujesz, ani twoi plebejscy znajomi . Ale, ja nie najezdzam na twoja kielbasy z frytkami czy co tam plebs teraz jada. Po prostu nie znam sie na tym, wiec nie zabieram glosu. I to wlasnie probuje ci przekazac ....
    już oceniałe(a)ś
    2
    3
    @zagraniczny-online "plebejscy znajomi" Już widać, że masz poważne kompleksy na tle swojego pochodzenia. "Ale, ja nie najezdzam na twoja kielbasy z frytkami czy co tam plebs teraz jada" Haha:) Wielki pan nas zaszczycił swoją obecnością! On je tylko ambrozję i popija nektarem.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @his_dudeness Zgadzam się, facet musiał mieć bardzo ciężko w dzieciństwie i stąd kompleksy.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @bezy2008 Ja nie wspomniałem nawet słówkiem o schabowych i piwie. Lubię np. owoce morza i kuchnię z różnych zakątków świata, a do restauracji chodzę po to aby przede wszystkim się najeść i przy okazji miło spędzić czas. Jeżeli jednak mam zapłacić za trzy krewetki najwyższej klasy podane na wspaniałym talerzu 200 zł i wyjść głodny, to idea takiego podania jest dla mnie czystym kretynizmem i lepiej w takim przypadku zjeść w wietnamskim przydrożnym barze za 20 zł.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Tymczasem w Polsce: za szczyt kulinarnej innowacji uchodzi serwowanie kieliszka wódki ze śledziem i tanim pieczywem, po czym następuje klonowanie tego konceptu w setkach egzemplarzy po całym kraju, bo reszta "restauratorów" nawet na coś takiego sama nie jest w stanie wpaść. Są oczywiście bardzo nieliczne wyjątki (jak choćby Amaro), ale - właśnie - to są wyjątki potwierdzające regułę nadwiślańskiej beznadziei kulinarnej. W samym małym San Sebastián jest pewnie kilkanaście razy więcej gwiazdek Michelin, niż w całej Polsce. Gdzie są ambicje? W Polsce dostęp do najwyższej jakości składników jest bardzo łatwy dzięki relatywnemu "zacofaniu" rolnictwa. Zamiast tego rypiemy te wysmażone na podeszwę w głębokim tłuszczu kawały mięcha z "ziemniaczkami i suróweczką".
    @tomeu A ty "który jesteś na Świecie" w tym co robisz? Zarzucasz polskim restauratorom bylejakość, to pochwal się najpierw swoimi osiągnięciami w dowolnej, wybranej przez ciebie, dziedzinie.
    już oceniałe(a)ś
    10
    17
    kolejny cfaniak co tam kiedyś przeczytał coś o jakimś amaro i teraz specjalista. W Hiszpanii jedzą owoce morza a w Polsce je się śledzie, pije kielich wódki i poprawia mielonym , golonka, schabowym i kapuchą z grochem. lubię Polska kuchnie, lubię te kawały mięcha ziemniaczki i suróweczki, lubię też krewetki, makarony, homary, kalmary i wszelkei cuda tego świata. Ale to nie znaczy, że będę takim palantem jak Ty i będą psioczył na to co swojskie. Jest od groma coraz lepszych restauracji w Polsce i robią coraz pyszniejsze kawały miecha z ziemniaczkami i suróweczką.
    już oceniałe(a)ś
    19
    7
    - Z bukietem surówek? - A co jest w bukiecie? - KAPUSTA!
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Amaro jest przereklamowane wg mnie, znam co najmniej kilka restauracji w Warszawie samej, ktore maja lepsze jedzenie. Choc to pewnie po czesci kwestia gustu, ale jak dla mnie jedzenie tamtejsze jest oczywiscie bardzo dobre, ale nie za ta kase.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Zastanawiam się ile trzeba zamówić żeby wyjść z tej knajpy najedzonym bo wielkość tych potraw jest nieziemska.
    @borat1979 Niektórzy uważają jedzenie za doznanie, nie tylko jako zaspokojenie głodu. Jedz ziemniaki poj bełty będziesz zadowolony.
    już oceniałe(a)ś
    4
    11
    @safarda A niektórzy "sranie" za masaż erotyczny odbytnicy. Są też tacy, którzy mdleją z ekstazy na widok płótna zamalowanego na dwa kolory przez "artystę". Między nektarem z mchu a ziemniakami jest jeszcze dużo rzeczy, które i smakują , i zasycą głód za normalne pieniądze.
    już oceniałe(a)ś
    8
    2
    @borat1979 Jedzenie nie polega na zarciu, az nie mozna wstac od stolu. Dobre jedzenie polega na kosztowaniu smakolykow i wyczuwanie ich specyficznego smaku. Rowniez dobrze mozna powiedziec: ile najlepszego koniaku czy whisky trzeba wypic, aby sie upic w trupa?
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @skandynawek Je się po to żeby nie umrzeć z głodu. Reszta to dorabianie filozofii i usprawiedliwianie kosmicznych marż w "topowych" restauracjach. Prawda jest taka, że za cenę przeciętnego dania w wybranej ekskluzywnej restauracji możesz sobie upichcić dokładnie to samo danie w domu, ale w ilości, które zaspokoi głód u czterech osób. Wystarczy tylko wygooglować przepis i gotować. Po 4-5 razach dojdziesz to wprawy w robieniu tej potrawy i będzie smakować tak jak od szefa kuchni.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Nieprawda, najlepszą restauracją jest bistro w Jaworznie na Borach u pani Jadzi.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    Rozumiem, że Diner's Club to brytyjskie towarzystwo. Od wieków wiadomo, że brytyjczycy nie mają zmysłu smaku. Wystarczy coś ładnie podać i pięknie nazwać i będzie im to smakowało. A do tego jak się powie jakież wspaniałe tam składniki i ile kosztowały będą w siódmym niebie. Rozumiem do tego, że odwiedzili WSZYSTKIE restauracje na świecie. We Włoskiej Pescarze jadłem najlepszą baraninę i najlepszą pizzę jaką kiedykolwiek jadłem. Nawet moja żona, która nielubi baraniny i nie przepada za pizzą (włoską) mówiła, że pyszne. Baraninę jedliśmy w 'restauracji' pośród winnego sadu, która mieściła się w drewnianej budzie fakt na jakieś 200-300 gości. Żaden angol nie wciśnie mi drogiego 'gófna' na środku talerza pokropionego sosem.
    @ksobier K'woli sprostowania. Diners Club to karta płatnicza typu charge (sam mam taką w portfelu), a nie jakiś klub koneserów jadła. To jest pierwsza karta płatnicza która została wydana na świecie (tak, tak - nie żadna Visa, czy Master Card), chociaż sama nazwa wzięła się faktycznie od kolacji...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Nie pochodnią tylko palnikiem głąby.
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Nic z Afryki? Na co drugim bazarze w Afryce można zjeść lepiej niż w tych szwedzkich czy duńskich jadłodajniach od mchów i paproci.
    a moim zdaniem najlepiej zjeść to mozna u cioci Kloci pod Białymstokiem, ale tu jest ranking restauracji, a nie bazarów czy garkuchni.
    już oceniałe(a)ś
    11
    3
    na pewno nic? przeczytaj jeszcze raz, ale tym razem uważnie...
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    @peteen Tak, na pewno nic. Jeśli masz trudności z czytaniem ze zrozumieniem, to przeczytaj raz jeszcze bardzo uważnie: "Wyróżnienie dla restauracji "wartej obserwowania", która nie znalazła się - jeszcze - na liście San Pellegrino World's 50 Best Restaurant - przypadło kapsztadzkiej Test Kitchen, kierowanej przez Luke'a Dale'a Robertsa." Dostrzegłeś teraz te słowa "nie znalazła się /..../ na liście"?
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @dyktator_bolandy Jak odróżniasz "restaurację" od "garkuchni"? Kelnerzy we frakach? Kucharz ma takie białe "cuś" na głowie?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    restauracja po polsku to lokal z obsługa kelnerską.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @dyktator_bolandy oj stary, to co druga garkuchnia i streetfood w Azji czy Afryce się pod to łapie. Może kelnerzy nie są ubrani w liberie, ale jedzenie pod nos podadzą!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Kudy tam opalanymn kuleczkom z kalmarow do naszego mielonego z buraczkami czy kurczakowi w potrawce ,serwowanym w ,,Czerwonym Jabluszku [Chicago].Jedzenie warta stania w kolejce po wize do U.S.Polacy wszystkich krajow laczcie sie!
    @jebanezer Oj, z poprawną polszczyzną ci na bakier.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0