Prof. Aleksander Fiut: To jest pytanie. Że się w nim znajdzie, przewidywał już w Sztokholmie podczas odbierania Nobla. Mówił, że po śmierci publiczność jednym kopnięciem strąci go w limbo i nie wiadomo, czy on z tego wychynie.
- Nie okazywał tego. Po wykładzie noblowskim pojechaliśmy na big maca do McDonalda - samochodem ozdobionym flagami Akademii Królewskiej. Potem wytworna pani w uniformie, kierowca tego samochodu, poprosiła Miłosza, żeby - bagatela - na tomie szwedzkiego wydania jego poezji pod każdym wierszem napisał miejsce i rok napisania utworu. I on zadał sobie ten trud. Spędziliśmy nad tym z półtorej godziny, domyślając się, który wiersz jest który. On każdego człowieka szanował i traktował poważnie. W Sztokholmie - ogromnie już zmęczony - siedział w hotelu do późnej nocy i odpisywał starannie na każdy list, który wówczas otrzymał.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze