BARTOSZ ŚWINIARSKI: Z przyjemnością. Ani sekundy się nie zastanawiałem, kiedy dostałem propozycję. Choć trzeba było pracować po godzinach. Zespół, którym kierowałem, liczył w sumie siedem osób. Pracowaliśmy przez pół roku.
- Od przeczytania "listy życzeń", którą dostaliśmy z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN w Warszawie [zarządza Polską Stacją Antarktyczną im. Arctowskiego], oraz od analizy warunków w rejonie, gdzie stoi stacja. Oglądaliśmy też zdjęcia i rysunki stacji należących do innych państw. Konsultowaliśmy się z międzynarodową firmą inżynierską BuroHappold, z którą stale współpracujemy i która ma ogromne doświadczenie w nietypowych konstrukcjach.
Wszystkie komentarze