Polskie dzieci oglądają ponad dwie godziny telewizji dziennie. Naukowcy mówią, że to za dużo - grozi kłopotami w szkole, otyłością, problemami ze snem. Dlatego też zarówno na Zachodzie, jak i w Polsce rośnie moda na wychowanie dzieci bez TV. Czy ma to sens?

Według badań OBOP w 2008 r. najmłodsi polscy widzowie (w wieku od czterech do 15 lat) przeznaczyli na oglądanie telewizji średnio 2 godz. 12 min dziennie. Wprawdzie to aż o ponad godzinę mniej niż statystyczny rodzimy telewidz, ale - wciąż sporo. Zwłaszcza że w statystykach tych kryją się i te dzieci, które oglądają zaledwie bajkę przed snem, jak i te, które siedzą przed ekranem po trzy godziny i dłużej, dzień w dzień.

Amerykańska Akademia Pediatrii zaleca zaś, by dzieci nie oglądały więcej niż dwie godziny telewizji dziennie (wliczając w to oglądanie filmów na DVD czy laptopie). Zdaniem dr. Dimitriego Christakisa, profesora pediatrii z Uniwersytetu Stanu Waszyngton w Seattle i autora licznych badań nad wpływem telewizji na najmłodszych, te zalecenia nie są wystarczająco surowe. - Osobiście uważam, że dzieci nie powinny oglądać telewizji dłużej niż godzinę dziennie - przekonuje uczony.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Proponuje przeczytać "Tele ogłupianie" Micheal Desmurget. Po tej książce, będziecie chcieli wyrzucić telewizor z domu.
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Aż zdziwienie bierze, że w tym serwisie jest taki artykuł. Przecież telewizornia to podstawowe narzędzie (władzy) do ogłupiania (ludzi)!
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    świetny artykuł mam znajomych, którzy maja zawsze włączony telewizor dla dzieci, ciężko się rozmawia a przy tym te bajki są jakieś takie niewychowacze
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Wycinając z artykułu słowo 'amerykański' [=usański, meksykański, kubański etc.] cały wywód pani Marty Z. zaraz staje się do warunków polskich nieprzystawalny. Rodzic prawdziwie kochający swe dziecko rozmawia z nim bez pomocy pośredników. Kto ma, Usańczyku, w każdym pokoju [ponoć i w łazienkach] telepatrzydło, sam jest sobie winien.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Nie mam w domu telewizora, a moja 2,5 roczna córka ogląda bajki rzadko, i krótko. Kiedy ją urodziłam, moja siostra, która jest matką trójki dzieci, powiedziała że koniecznie muszę sobie kupić telewizor, bo inaczej nie dam sobie rady. Nie skorzystałam z tej rady, i wbrew jej ostrzeżeniom, nie żałuję. Nie mam problemu pt. "mamo kup mi", córka bawi się głównie klockami lub książkami, a nie księżniczkami i kucykami. Potrafi bawić się sama i długo skupiać na jednej zabawie. Teraz, kiedy jestem w ciąży, zainteresowała się lalką-bobasem. Karmi ją i przewija tak, jak jej opowiedziałam że będę robić z jej młodszą siostrą. Nie kupowanie telewizora , było fantastycznym pomysłem!
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Telewizja jest dla prymitywów, nie mających innego pomysłu na wolny czas. Pracujących fizycznie, zjebanych po robocie jak koń po westernie, których najlepszym odpoczynkiem jest uwalić dupę na kanapie. I dla emerytów, niemających własnego życia ani alternatywy w postaci choćby internetu (który też jest idiotyczny, jak się nie umie korzystać). Mój syn nie zna w ogóle telewizora i wszyscy się dziwują jaki bystry, szczupły, spokojny (ale nie otępiały, bo bywa też ruchliwy), wesoły, kontaktowy i ciekawy świata.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1