Dziś jednak wszystkie, bez względu na różniące nas poglądy i orientacje - katoliczki, prawosławne, ateistki, konserwatystki, liberałki, heteroseksualne czy lesbijki - obawiamy się, że rządzący Polską obóz polityczny może pozwolić na przegłosowanie przez parlament ustawy przygotowanej przez fanatyków.
I to dziś jest największe zagrożenie.
W internecie zawiązała się grupa #czarnyponiedziałek , #strajkkobiet , która zaproponowała, by w poniedziałek 3 października kobiety - w ramach protestu przeciwko tej ustawie - nie przyszły do pracy. W ten sposób nawiązałybyśmy do tzw. islandzkiego strajku kobiet z 24 października 1975 roku, gdy 90 proc. kobiet w Islandii nie przyszło do pracy. Postanowiłyśmy - jako graficzki, dziennikarki, redaktorki, menedżerki, fotoreporterki - włączyć się do protestu: nie tylko informując o nim, ale również same biorąc w nim udział.
Zrobiłyśmy to, bo boimy się, że sprawa aborcji to jeden z elementów procesu, który zagraża naszemu życiu, naszej prywatności, naszym rodzinom, relacjom z bliskimi, w tym z naszymi partnerami, mężczyznami. Naszym prawom i wolnościom.
Wszystkie komentarze