Rewolucję pod koniec czerwca zapowiedziała szefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej Anna Zalewska (PiS). Miały być likwidacja gimnazjów i wydłużenie liceum o rok. W miejsce podstawówek miały powstać ośmioletnie szkoły powszechne. To tylko pozornie kosmetyczna zmiana. W praktyce oznaczałaby, że samorządy zostałyby obarczone milionowymi kosztami związanymi m.in. z wymianą tablic, pieczęci urzędowych, dokumentów czy sztandarów. W dodatku zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego oznaczałoby to wymianę ponad 12 tys. dyrektorów podstawówek. - Nowy typ szkoły wymaga konkursu na nowego dyrektora - mówił "Wyborczej" Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze