Gdzie są te piękne czasy, kiedy odbiorcy nie nadążali za sztuką? Kiedy widza można jeszcze było obrazić lub zainspirować, zaskoczyć lub pobudzić do reakcji? René Pollesch jako gwiazda, po której wszyscy spodziewają się rzeczy wyjątkowych, ma prawo narzekać. Mógłby do woli przybierać pozy artysty niezrozumianego, wyprzedzającego epokę. Nikt się już na to nie złapie. Wszyscy go rozumieją. Na widowni sami kreatywni, wykształceni i zaktywizowani. Wszystko już o Polleschu wiedzą, przygotowali się, przeczytali wywiady, obejrzeli trailery spektaklu na YouTubie, dowiedzieli się, jakimi książkami i teoriami reżyser się ostatnio interesuje. No i co teraz z nimi zrobić?
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze